Fotoreportaż z uroczystości „Zasłużona w Historii Gdańska”

 

Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski b IMG_3187

Wspólne zdjęcie przed Dworem Artusa w Gdańsku. Fot. Janusz Wikowski

Uroczystość: Prof. Elżbieta Grot – „Zasłużona w Historii Miasta Gdańska” w obiektywnie Janusza Wikowskiego

 

Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski e IMG_3164 Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski g IMG_3166 Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski f IMG_3162 Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski c IMG_3159 Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski d IMG_3164 Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski a IMG_3170

Laudacja prof. Elżbiety Grot wygłoszona przez dr Janusza Marszalca

KOLO Dziennikarskie 5 c indeks

Laudację wygłasza dr Janusz Marszalec. Fot. Julita Krzewińska (Koło Dziennikarskie)

Laudacja na cześć Elżbiety Grot wygłoszona podczas uroczystości „Zasłużony w Historii Miasta Gdańska” przez dr Janusza Marszalca.

Przypadł mi zaszczyt wygłoszenia laudacji na cześć Elżbiety Grot, muzealniczki i historyczki, która za chwilę zostanie uhonorowana zaszczytną nagrodą „Zasłużony w Historii Miasta Gdańska”, przyznawaną przez Stowarzyszenie Nasz Gdańsk. To prawdziwa przyjemność mówić o takim człowieku, jak Elżbieta Grot – o człowieku, który zostawia po sobie wyłącznie dobre owoce, wzbudza ludzką życzliwość i wywołuje serdeczny uśmiech. To przyjemność tym większa, że Elżbietę znam od wielu lat, podziwiam i szanuję.

Jak najkrócej można opisać naszą dzisiejszą Nagrodzoną? Może tak: Elżbieta Grot to pasjonatka, bez końca oddana upamiętnianiu trudnej, wojennej przeszłości Pomorza i ludzi z nim związanych. Do tego jest popularyzatorką rozumiejąca potrzebę docierania z wynikami naukowych badań tak szeroko jak tylko się da. Pasja badawcza nakłada się więc w przypadku Elżbiety na pasję przekazywania wiedzy. Jest jednak pewna tajemnica w sposobie działania i myślenia naszej Nagrodzonej. To więź, którą buduje ze swoimi rozmówcami, świadkami historii. To naturalna umiejętność, a właściwie ludzka cecha. Bez niej Elżbieta nie byłaby takim historykiem i również człowiekiem, jakim jest.

Zacznijmy jednak od samego początku. Elżbieta Grot urodziła się w Gdyni, w rodzinie pomorskiej: borowiacko-kaszubskiej. Wiele lat mieszkała w tym mieście, a od 30 lat związana jest z Rumią. Po studiach historycznych na specjalizacji muzealnej na Uniwersytecie Gdańskim podjęła pracę w Muzeum Stutthof. Dokładnie był wtedy 1 grudnia 1977 roku! Przepracowała tam 42 lata! Od asystenta aż do kierownika Działu Naukowego w Sopocie (w latach 2011-2019). To cała epoka, bardzo aktywnego i twórczego życia.

Podsumowuje ją sześć książek, m.in. o ewakuacji morskiej więźniów KL Stutthof w 1945 r., o błogosławionych męczennikach Obozu Stutthof, o „marszu śmierci” więźniów KL Stutthof przez Kaszuby i doktorze Franciszku Kręckim. Do tego doliczmy redakcję kilkunastu dzieł, zawierających wspomnienia czy relacje i przeszło 100 artykułów naukowych i popularnonaukowych w różnych periodykach i zbiorach.

Pokazują one specjalizację historyczną naszej Nagrodzonej, która zaczynała od badania ewakuacji morskiej więźniów KL Stutthof, z czasem rozszerzając swe prace dokumentacyjne i naukowe na marsz śmierci oraz losy Pomorzan. Pisała bowiem o losach mieszkańców Gdyni, Gdańska oraz o zbrodni w Piaśnicy i represjach hitlerowskich w powiecie kościerskim.

Tę aktywność uzupełnia praca wystawiennicza i popularyzatorska. Nie ma zadań, których nie realizowałaby w swojej wieloletniej pracy muzealnej. Zjeździła dziesiątki archiwów i bibliotek, poznała tysiące świadków historii, na rozmowach z nimi spędziła tysiące godzin.

Elżbieta doskonale poznała też środowisko byłej Polonii Gdańskiej, nie tylko mieszkańców Gdańska i Pomorza, ale mieszkających również za granicą. Kontakty te, jak wszystkie jej spotkania przemieniały się w serdeczne więzy, które owocowały fenomenalnym materiałem archiwalnym oraz relacjami, które Elżbieta opracowywała, wykorzystując następnie w swojej pracy naukowej i popularyzatorskiej. Wspomnę na przykład wystawę Gdańszczanie 1939/1940”. Jeden rok z tysiącletnich dziejów miasta”, którą realizowała wspólnie z nieżyjącą już dyrektorką Muzeum Stutthof Janiną Grabowską – Chałką czy wystawę „Pamięci pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku ofiar hitlerowskich więzień i obozów koncentracyjnych”. Zapewniam Państwa, że wystaw tych było znacznie więcej, na razie doliczyliśmy się kilkunastu.

Elżbieta nie zwalnia tempa, pracuje dalej, służy pomocą młodszym badaczom, wspiera różne inicjatywy i środowiska. Jest stałym współpracownikiem Muzeum Gdańska – recenzowała książki Brunona Zwarry, wznawiane przez naszą instytucję: „Gdańsk 1939” a obecnie pracuje nad redakcją drugiego tomu „Wspomnień gdańskiego bówki”.

