Kresowe historie (2) – reportaż Zbigniewa Sochy. Opisane w pierwszej części cyklu wydarzenia, częściowo zapomniane, nie do końca zbadane przez historyków, przypominały niewyobrażalne tragedie, jakie dotknęły Polaków na Kresach Wschodnich.

Widok Lwowa z XIX wieku, grafika z XIX wieku, Muzeum Narodowe w Krakowie
Kresy są wszędzie tam, gdzie się walczy o bycie Polakiem i o naszą narodową kulturę.
Należy im się opieka i wdzięczność
Na terenach dawnych Kresów Wschodnich zamieszkują dziś dzieci, wnukowie i prawnukowie Polaków wynarodowianych, zsyłanych do łagrów, więzionych, mordowanych dlatego, że byli Polakami. To właśnie oni w sposób szczególny dbają o tradycję, historie, kulturę Polską i groby naszych przodków.
Choćby dlatego należy im się szczególna opieka i wdzięczność państwa polskiego, aby mogli normalnie żyć w miejscu, gdzie żyją od wieków, rozmawiać ze swoimi dziećmi po polsku, wychowywać je w tradycji i kulturze narodowej.
A jak jest w rzeczywistości po trzydziestu latach istnienia wolnej Litwy czy też Ukrainy, naszych strategicznych partnerów?
Pomimo częstych deklaracji przedstawicieli władz polskich i pana prezydenta o tym, iż posiadamy najlepsze stosunki w historii z Litwą i Ukrainą, realia, w jakich znajdują się tam Polacy, wyglądają skrajnie odmiennie od deklarowanych i systematycznie się pogarszają.
O prawa mniejszości narodowych
Podkreślić tu należy, że mówimy o prawach podstawowych, jakie mają mniejszości narodowe w Europie, czy też Litwini i Ukraińcy w Polsce. Dostęp do własnych szkół z językiem narodowym, zwrot ziemi, zachowanie oryginalnej pisowni nazwisk, jakie posiadali od stuleci, tablice dwujęzyczne oznaczające miejscowości i ulice, w których mieszka co najmniej 20 procent mniejszości narodowej, dostęp do kanałów TV w języku ojczystym.
Polityka niemocy, a wręcz bezradności wobec naszych wschodnich sąsiadów, prowadzona jest niezmiennie przez wszystkie rządy w wolnej Polsce od lat 90. Polscy politycy oficjalne wystąpienia w Wilnie rozpoczynają od słów ,,mam nadzieję’’. Ta bezwolność i niemoc przynosi skutki wręcz katastrofalne dla kresowian, a w dłuższym okresie także dla Polski.
Około połowy polskich dzieci uczy się w litewskich szkołach
To między innymi efektem tak prowadzonej polityki jest sytuacja, iż już około połowy polskich dzieci uczy się w litewskich szkołach. Wprowadzone dyskryminujące zmiany w oświacie powodują, że z języka litewskiego polscy maturzyści, na przykład w 2019 roku, nie zdają matury w 24 procentach. W okręgu Święcian, gdzie do polskości przyznaje się jeszcze 30 procent mieszkańców, nie ma ani jednej polskiej stacjonarnej szkoły.
Te przykłady pokazują, że zbliżamy się szybkimi krokami do sytuacji, jaka jest obecnie na Kowieńszczyżnie, gdzie Polacy zniknęli, zostali wynarodowieni.
Państwo, które predysponuje do roli przywódczych w regionie, nie może promieniować taką bezradnością i biernością, godząc się na jaskrawe formy wynaradawiania Polaków, nazywając brak realnych działań doktryną – ideą Giedroycia.
Order Orła Białego wzbudził zażenowanie i zdziwienie
Jaskrawym przykładem tej bierności jest rozebranie torów przez Litwę wiodących z Rafinerii Orlen-Możejki do granicy z Łotwą. Przynosiło to duże zyski kolejom litewskim, gdyż wozili produkty Orlenu dużo dłuższą trasą, natomiast Orlenowi-Możejki straty przez wiele lat. Dopiero interwencja organów Unii Europejskiej, nakładającą karę na Litwę, i nakazującą odbudowę torów, przywróciła normalność. Niezrozumiałym i wysoce szkodliwym działaniem było nadanie byłej Prezydent Litwy, Dali Gribauskajte, najwyższego odznaczenia polskiego Orderu Orła Białego.
