Polacy w Wilnie i na Wileńszczyźnie

Wilno tekst Zbigniew SochaProblemy niezmienne od trzydziestu lat

Kresy Wschodnie, to jest zobowiązanie. Należy pamiętać i bezwzględnie wspierać mieszkających tam Polaków. Państwo, pracując nad teraźniejszością, myśli o przyszłości, ale nie powinno zapominać o przeszłości. Organizacja Narodów Zjednoczonych jest zaniepokojone dyskryminacją Polaków na Litwie.

Komitet ONZ d/s społecznych, kulturalnych oraz pomocy humanitarnej wyraził zaniepokojenie z powodu nierównego traktowania mniejszości narodowych na Litwie oraz braku ich ochrony prawnej.

ONZ wezwał Litwę, by chronić prawa Polaków na Litwie

ONZ wezwał Litwę do przyspieszenia uchwalenia ustawy o mniejszościach narodowych, a w międzyczasie, zastosowanie skutecznych środków w celu pełnej ochrony mniejszości narodowych – ich języka, religii, kultury i tożsamości.

Kilka lat wcześniej również Rada Europy – Komitet Doradczy Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych, pod przewodnictwem Komitetu Ministrów Rady Europy, zauważył dyskryminację Polaków na Litwie, a w szczególności uczniów polskich szkół, podkreślając, iż reforma szkolnictwa nie może prowadzić do dyskryminacji uczniów szkół nielitewskich.

Władze polskie, mając takie istotne wsparcie w tak znaczących i potężnych instytucjach międzynarodowych, nie są w stanie bardziej energicznie i zdecydowanie upominać się od władz litewskich rozwiązania i przestrzegania praw mniejszości polskiej,
a tu przecież chodzi o podstawowe prawa mniejszości, jakie obowiązują w Europie, czy też Polsce. Dlaczego?

Przestrzegamy praw mniejszości litewskiej. Włączamy się
w rozwiązywanie problemów gospodarki Litwy

Tu zaznaczyć należy, iż Polska przestrzega praw mniejszości narodowych, w tym litewskiej. Ponadto Polska włącza się
w rozwiązywanie problemów Litwy dotyczących gospodarki, np. łączy polskie systemy energetyczne i gazowe z litewskimi, buduje połączenia drogowe z Litwą via baltica i via carpatia, co pozwoli znacząco zwiększyć obroty portowi litewskiemu
w Kłajpedzie, inwestuje znaczne kwoty w Orlen w Możejkach przynoszący największe podatki skarbowi państwa Litewskiego. Inwestujemy w połączenia kolejowe z Litwą

Ponadto w zakresie bezpieczeństwa tworzymy wspólną brygadę i plany obrony Litwy w przypadku zagrożenia.

Co otrzymujemy w zamian? Bardzo niewiele, na tyle mało, że postępy lituanizacji naszych rodaków są już wyraźne.

Niestety, w kręgach polityków praktycznie wszystkich opcji, nie wyłączając aktualnie rządzących i Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, dominuje idea Giedroycia-Mieroszewskiego, która preferuje wspieranie, bez mała bezwarunkowe, narodów za naszą wschodnią granicą. Natomiast poprawność polityczna powoduje, iż nie zauważane są inne elementy doktryny, która mówi, że
w przypadku godzenia w państwowość Polską, czy też w tożsamość przez te państwa, przewiduje skuteczne przeciwdziałania Polski.

Pozorowanie załatwiania problemów. Nie zdążyliśmy się upomnieć

Litwa od ponad 30 lat jest niezależnym państwem, jest w UE oraz NATO, posiada szczególne związki z władzami państwa polskiego, ale, będąc zawsze pewnym uległości polskich władz, postępuje wobec polskiej mniejszości tak, iż pozorując załatwianie problemów i rozciągając je w czasie, zawsze działa na niekorzyść mniejszości polskiej.

Poprawność polityczna polskich władz powoduje również, że przez kilkadziesiąt lat wolnej Litwy nie zdążyliśmy się upomnieć o polskie ruchome dzieła kultury pozostawione po II wojnie światowej w muzeach, bibliotekach, archiwach przede wszystkim Wilna, jeżeli chodzi o Litwę.

