Od początku tzw. zmian ustrojowych w Polsce, wysuwane są żądania gruntownej reformy szkolnictwa wyższego i instytucji naukowo-badawczych, szczególnie Polskiej Akademii Nauk, swoistej „Wieży z Kości Słoniowej”, tworu na wzór byłego Związku Radzieckiego.
W rankingu innowacyjności znajdujemy się w ogonku Europy i Świata; co jest więc tego przyczyną?
Odpowiedzi jest wiele – skoncentrujmy się na jednej: brak dekomunizacji i lustracji środowiska ludzi, pełniących w przeszłości i obecnie funkcje kierownicze. Utworzył się swego rodzaju system feudalny zarządzania nauką, a więc i drogą do awansu ludzi młodych, niekonformistycznych, stąd rezultaty są takie jakie widzimy. Stan wojenny też poczynił znaczne spustoszenie w kadrach, co do których „władza ludowa” miała wątpliwości.
Od ponad dwóch lat Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pracowało nad tzw. „Konstytucją dla Nauki”, która miała zrewolucjonizować tą dziedzinę i wprowadzić Polskę do czołówki światowej. Cel ambitny. Przeprowadzono dziesiątki spotkań i konsultacji z setkami osób ze środowiska akademickiego i w rezultacie skierowano projekt do Sejmu, gdzie został w końcu uchwalony.
Z miejsca rozgorzała dyskusja w środkach przekazu, zaczęły się protesty studentów i naukowców obawiających się nadmiernego wzmocnienia roli Rektorów i wprowadzenia instytucji Rad, złożonych w znacznej części z osób spoza uczelni. Inną konsekwencją nowej ustawy mogłaby być polaryzacja – podział cywilizacyjny na Polskę A i B, poprzez wzmocnienie największych ośrodków akademickich. To jest jedna tzw. „strona medalu”. Brak nacisku na dekomunizację środowiska spowodował zaniechanie tego postulatu przez Ministerstwo.
W grudniu 2015 r. skierowałem pismo do Wicepremiera Jarosława Gowina, wręczone mu do rąk własnych, a następnie w lutym 2016 r. w towarzystwie min. prof. Andrzeja Stepnowskiego przedstawiliśmy konkretne propozycje: dekomunizacja kadr kierowniczych, utworzenie paru silnych ośrodków tzw. Narodowych Uczelni Badawczych z połączenia Instytutów PAN i resortowych z uczelniami, celem wzmocnienia potencjału badawczego z projektami pilotażowymi na bazie Politechniki Gdańskiej jako liderem, czy też Centrum Nauki i Techniki Morskiej na terenach postoczniowych. Projekt nasz zyskał poparcie Rektora Politechniki Gdańskiej.
Nowoczesna gospodarka bazuje na innowacyjności, a tą tworzą na ogół młodzi ambitni wynalazcy, naukowcy, przedsiębiorcy przy wsparciu merytorycznym starszych kolegów. Przykład „Doliny Krzemowej” w Kalifornii czy chociażby tzw. „Doliny Lotniczej” na Podkarpaciu. Stworzono tam silny Klaster Lotniczy i po paru latach efekty były zdumiewające. A pomyśleć, że jeszcze w 1999 r. podczas konferencji na Politechnice Rzeszowskiej z udziałem władz centralnych, wojewódzkich i miejskich, jako jedyny przedstawiłem koncepcję „Klastra” (vide: www.sedler.pl). Na zlecenie władz miasta przygotowałem opracowanie z tematyki, którą referowano na konferencji Miast Europejskich w 1997 r. w Monachium. Była to nowość. Podano czynniki rozwoju miast i regionów i przykłady, których najlepszym przykładem były Helsinki (Nokia) i Bawaria (czołowy region High-Tech w Europie).
Wydawałoby się, że nic prostszego jak tylko naśladować dobre przykłady. Niewiele się jednak dalej w tej materii działo, zostaliśmy z nielicznymi wyjątkami montownią a ośrodki produkcji jak ZAMECH w Elblągu sprywatyzowano i zaprzestano produkcji turbin, nie mówiąc o rozwoju tej gałęzi przemysłu. Zachodnie koncerny mają swoje centra badawczo-rozwojowe u siebie, technologii się nie odsprzedaje konkurencji .Podobnie rzecz się miała z przemysłem budowy statków, jak to widać na przykładzie Stoczni Gdańskiej, którą wpierw doprowadzono do ruiny, sprzedano oligarsze z Donbasu, a ostatnio odkupiono i będzie się ją „reanimować”. Pytanie: gdzie są te kadry: biura konstrukcyjne, zaplecze naukowo-badawcze, przemysły towarzyszące?
Aż pojawiła się propozycja „Konstytucji dla Nauki”. Ma ona w krótkim czasie wyprowadzić naukę polską do czołówki europejskiej. Do tego potrzebne są oprócz ustawy konkretne działania w postaci wzmocnienia wyższych uczelni zapleczem naukowo-badawczym i wdrożeniowym w postaci instytutów PAN i resortowych. A w Gdańsku zlikwidowani Instytut Elektrotechniki O/Gdańsk, który powstał na początku lat 50. ub. wieku na potrzeby gospodarki morskiej, obecnie rewitalizowanej. Do tego kadry z minionej epoki. Ponieważ istniała uzasadniona obawa, że przed jej wejściem w życie szereg osób skompromitowanych przynależnością w przeszłości do PZPR i współpracujących ze służbami bezpieczeństwa wystartuje w konkursach na stanowiska kierownicze, czy też występować będzie o odznaczenia państwowe, skierowałem pismo z prośbą o interwencję do Premiera. W odpowiedzi poinformowano mnie, że pismo przesłano do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z prośbą o ustosunkowanie się i udzielenie odpowiedzi, tak do Biura Premiera jak i do Fundacji Naukowo-Technicznej „Gdańsk”. Czekamy już trzy miesiące. Widocznie istnieje obawa, że za bardzo „wytrzebią” układ panujący w PAN i na Uczelniach od lat.
Istnieje jednak nadzieja, że żądania podnoszone z wielu stron doprowadzą do zmian w proponowanej ustawie o nauce, tak by mogła nazywać się „KONSTYTUCJĄ DLA NAUKI”.
Dr inż. Bogdan Sedler, Pr Eng
Fundacja Naukowo-Techniczna “Gdańsk”