Pani prezydent znana była z wrogiej postawy wobec Polaków, mieszkających w Wilnie i na Wileńszczyźnie oraz z sympatii wobec nacjonalistycznych środowisk Litewskich. Była orędownikiem wprowadzonej w 2011 roku reformy oświaty, która ograniczała nauczanie w języku mniejszości, to jej zawdzięczamy brak ustawy o mniejszościach narodowych na Litwie. Pani Prezydent zdecydowanie dystansowała się od Polski, skutecznie ochładzając stosunki polsko – litewskie. Przez dwie kadencje swojej prezydentury w latach 2009 – 2019 zdecydowanie ograniczała wizyty w Warszawie, sprowadzając je tylko do niezbędnych, pojechała na przykład na szczyt NATO w 2016 roku oraz na spotkanie z prezydentem Trampem w 2017 roku.
Dlatego przyznane pani prezydent najwyższe odznaczenie polskie wzbudziło powszechne zażenowanie i zdziwienie.

Widok Wilna, ulica Dominikańska, grafika z XIX wieku, własność prywatna
Priorytety i ich kolejność
Polska, realizując najistotniejsze inwestycje dla rozwoju gospodarki i obronności niespełna 2,8 milionowej Litwy – budujemy połączenia drogowe z Litwą via baltica i via carpatia, łączymy swój system energetyczny i gazowy z systemem litewskim, planujemy budowę nowych połączeń kolejowych z Litwą, tworzymy wspólną brygadę wojskową i plany obrony Litwy, w zamian nie może uzyskać przestrzegania praw mniejszości polskiej.
W tym kontekście nie dziwią priorytety i ich kolejność wprowadzania na Litwie pani ambasador Urszuli Doroszewskiej, które ogłosiła w październiku 2017 roku, a są nimi, w kolejności takiej, jak były wygłaszane:
– Bezpieczeństwo i obrona
– Zwrócenie szczególnej uwagi wobec wojny informacyjnej
– Wzmocnienie współpracy z Litwą w zakresie energetyki
– Drogi komunikacyjne via baltica, rail baltica
– Troska o Polską mniejszość narodową oraz dbanie o właściwy przekaz polskiej polityki historycznej
– Współpraca Polski i Litwy w sprawach Europy i wschodniego sąsiedztwa Europy.
Doktryna z lat 60. XX wieku
W sprawie bezpieczeństwa trzeba przypomnieć, że rząd Litwy zwrócił się bezpośrednio do Niemiec, aby to wojska niemieckie były siłami wiodącymi w stacjonujących oddziałach NATO na Litwie. Wojska Polskiego nie ma na Litwie, poza rotacyjnie pełniących dyżury polskimi lotnikami.
Niezrozumiałe i błędne jest opieranie naszej polityki wobec sąsiadów na wschodzie na doktrynie Giedroycia – Mieroszewskiego w sytuacji, gdy te narody funkcjonują jako niezależne państwa kilkadziesiąt lat (częściowo Białoruś). Litwa jest w NATO i Unii Europejskiej, a Ukraina współpracuje z NATO i Unią Europejską.
Doktryna, powstała w latach 60. pod Paryżem, w niezależnym ośrodku myśli politycznej miesięcznika ,,Kultura” Jerzego Giedroycia, zakładała bezwzględne wspieranie narodów za naszą wschodnią granicą w ich dążeniu do niepodległości, wspieranie ich narodowych aspiracji nawet częściowo kosztem Polski i Polaków. W ten sposób powstały kordon niezależnych państw, odgradzający nas od Rosji, znacząco miał wzmocnić nasze bezpieczeństwo w zamyśle twórców idei.
Doktryna z moralnego i racjonalnego punktu widzenia jest nie do przyjęcia. Polską racją stanu powinno być realne zabieganie o prawa Polaków, mieszkających na kresach, a nie prowadzenie polityki pozorowanej w myśl hasła „mam nadzieję”.
Czy też w imię poprawności politycznej nie podjęto realnych starań o zwrot pozostawionych na kresach setek tysięcy dóbr narodowych w muzeach, archiwach, bibliotekach.
Mija około 30 lat, gdy Polska, zawsze jako jedna z pierwszych na świecie, uznawała bezwarunkowo państwowość naszych sąsiadów: Litwę, Białoruś, Ukrainę, wspierając je na drodze w dochodzeniu do wolności.
Zmęczenie, zniechęcenie
Zatem, spróbujmy podsumować najistotniejsze problemy Polaków, mieszkających na kresach:
Własne szkolnictwo dla mniejszości narodowej jest podstawową formą przetrwania i rozwoju. O tym szczególnie pamiętają Polacy na kresach, mając w pamięci przykład z Kowna i okręgu, gdzie bez szkół Polacy w przeciągu 50 lat zostali wynarodowieni.
Na Wileńszczyźnie szkoły budują i administrują samorządy i administracja państwowa. Te państwowe nowe litewskie mają być konkurencją dla polskich samorządowych i mają zachęcać polskie dzieci do przejścia do tych szkół.