Nawet komuniści po wojnie zakładali rewindykację ruchomych dóbr kultury. Przy Pełnomocniku Rządu Tymczasowego RP d/s ekspatriacji powołali Wydział Kultury, na czele którego stała dr Maria Rzewuska. Wydział zbierał w Wilnie materiały dla potrzeb przyszłej rewindykacji.

Pan Prezydent Andrzej Duda wraz z rządem często powtarza, iż mamy najlepsze stosunki z Litwą w całym okresie utrzymywania kontaktów pomiędzy oboma państwami. Takie oświadczenia oznaczają, że Polacy z Wilna i Wileńszczyzny, zamieszkali tam od wieków, nie powinni mieć żadnych problemów, jako mniejszość narodowa.

Nie ma ustawy – nie ma ochrony prawnej. Problemy ze zwrotem ziemi

Wobec powyższego zobaczmy, jak wygląda rzeczywistość na Litwie polskiej mniejszości narodowej na dzień dzisiejszy. Litwa nie posiada ustawy o mniejszościach narodowych, a tym samym brak jest ochrony prawnej mniejszości polskiej. Bardzo poważnym nie załatwionym problemem jest zwrot Polakom ziemi.

Władze Litwy z ziemi, czyli nieruchomości, w 1997 roku ustawą zrobili mienie ruchome z możliwością jej przenoszenia. Jest to jedyny taki przypadek w świecie. Ustawa teoretycznie miała służyć wszystkim, ale służy głównie Litwinom, którzy swoją ziemię i działki z terenu całej Litwy przenoszą do Wilna i okolic, zmieniając tym samym skład narodowościowy na niekorzyść Polaków i jednocześnie się bogacąc – ziemia w stolicy i okolicach jest droga. Właścicielami byli głównie Polacy, ale jej nie otrzymywali pod różnymi pretekstami.

W pierwszym okresie działania ustawy przez lata nie przyjmowano dokumentów własności ziemi, wydawanych przed II wojną światową przez Rzeczpospolitą Polską, jako dokumenty obcego państwa. W kolejnym okresie pełnomocnik rządu Litwy
w rejonie wileńskim, Arturas Merkys, przydzielał ziemię tylko Litwinom twierdząc, że ziemia nie powinna wrócić do autochtonów, tzn. Polaków.

Teraz teoretycznie Polacy mogą ubiegać się o zwrot ziemi, ale, niestety, ziemi i działek już nie ma, została przydzielona głównie Litwinom. Oczekujących Polaków na zwrot ziemi tylko w Wilnie jest około 4 tysiące. Zwrot i przenoszenie ziemi trwa
od 26 lat i przynosi już skutki zamierzone przez Litwinów, a mianowicie w rejonie podwileńskim do niedawna mieszkało ponad 80 procent Polaków, a w chwili obecnej już tylko 60 procent. Tak wygląda kolonizacja Wilna i Wileńszczyzny po Litewsku – nie zauważona przez władze w Polsce.

Szkolnictwo polskie znika

Własne szkolnictwo dla mniejszości polskiej, to jest podstawowa forma przetrwania i rozwijania się. Po zlikwidowaniu polskich szkół w Kownie i okolicach od 1918 do 1970 roku zniknęło około 200 tysięcy Polaków, zamieszkujących te tereny, wystarczyło 50 lat.

Tylko na Wileńszczyźnie szkoły budują i administrują równolegle samorządy i administracja państwowa.

Te państwowe okazałe, nowe, litewskie mają być konkurencją dla polskich samorządowych, a oferując wiele przywilejów dla uczniów i ich rodziców mają zachęcać tychże rodziców do posyłania swoich dzieci do tych szkół.

W niespełna 2,8 milionowej Litwie Polaków mieszka około 180-200 tys., skupionych w Wilnie i rejonie wileńskim,
a uczęszczających dzieci do wszystkich Polskich szkół jest niewiele ponad 11 tysięcy, co oznacza, że znacząca liczba dzieci uczy się już w litewskich szkołach.

W 1998 roku władze Litwy egzamin maturalny z języka polskiego zdegradowały do statusu nieobowiązkowego egzaminu szkolnego, co pogorszyło poziom nauczania języka ojczystego i jednocześnie znacząco zmniejszało status polskiej szkoły.

