„Fedra” Jeana Racine’a na Scenie Kameralnej w Sopocie. Pięć minut przed premierą

plakatW sobotę, 6 kwietnia 2019 roku, o godzinie 19.00 na Scenie Kameralnej w Sopocie, odbędzie się premiera „Fedry” Jeana Racine’a, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, z Katarzyną Figurą w roli tytułowej.

W zapowiedzi spektaklu czytamy:

(…) po polsku tak jasno i czysto.

Arcydzieło francuskiej klasyki w wyrafinowanej, współcześnie zamierzonej inscenizacji. Oparta na mitologicznych wątkach historia opętańczej namiętności żony Tezeusza, królowej Fedry do pasierba. Dumna królowa, owładnięta niepohamowaną żądzą nie może pogodzić się z jego obojętnością. Wskutek splotu nieprzewidzianych okoliczności i nikczemnych kłamstw niewinnego młodzieńca spotyka niezasłużona kara. A to dopiero początek lawiny… „Fedrę”, jeden z największych dramatów w historii literatury, znamy w przekładzie Tadeusza Boya – Żeleńskiego, z wierszem trzynastozgłoskowym. Reżyser, Grzegorz Wiśniewski, sięgnął po tłumaczenie najnowsze, Antoniego Libery, który wprowadził jedenastozgłoskowiec.

(…) Korzyści, jakie przynosi taki wybór wiersza (…) okazały się nieocenione. (…) powstał dzięki niemu przekład bez porównania wierniejszy i prostszy w wyrazie (…) pozwolił on na wydobycie tego wszystkiego, co w poezji Racine’a uchodzi za najświetniejsze, (…) zyskano rzecz zupełnie podstawową w teatrze: komunikatywność czy wręcz przezroczystość mowy. (…) Racine nigdy dotąd nie brzmiał po polsku tak jasno i czysto. (…)

Państwowy Instytut Wydawniczy, ze wstępu do nowego tłumaczenia dramatu.

Wypowiedzi, które udało mi się uzyskać na próbie medialnej przed premierą, bez udziału reżysera, pozostawiły pytania bez odpowiedzi. Od początku natomiast nie było wątpliwości, że będzie to przedstawienie współczesne i umiejscowione lokalnie. W zamkniętej z trzech stron przestrzeni z materiału, przypominającego przyrdzewiałą fakturę ścian Europejskiego Centrum Solidarności, pokazano dwie sceny. Po czym nastąpiło, nie zaplanowane, długie oczekiwanie –frekwencja wyjątkowa była fotoreporterów – na wykonawczynię roli głównej.

Katarzyna Figura: „Ja czuję, że jesteśmy nad falami”

Katarzyna Figura ukazała się dziennikarzom w zwiewnej sukni i z wyjątkowo mocnym makijażem oczu, poruszała się, jak w transie, ledwie słyszalnym, zachrypłym głosem przepraszając za zwłokę, gotowa była na pozowanie do zdjęć i udzielanie wywiadów.

– Ja czuję, że jesteśmy nad falami, przed jakąś katastrofą, w tej rdzy, w tej krwi – powiedziała aktorka, grająca Fedrę, żonę Tezeusza, córkę Minosa i Pasifae. – Jakaś nieprawdopodobna kolej rzeczy, która się zdarza, wszyscy ulegamy od wieków tym samym uczuciom, popełniamy te same błędy, nie potrafimy sobie z nimi poradzić, jesteśmy niszczeni, tłamszeni.

– Nie ma wolności, wszyscy jej pragniemy, do niej dążymy, a może sami zapominamy, że coś takiego istnieje, tak jesteśmy wyprani, zmanipulowani – kontynuuje. – I myślę, że to, że jesteśmy w takim otoczeniu, i że jesteśmy tutaj, na Wybrzeżu, że taką myśl wysyłamy i przekazujemy, jest bardzo ważne, szczególnie w sytuacji, kiedy to się stało w styczniu w Gdańsku.

Aktorka kontynuowała, że dziś nie możemy się poddać, musimy mówić o człowieku, o tym, że zbrodnia, zamach, hańba, jest. Musimy mieć świadomość, że mamy tylko jedno życie, i że ono jest bardzo cenne. Piotr Wyszomirski z „Gazety Świętojańskiej” głośno zauważył, że to, co mówi, jest poruszające, i że ma wrażenie, że aktorka cały czas jest w roli.