W polskich szkołach uczy się niewiele ponad 11 tysięcy uczniów, co oznacza, że już niespełna połowa polskich dzieci uczy się w litewskich szkołach.
Działania nieprzychylne rządu Litwy oraz pewnego rodzaju porzucenie Polaków na kresach (idea Giedroycia) przez polskie władze powoduje zmęczenie, zniechęcenie, co skutkuje tak złą sytuacją.
Wycofano język polski z możliwości zdawania go na maturze, pomniejszając tym samym rangę polskiej szkoły. W 2013 roku wprowadzono, bez okresu przejściowego, język litewski na takim samym poziomie, jak w szkołach litewskich, tej bariery nie pokonało w 2018 roku 23 procent polskich uczniów, a w 2019 roku – 24 procent maturzystów szkół polskich.
Litwa znacząco mniej łoży na ucznia szkoły polskiej, w stosunku do nakładów, jakie państwo polskie przeznacza na ucznia litewskiej szkoły w Polsce. Tworzy się co roku aurę niepewności wobec polskich szkół oraz występują ciągłe problemy z podręcznikami szkolnymi.
Wobec powszechnego niezadowolenia Polaków i rażącej dyskryminacji, jaka ma miejsce wobec polskiej mniejszości, zostało podpisane porozumienie 17 września 2020 roku pomiędzy przedstawicielami rządów Litwy i Polski o usunięciu problemów w szkolnictwie polskim na Litwie do 2022 roku.
Widząc dotychczasowe tempo załatwiania problemów Polaków jest to graniczące z pewnością, że temat nie będzie załatwiony, podobnie jak zwrot ziemi Polakom, ciągnący się kilkadziesiąt lat.
Podobnie bardzo trudna sytuacja polskich dzieci zaczyna występować na Ukrainie, która przyjęła ustawę o oświacie, zakładającą naukę od piątej klasy tylko w języku państwowym, czyli ukraińskim. W sposób zdecydowany przeciwko tej ustawie zareagowały rządy posiadające na Ukrainie mniejszości narodowe Węgier i Rumuni. Rząd węgierski, w odpowiedzi na te działania, Ukrainy zablokował rozmowy Ukraina – NATO. O działaniach rządu polskiego nic nie wiadomo.
Zwrot ziemi Polakom
Litwa posiada ustawę niespotykaną na świecie, która pozwala przenosić prawo własności ziemi z uwzględnieniem klasy ziemi. W ten sposób Litwini z różnych zakątków Litwy przenoszą się do Wilna i okolic otrzymując nawet więcej ziemi niż mieli, gdyż ziemia w Wilnie i okolicach jest gorszej klasy piaszczysta. Właścicielami tej ziemi najczęściej są Polacy, ale pod różnymi pretekstami nie mogą jej otrzymać. W ten sposób rząd litewski zmienia skład narodowościowy w Wilnie i okolicy, jednocześnie znacząco bogacąc nowych właścicieli Litwinów. Przed wojną w Wilnie mieszkało od 0,7 do 1,0 procenta Litwinów. W samym Wilnie na zwrot ziemi oczekuje ponad 7000 tys. właścicieli, głównie Polaków.
Ustawa najprawdopodobniej będzie funkcjonowała aż do wyczerpania się ziemi, działek i braku chętnych na nie Litwinów.
Pisownia nazwisk i nazw miejscowości
Wydawać by się mogło, że prawo do posiadania oryginalnej pisowni nazwiska jest oczywistością, ale, niestety, Litwini przez ostatnie kilkadziesiąt lat z tym też sobie nie poradzili. Zapewne są pewni, że rząd polski nie będzie w tym samym tempie realizował ich strategicznych problemów.
Tak samo wygląda problem oznaczenia nazw miejscowości i ulic tablicami dwujęzycznymi. Wszelkie próby oznakowań w polskiej pisowni kończyły się płaceniem dużych kar pieniężnych.
Aby zmniejszyć samorządową siłę regionów polskich, zmieniane są granice okręgów, przyłączając ich część do regionów litewskich.
Polityka bierności strony polskiej utwierdza naszych sąsiadów o słuszności działań dyskryminacyjnych wobec polskiej mniejszości. Ukraińscy politycy wprost drwią, pytając: ,,do czego nam jest Polska?”
Jak można nazwać politykę, która oceniana jest jako najlepsza w historii przez władze w Polsce, a jednocześnie podstawowych praw polskiej mniejszości nie załatwiać przez 30 lat?
Polityka wschodnia wobec naszych sąsiadów nie może odbywać się kosztem Polaków tam mieszkających, czy też rezygnacji z pozostawionych tam dóbr kultury, a to ma miejsce.
Chcąc, by nas traktowano jako państwo poważnie, musimy najpierw sami tak siebie traktować.
Zbigniew Socha