Po dużym oporze społeczności polskiej i licznych manifestacjach egzamin z języka polskiego po 25 latach ma wrócić na maturze, ponoć za rok.

W 2012 roku, praktycznie bez okresu przejściowego, w szkołach polskich ujednolicono program nauczania z języka litewskiego i egzaminu maturalnego z tego języka, co stworzyło poważne problemy na maturze polskim uczniom.

Przez wiele lat około 20 procent maturzystów nie mogło przebrnąć tej bariery, co było dużym dramatem i tragedią dla dużej grupy wchodzących w życie młodych ludzi.

Od początku istnienia demokratycznej Litwy nieustannie tworzy się aurę niepewności wokół polskich szkół, wprowadzając nieustające reformy, każdorazowo pogarszając stan polskiego szkolnictwa.

Ostatnio, pod płaszczykiem reformy, rozpoczęto likwidację dwóch polskich szkół w rejonie trockim – szkołę podstawową
w Starych Trokach oraz gimnazjum w Połukniu z czterech, jakie pozostały. Wcześniej uległy likwidacji szkoły w Międzyrzeczu, Szklarach i Świętnikach.

Jeszcze gorzej wygląda polskie szkolnictwo np. w Rejonie Nowych Święcian, gdzie jeszcze mieszka ponad 30 procent Polaków, a praktycznie stacjonarnych polskich szkół jest brak. Kilka lat temu otwarto szkółkę niedzielną w Polskim Domu Kultury.

Litwa znacząco mniej łoży na polskie szkoły, jako na szkoły mniejszości narodowej, a więc działa w kierunku przeciwnym
w stosunku do tego, co jest przyjęte i stosowane w Polsce i UE….

Pisownia nazwisk i nazw miejscowości i ulic

Wobec szumnych zapowiedzi rządzących w Polsce, jak i Litwie, można było się spodziewać, że chociaż ten temat uda się doprowadzić do końca i Polakom zostanie przywrócone prawo posiadania oryginalnej pisowni nazwisk, ale, niestety, temat został załatwiony tylko częściowo. Nazwiska i imiona można pisać, ale bez znaków diakrytycznych tj. bez dziewięciu liter – ą, ć, ę, t, ń, ó, ś, ż, ź. O oznakowaniu miejscowości i ulic tablicami dwujęzycznymi, gdzie mieszka co najmniej 25 procent narodowej mniejszości, panuje cisza, a wszelkie próby oznakowań w polskiej pisowni kończyły się płaceniem dużych kar. Przestrzeń publiczna jest czyszczona z śladów kultury polskiej. Szczególnie widać to w Wilnie, gdzie napisy polskie są zamieniane na litewskie, a nazwiska polskie są zapisywane w wersji litewskiej. W mieście, gdzie przed wojną mieszkało 0,7 -1,0 procent Litwinów, obecnie trwa debata, czy umieścić tablicę w języku polskim przed najstarszą Polską nekropolią narodową na Rossie powstałą w latach 1769-1801. Powstały przed ponad 20 laty okazały Dom Kultury Polskiej jest oznaczony dwoma słowami po litewsku i polsku „Pan Tadeusz” sugerując, że chodzi o restaurację, będącą w budynku. Najwięcej turystów odwiedzających Wilno pochodzi z Polski, ale tablice informacyjne przed zabytkami są w języku litewskim, a czasami i angielskim.

W Wilnie mieszka około 90 tysięcy Polaków, co stanowi około 18 procent wszystkich mieszkańców miasta.