– Jestem taką aktorką, która nie potrafi odwiesić kostiumu na wieszak. – odpowiedziała. – Przepraszam za mój głos, on dzisiaj, po porannej próbie, trochę uległ dewastacji, ale, wypiję trochę oliwy z oliwek i, myślę, że na dzisiejszą, generalną, wróci głos, a na pewno na premierę, nie zawiodę państwa.

„Musimy zaskakiwać”

Stwierdziła, że to, że straciła głos, nie wynika tylko z tego, że się zagrała, ale z emocji. One się kumulują w środku jej postaci – w nogach, w ciele, i nie mogą się wydostać. Jest w Fedrze niezgoda, gniew, jakiś żal, i natłok wrażeń się tak wyraża, że odbiera jej głos.

– Chodzi też o odebranie poczucia własnej wolności, swojej wartości – stwierdziła. – Z tym wszystkim w mojej postaci mam do czynienia, i wyrażam pewnie w sposób dla państwa zaskakujący. Musimy zaskakiwać, chciałabym, żebyście państwo przyszli na Scenę Kameralną i zobaczyli coś, czego się nie spodziewacie, nie oczekujecie, co was poruszy, wstrząśnie wami. To, co zamierzamy wam pokazać, to jest katastrofa.

Dodała, że Fedra jest królową, władczynią, ofiarą własnych uczuć, wyobraźni, obsesji. Bardzo silna i krucha zarazem. Ważne jest, że kocha, co jest bardzo rzadkie w dzisiejszym świecie.

– Teraz już nikt nie kocha! – stwierdziła Katarzyna Figura. – Hipolit dla mnie, jako Fedry, jest ukochanym, najcenniejszym obiektem, nie tylko miłości i fascynacji, ale uosabia wolność, miłość najwyższej formie, ten chłopak jest po prostu cudowny!

Jakub Nosiadek: „Teatr i życie zaczynają na siebie zachodzić”

– W tekście jest napisane, że Fedra po prostu jest moją macochą, i tylko tyle powiedzieć mogę, jeżeli chodzi o nasze relacje  – mówi Jakub Nosiadek, grający Hipolita, syna Tezeusza i Antiopy, królowej Amazonek. – Układy między tymi dwiema postaciami są skomplikowane, delikatne. Mam poczucie, że rola dla mnie jest bardzo trudna, co wynika z klimatu dramatu, który ogromnie jest pochłaniający emocjonalnie, ale też fizycznie.

Stwierdza, że są zmęczeni pracą nad sztuką, bo utrzymujące się napięcie generuje poczucie, że sytuacja staje się nie do wytrzymania, kontynuuje. Zdaje sobie sprawę, że tego wymaga materia dramatu. Jest przekonany, że tylko w ten sposób do pracy można było podejść. Nie wie, czy to wynika z okoliczności, jakie panują w sztuce, czy jego charakteru, obserwuje, że sfery – teatru i życia – zaczynają na siebie zachodzić. Trudno mu oderwać się od tego, co działo się na scenie, emocje z Racine’ a przenosić zaczyna na ludzi w swoim otoczeniu.

– Trudno na razie mówić o efekcie, ale zdaję sobie sprawę, że założonego przedsięwzięcia łagodnym trybem pracy, nie wymagającym od aktorów większego zaangażowania, nie udało by się zrealizować. – mówi. – To wszystko niezwykle mobilizuje i kształtuje osobowość aktora.

Jest we mnie rodzaj niepewności, strachu, stresu przed premierą, zwierza się Jakub Nosiadek. Jak budował rolę? W podobnej sytuacji nigdy się nie znalazł. Można się posłużyć tylko tym, co się widzi, słyszy, i wyobraźnią, pracuje intuicyjnie.

– Żadnego laboratorium nie prowadziłem, nie wchodziłem w podobne relacje.  – konkluduje Jakub Nosiadek. – Główna praca z Grzegorzem Wiśniewskim polegała na siedzeniu przy tekście, analizowaniu, mówił, co jest źle, co dobrze, powtarzał, że to aktorzy są panami roli, i tego, co się dzieje na scenie. Reżyser sam wykonał ogromną pracę i tego samego wymaga od nas.

Krzysztof Matuszewski: „Wewnętrznie rozbudowany i skomplikowany”

– Tekst mało jest znany, Grzegorz Wiśniewski wydobył z niego pokłady emocji i znaczeń, na które przy pierwszym czytaniu nie zwrócilibyśmy uwagi, ot, takie romansidło, ona kocha jego, a on kocha inną – powiedział Krzysztof Matuszewski. – A tu nagle się okazuje, że nawet postać drugoplanowa, służący Enon, w którego się wcielam, wewnętrznie jest rozbudowany i skomplikowany.