Gdy wystąpiono z inicjatywą nadania imion gdańskim tramwajom wspierała pomysł uczczenia Antoniego Lendziona i doktora Franciszka Kręckiego. Gdy trzeba było służyć radą w innych przedsięwzięciach upamiętniających dzieje gdańskiej Polonii – zawsze można liczyć na naszą Nagrodzoną. Wspomnę, że w 2018 r. została zaproszona przez prezydent Gdańska do składu Rady przy Centrum im. Brunona Zwarry, powołanego przy Muzeum Gdańska. Głos doradczy Elżbiety wiele znaczy, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Ta wdzięczność płynie również od innych, bo Elżbieta działa społecznie w różnych stowarzyszeniach. Od 2019 roku pełni funkcję wiceprezesa Towarzystwa Przyjaciół Gdańska. Jest też członkiem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Warszawie i stale współpracuje z Oddziałem Okręgowym tej organizacji w Gdańsku z siedzibą w Sopocie. Jako członek wspierający działa w Stowarzyszeniu „Rodzina Piaśnicka” w Wejherowie, a od wielu lat należy do Towarzystwa Miłośników Gdyni. Doskonale znana jest też w kręgu rodzin byłych pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku.

Teraz pora na kilka zdań podsumowania.

Elżbieta Grot zapisała swoją kartę historii pisząc dzieje wojny, upamiętniając jej ofiary. Jest historykiem, który nie zamyka się w swoim gabinecie, lecz zawsze jest blisko ludzi i ich problemów. Pisze historię ludzką, nie tracąc nic na skrupulatności i uczciwości badawczej. Ta ludzka perspektywa, wrażliwość i empatia są cechami rozpoznawczymi pracy naszej Nagrodzonej.

Była bliskim i czułym rozmówcą więźniów Stutthofu i innych ofiar wojny. Słuchała ich, pozwalała im wyrzucić z siebie to, co przez wiele lat skrywali. I nigdy w tym czasie nie wychodziła z roli historyka, o czym świadczą jej publikacje. Była twarda (bo taka musiała być), ale dawała im poczucie bezpieczeństwa. Brała na siebie wiele obciążeń i traum, a potem odprowadzała na cmentarze swoich rozmówców, którzy w międzyczasie stawali się jej bliscy, jak rodzina czy przyjaciele.

Jako historyk i człowiek ma więc słuch absolutny. To naprawdę nie jest częste zjawisko w środowisku badaczy.

Nagroda Zasłużony dla Historii Miasta Gdańska jest tylko cząstką wdzięczności, jaka należy się Elżbiecie.

Wierzymy, że 42 lata ratowania pamięci to nie wszystko, co dała z siebie. Czekamy na dalsze książki, spotkania i rozmowy.

Elżbieto, dziękujemy Ci!

Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski 54 IMG_3271

Fot. Janusz Wikowski

Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski 15 IMG_3306

Laudację wygłasza dr Janusz Marszalec. Fot. Janusz Wikowski

Uroczystość prof. E_Grot Fot_J.Wikowski 13 IMG_3254

Prof. Elżbieta Grot. Fot. Janusz Wikowski

Diamentowe gody Ewy i Andrzeja Januszajtisów. W Bazylice Mariackiej w Gdańsku

26. 60-lecie slubu EiA Januszajtis_Fot_Janusz Wikowski kadr IMG_4371

Diamentowi jubilaci Ewa i Andrzej Januszajtisowie. Gdańsk 18 lipca 2021 rok. Fot. Janusz Wikowski

23. 60-lecie slubu EiA Januszajtis_Fot_Janusz Wikowski IMG_4412Dwa dni po kalendarzowej 60. rocznicy zawarcia związku małżeńskiego przez Ewę i Andrzeja Januszajtisów, 18 lipca 2021 roku, w Bazylice Mariackiej w Gdańsku, odbyła się msza święta w ich intencji, koncelebrowana przez ks. prałata Ireneusza Bradtke, rektora kościoła św. o. Józefa w Gdańsku Marcina Szaforsa i wikarego ks dr Tomasza Frymarka.

Świątynia zawdzięcza wiele Andrzejowi Januszajtisowi, jego wiedza i determinacja były nieocenione przy rekonstrukcji zegara astronomicznego, doprowadzaniu do świetności ołtarza głównego i in.. Podobnie, jak całe miasto nad Motławą, które wyglądałoby inaczej, gdyby małżonkowie nie wybrali go jako Małą Ojczyznę. Ks. Bradtke życzył zgromadzonym, aby umieli kochać się, jak dostojni jubilaci, którzy nieustannie to pokazują, zachowując młodość, uśmiech, serdeczność. Msza była także w intencji ich rodziny – córki Katarzyny, która pięknie zagrała dla rodziców na skrzypcach, i tragicznie zmarłej 30 lat temu Aleksandry. Przepięknie zaśpiewała Joanna Sperska. Małżonkowie zakupili gwiazdę – cegiełkę, która zawiśnie na sklepieniu świątyni. Państwa Januszajtisów obsypano kwiatami, dyplomami, wierszami, prezentami, życzeniom wszystkiego, co najlepsze, nie było końca. Wśród gości byli członkowie i sympatycy Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”, delegacja władz Miasta Gdańska, reprezentanci różnych środowisk, w tym artystów. Przyciągały oko barwne stroje, wzorowane na modzie gdańskiej XVII wieku.

Fotoreportaż Janusza Wikowskiego



IMG20210718131911-1

Po uroczystości przedstawiciele „Naszego Gdańska” złożyli kwiaty przy grobie Pawła Adamowicza w kaplicy św. Marcina.

Red.