Próg 5 procentowy…

Ustanowiony próg 5 procentowy w skali całego kraju dla mniejszości narodowych w wyborach parlamentarnych jest raczej nie spotykany w państwach demokratycznych, a już sztuczne zmienianie granic polskich okręgów wyborczych, przez przyłączenie ich część do regionów litewskich, aby zmniejszyć siłę samorządów polskich, jest skandaliczne .Takie manipulacje nie mają miejsca w Europie. Władze państwa polskiego oraz elity polityczne, godząc się na tak demonstracyjne formy dyskryminacji członków własnego narodu, jednocześnie porzucając skarby narodowe pozostające po II wojnie światowej
w muzeach, bibliotekach, archiwach kresowych na pewno poczesnego miejsca w historii nie zajmą, nie mówiąc już o szacunku. Wyjątkowo przygnębiające jest też to, że ta sytuacja trwa od 30 lat i jest diametralnie odmienna od głoszonej przez polityków, którzy, wbrew faktom, określają ją jako najlepszą na przestrzeni wieków. Polska, z racji swojego potencjału, predysponuje do roli przywódczej w tej części Europy, dlatego nie może być tak bezradna i bierna w obronie przedstawicieli swojego narodu, oraz nie ma prawa porzucać tak bezcennych ruchomych dóbr kultury.

Zbigniew Socha

Socha Zbigniew kolor

 

Kresowe historie (3): Krzycząca cisza

Kresowe historie (3). Jest nas w Polsce, mających korzenie kresowe, około 5 milionów obywateli. Musimy podnieść wysoko głowy    i zdecydowanie    upomnieć się o Polaków mieszkających na kresach i o zwrot naszych narodowych dóbr kultury – czytamy w reportażu Zbigniewa Sochy.

1. wilno

Widok Wilna, ulica Dominikańska, grafika z XIX wieku, własność prywatna

W tej, trzeciej części cyklu przypominam o niebywałej wręcz liczbie pozostawionych na terenach od Wilna aż po Lwów bezcennych polskich zbiorach muzealnych, archiwalnych, bibliotecznych i wielkich zaniechaniach, opieszałości polityków w ich odzyskiwaniu.

Mówienie o zwrocie dóbr kultury pozostawionych na kresach po zmianie granic nazwać można to krzyczącą ciszą.

Intensywne działania potrzebne

W pierwszych odcinkach cyklu przypomniałem tragiczne wydarzenia historyczne, jakie miały miejsce na Kresach i zmaganie się z niezmiernie trudną codziennością Polaków tam mieszkających.

W wyniku II wojny światowej Polska utraciła ponad 500 tysięcy obiektów kultury, z czego przytłaczającą część bezpowrotnie. Udało się dokładnie zliczyć, że na Kresach pozostawionych zostało 5056 bibliotek. Od lat dziewięćdziesiątych XX wieku temat zwrotu polskich dóbr kultury z Ukrainy, Litwy i Białorusi prawie nie istnieje w przestrzeni publicznej oraz w zainteresowaniu i działaniach polityków.

Staraniem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i osób prywatnych w ciągu roku udaje się odzyskać kilka obiektów kultury, głównie obrazów i jest to oczywiście sukces w obliczu tak olbrzymich strat wojennych.

Polską racją stanu jest podejmowanie intensywnych działań zmierzających do powrotu kolejnych, prawnie należących do Rzeczpospolitej Polskiej, setek tysięcy bezcennych dzieł sztuki.

2.lwow

Widok Lwowa z XIX wieku, grafika z XIX wieku, Muzeum Narodowe w Krakowie

Ciągłość historyczna i kulturowa

W II Rzeczpospolitej wiodącymi ośrodkami nauki, kultury, czy też innowacyjności, były Warszawa, Kraków, Lwów i Wilno. Istotna część naszego dziedzictwa kulturowego stanowią archiwa historyczne we Lwowie, bez nich nie można prowadzić badań nad ciągłością polskiej kultury, historii. Trudno o w miarę pełną wystawę sztuki polskiej bez wybitnych dzieł malarstwa z kolekcji lwowskich muzeów.

Lwów zwany był miastem muzeów, samych placówek muzealnych przed wojną było na różnym etapie organizacyjnym dwadzieścia pięć. Poprzez tworzenie muzeów lwowianie chcieli zachować narodową tożsamość w okresie zaborów, ułatwić badania twórcom literackim, czy też historykom dziejów Rzeczpospolitej i jej związków z Europą. Lwów był niekorowaną stolicą Polski w okresie zaborów.

Dla zobrazowania jak wiele skarbów narodowych, pozostało po wojnie we Lwowie, zajrzyjmy do kilku placówek lwowskich.

Zakład Narodowy im. Ossolińskich

W Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich, powstałym w 1817 roku aktem fundacyjnym, przekazanym w darze narodowi polskiemu, pozostało po wojnie:

1.      760 000 ksiąg i starodruków

2.      17 500 rękopisów

3.      170 000 czasopism

4.      3100 dyplomów, dokumentów

5.      10 130 autografów

6.      9 247 obiektów kartograficznych

7.      4 500 obiektów muzykologicznych

8.      100 000 grafik, rysunków

9.      1700 obrazów i 500 rzeźb

10.    6400 pamiątek historycznych

11.    1800 zabytkowej broni

12.    25 000 monet i medali

Muzea – Lubomirskich, Przyrodnicze im. Dzieduszyckich

W Muzeum Lubomirskich, które powstało w 1823 roku jako odrębne muzeum, wchodzące w skład Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, po zakończeniu II wojny światowej pozostało około 66 000 obiektów, w tym obrazów olejnych 1500 i 580 depozytów. Muzeum Przyrodnicze im. Dzieduszyckich, które powstało w1845 roku, w 1880 oddane zostało do użytku publicznego i ofiarowane narodowi polskiemu. Było to największe tego typu muzeum w Polsce, mające okazy z zakresu przyrodoznawstwa, etnografii i antropologii ziem polskich. Posiadało kompletny dział zoologiczny z wszystkich rejonów polskich. Tam pozostało około 50 000 eksponatów, w tym galeria obrazów, licząca 500 dzieł i 3300 rycin. Starożytny scytyjski 7 kilogramowy złoty skarb Michałkowski, znaleziony przez mieszkanki wsi w 1878 roku datowany na VI – VII p. n. e, wywieźli Rosjanie w 1940 roku do Moskwy.

Po II wojnie światowej, w ramach zacierania śladów polskości, zniszczono archiwum Muzeum Przyrodnicze im. Dzieduszyckich, a jego bibliotekę wywieziono na przemiał.

Muzea – Przemysłu Artystycznego, Historyczne, Galeria Narodowa miasta Lwowa, Narodowe im. Króla Jana III Sobieskiego, Biblioteka Fundacji Baworowskich

Muzeum Przemysłu Artystycznego (Muzeum Przemysłowe), powstałe w 1874 roku jako muzeum miejskie, a zwłaszcza przemysłu metalowego od czasów najdawniejszych, drzewnego, tekstylnego, ceramicznego i szkła ze stanem 10 000 eksponatów. Muzeum Historyczne, powstałe w 1891 roku jako muzeum miejskie, z zabytkami dotyczącymi przede wszystkim przeszłości Lwowa, stan – 5000 eksponatów.

Galeria Narodowa miasta Lwowa, muzeum miejskie powstałe w 1907 roku, posiadające głównie obrazy olejne malarstwa polskiego od XVIII wieku w ilości 1600 obrazów i rzeźb. Było to muzeum o charakterze ogólnonarodowym. Muzeum Narodowe im. Króla Jana III Sobieskiego, jako muzeum miejskie, powstałe w 1908 roku, posiadające typowy charakter historyczny, odnoszący się do historii Polski, posiadające ponad 50 000 eksponatów, w tym bogate zbiory dawnej zbroi w ilości 1788 eksponatów, zbiór portretów historycznych królów i dygnitarzy państwowych, czy też pamiątki z powstań narodowych.

Z tego muzeum wielu darczyńców swe zbiory przekazało w przypadku utraty Lwowa przez Polskę, narodowi polskiemu lub do Muzeum Wawelskiego w Krakowie. Było to muzeum o wybitnym charakterze ogólnonarodowym.

Biblioteka Fundacji Baworowskich, powstała w połowie XIX wieku, a publicznie dostępna w 1900 roku, posiadała 40 000 tomów ksiąg, 6 228 starych druków z XVI-XVII wieku, 1283 rękopisy, 35 inkunabułów, 285 obrazów olejnych,11 000 rycin i map,110 dyplomów od XII wieku.

We Lwowie funkcjonowały również dwa muzea ukraińskie: Towarzystwo Naukowe im. Tarasa Szewczenki, powstałe w 1893roku z 20 000 eksponatami, Ukraińskie Muzeum Narodowe im. Andrzeja Szeptyckiego, powstałe w 1905 roku z 25 000 eksponatami. W 1934 roku rozpoczęło działalność Muzeum Żydowskiej gminy wyznaniowej. Własne muzea organizowały też stowarzyszenia, instytucje kościelne i świeckie.

Niezwykle bogate biblioteki posiadały wyższe uczelnie Lwowa. Należy podkreślić, że kompletny zbiór prasy polskiej z XIX – XX wieku pozostał we Lwowie. Ponadto z chwilą ekspatriacji polskich mieszkańców Lwowa i okolicznych miejscowości dyrektor Lwowskiej Galerii Sztuki Borys Woźnicki informował, iż wraz z ekipą muzealników zebrał ponad 36 tysięcy obiektów kultury, głównie obrazów z opuszczonych kościołów, klasztorów, pałaców, dworków, za co otrzymał wysokie odznaczenia państwowe.

Powojenne powroty

Praktycznie zaraz po wkroczeniu Rosjan do Lwowa już w 1940 roku wszystkie muzea lwowskie przeorganizowano tak, aby straciły Polski charakter, poprzez rozdrobnienie kompletnych zbiorów rozmieszczając je po nowo powołanych muzeach, ale już ukraińskich. Do Polski po II wojnie światowej w lipcu 1946 roku i marcu 1947 roku jako „dar narodu ukraińskiego” dla Polski powróciło około 27 procent eksponatów, ze zbiorów im. Ossolińskich. Łącznie z odnalezionymi muzealiami wywiezionymi przez Niemców, a odnalezionymi po wojnie na Dolnym Śląsku w Zagrodnie, stanowi to około 30 procent stanu z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich i około 8 procent z Muzeum Lubomirskich.

Jest to wszystko, co dotychczas wróciło z pozostawionych muzeów lwowskich do Polski.

Biblioteki wileńskie – przy Uniwersytecie Wileńskim im. Stefana Batorego, im. Eustachego i Emilii Wróblewskich…

Dla pełniejszego oglądu liczby i sytuacji pozostawionego polskiego dziedzictwa narodowego na Kresach chciałbym przypomnieć jeszcze bogate zbiory wileńskie. Biblioteka działająca przy Uniwersytecie Wileńskim im. Stefana Batorego otrzymuje od państwa Polskiego w 1926 roku kolekcje Joachima Lelewela, w której skład wchodzą:

1.      377 000 tomów ksiąg

2.      12 000 rękopisów

Biblioteka im. Eustachego i Emilii Wróblewskich tworzona od 1900 roku, przekazana państwu Polskiemu w 1926 roku, była siódmą placówką państwową pod względem wielkości w kraju. Dokumentowała piśmiennictwo narodowe głównie wschodnich terenów Rzeczpospolitej i posiadała w 1931 roku:

1.      20 400 ksiąg i 1400 czasopism
              w 8400 tomach

2.      260 wydawnictw w 4000 tomach

3.      5800 dzieł w dziale Wilno-Litwa

4.      3000 poloniców z XV-XVIII

5.    740 obrazów i rysunków
              oraz 9900 rycin

6.      2700 rękopisów i 7400 autografów

7.      550 tek archiwalnych
              i 2500 muzealiów

8.      1450 atlasów i map i 285 albumów.

Jednym z najciekawszych eksponatów były przywileje królewskie, czy też dzieje uniwersytetów w Warszawie i Wilnie.

Wileńskie – Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Muzeum Starożytności
i ich powojenne losy

Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Wilnie, wraz z utworzonym Muzeum powstało w 1907 roku. Posiadało zbiory biblioteczne, numizmatyczne, przyrodnicze, etnograficzne i artystyczne. Muzeum Starożytności, założone w 1855 roku przez Eustachego Tyszkiewicza, a otwarte w 1856 roku przy Uniwersytecie Wileńskim, w 1865 zamknięte na polecenie Michaiła Murawiewa i w dużej części rozgrabione przez Rosjan. W 1919 roku ponownie reaktywowane przy Uniwersytecie Wileńskim dokumentowało historię Rzeczpospolitej. W 1941 roku zbiory zostały przejęte przez Litwinów.

Ponadto w Wilnie funkcjonowało powołane tuż przed wojną Muzeum Miejskie oraz istniały bogate Archiwa Państwowe i Miejskie. Wyróżniały się też swoimi zasobami kościoły Wileńskie .Działały też pomniejsze biblioteki i archiwa.

W Wilnie Litwini nie posiadali swojego ośrodka muzealnego. Od 1940 roku zbiory z bibliotek i muzeów były przejmowane przez Litwinów i gromadzone w budynku Muzeum Miejskiego. Z dużej części tych zabytków Litwini utworzyli Litewskie Państwowe Muzeum Sztuki.

Większość dóbr w Wilnie pozostało

Po zakończonej wojnie, przy Pełnomocniku Rządu Tymczasowego R.P. d/s repatriacji działał Wydział Kultury, na czele którego stała dr Maria Rzeuska. Wydział zbierał materiały dla potrzeb przyszłej rewindykacji polskich dóbr kultury z Wilna. Dzięki zaangażowaniu wszystkich pracowników wydziału udało się wysłać do Warszawy 17 transportów dóbr kultury, głównie z darów, depozytów lub zakupów od osób prywatnych. Ponadto w ciągu dwóch lat przesłano jeszcze do Polski 69 805 tomów książek. Pieniądze na te działania, daleko nie wystarczające, Wydział Kultury otrzymywał z Ministerstwa Kultury, Ministerstwa Skarbu i innych instytucji.

Do Polski nie powróciła z Wilna przytłaczająca większość polskiego dziedzictwa historycznego i kulturowego. Na Białorusi pozostały głównie zasoby archiwalne, biblioteki czy też wyposażenia kościołów, pałaców.

Powolne działania rewindykacyjne z Białorusi, Ukrainy

Po wojnie z Białorusi do Polski dotarło 13 skrzyń obiektów z galerii w Nieświeżu i Muzeum w Grodnie. W 1997 roku Polska wystąpiła z 8 wnioskami rewindykacyjnymi do Ukrainy, które zostały odrzucone w 1999 roku. Były jedynymi wnioskami z jakimi wystąpiła Polska wobec naszych sąsiadów ze wschodu. Trwają kontakty i prace polskich muzealników polegające na ewidencjonowaniu rozproszonych zbiorów, kserowaniu dokumentów i digitalizacji w Muzeach Lwowa. Praktycznie więcej muzealnicy nie są w stanie zrobić. Powinni działać politycy, ale, niestety, od lat 90. XX wieku takich polityków nie ma, drepczemy w miejscu. Zaczyna krążyć opinia wśród decydentów, że sprawę rozstrzygnięć własnościowych należy pozostawić przyszłości. Brak właściwych działań potwierdza protokół pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli z 2017 roku.

Wciąż prawie wszystko przed nami

1. Nie przygotowano strategii restytucji dzieł sztuki, co utrudniło prowadzenie spójnej polityki państwa w tym zakresie.

2. Wiodące Ministerstwa w tej tematyce Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Ministerstwo Spraw Zagranicznych problematyki restytucji dóbr kultury nie mają w swoich priorytetach.

3. Występuje brak formalnych uregulowań na poziomie obu resortów.

4. Brak zapewnienia zasobów kadrowych, technicznych, lokalowych do realizacji działań związanych z odzyskiwaniem dóbr kultury.

Czy Polska, rezygnując z naszego dziedzictwa historycznego i kulturowego będzie w stanie zachować swoją tożsamość i przetrwać? Jest nas w Polsce, mających korzenie kresowe, około
5 milionów obywateli. Musimy podnieść wysoko głowy i zdecydowanie upomnieć się o Polaków mieszkających na kresach i o zwrot naszych narodowych dóbr kultury.

Zbigniew Socha

W trakcie pisania tekstu autor korzystał z następujących źródeł:

  • – dr hab. Maciej Matwijów – „Muzea lwowskie wczoraj i dziś”
  • – Roman Olkowski – „Walka o tzw. rewindykację wileńskich dóbr kultury
    po    II wojnie światowej”
  • – Wojciech Konończuk, współpraca Piotr Kosiewski – „Zagrożone dziedzictwo. Polskie dobra kultury na Ukrainie i Białorusi
  • – prof. Gabriel Brzęk – „Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie i jego twórca”
  • – Stefan Rygiel, Helena Drege – „Biblioteka im. Wróblewskich”