W sztuce Enona, piastunka i powiernica Fedry, przekształcona jest w Enona, tranwestytę. Aktor dostał jasno określone zadanie od reżysera, który tak, a nie inaczej, widzi postać.

– Grzegorz Wiśniewski powiedział, że właśnie o to chodzi, żebym nie grał staruszki – mówi Krzysztof Matuszewski drepczący po scenie w szpilkach na koturnach.

Marek Tynda: „Mąż rozwiązły”

– Postać, którą gram, jest mężem rozwiązłym, który lepiej się czuje poza domem, niż w domu. – mówi Marek Tynda, Tezeusz, syna Egeja, króla Aten. – W jakiś sposób kocha Fedrę, ujawnia to pokazując, jak bardzo jest zazdrosny. Tezeusz to wspaniały, kochający ojciec, ale bardzo surowy, do końca poszukuje prawdy, ale najtrudniejszą decyzję podejmuje dość pochopnie.

Tezeusz jest ojcem, który chce, żeby syn doszedł do wszystkiego sam, kontynuuje aktor. Nie pomaga synowi, a jednocześnie bardzo mu kibicuje.

– Bardzo żmudnie żeśmy pracowali – zwierza się Marek Tynda. – Ale już na tym etapie mam wrażenie, że uchwyciłem najważniejsze nitki, aby spleść coś naprawdę ciekawego.

Katarzyna Dałek: „Studium psychiki”

– Rąbka reżyserskiego zamysłu nie uchylę, moja rola polega na zajmowaniu się organizacją – mówi Katarzyna Dałek, grająca Arycję, księżniczkę królewskiej krwi ateńskiej, asystent reżysera. – Po raz pierwszy spotykam sie dogłębnie z dramatem Racine’ a. Odkrywcze w w „Fedrze” są dla mnie: struktura postaci i to, jak dogłębnie autor opowiada o człowieku.

– Mam wrażenie, że to jest studium psychiki Fedry, innych bohaterów – kontynuuje. –  Autor niezwykle tka relacje pomiędzy postaciami. Ta XVII wieczna tragedia klasyczna jest niezwykle współczesna, zupełnie nie odczuwa się w niej być koturnowości.

Racine, jak w soczewce, buduje obraz człowieka, skupia się na emocjach, na naturze. Praca nad sztuką, wymaga, zdaniem Katarzyny Dałek, olbrzymiej koncentracji. Ma wrażenie, że jest w laboratorium duszy, co dla nas może być zaskoczeniem. To dramat subtelny i pulsujący.

– Arycja funkcjonuje jako ukochana Hipolita, jest więźniem politycznym, Tezeusz zamordował jej rodzinę i na dworze ją zamknął, zabronił jakiegokolwiek kontaktu z nią, żeby nie narodziło się potomstwo, które będzie walczyło dalej o tron – dodaje Katarzyna Dałek. – Więc ona jest w niezwykle trudnej sytuacji, nie tylko politycznej, ale i też psychicznej, depresyjno – wojennej.

Nawiązuje się pomiędzy Arycją i Hipolitem nić, wydaje się, czystej miłości, kontynuuje. Dla aktorki ta miłość nie jest czysta, bo jeśli człowiek jest obarczony takimi, jak ona, doświadczeniami, nie jest w stanie od tego się odciąć, i z niewinnością wejść w uczucie.

– Działania bohaterki są czysto polityczne, to świadome posunięcia – konkluduje

Katarzyna Korczak

*

Jean Racine FEDRA

Przekład: Antoni Libera Reżyseria: Grzegorz Wiśniewski

  • Scenografia: Mirek Kaczmarek
  • Asystentka reżysera: Katarzyna Dałek
  • Inspicjent: Katarzyna Wołodźko Sufler: Weronika Mathes

W spektaklu występują:

Katarzyna Dałek, Katarzyna Figura, Agata Woźnicka, Michał Jaros, Krzysztof Matuszewski, Jakub Nosiadek, Marek Tynda, Piotr Witkowski.

Premiera: 6 kwietnia na Scenie Kameralnej Pokaz przedpremierowy: 5 kwietnia na Scenie Kameralnej Kolejne spektakle: 7, 9, 16, 17, 18 kwietnia na Scenie Kameralnej

Grzegorz Wiśniewski (ur. 1968) – etatowy reżyser Teatru Wybrzeże. Jeden z najciekawszych i najlepszych polskich reżyserów średniego pokolenia. Absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie (1996). Zadebiutował w 1997 roku w Krakowskim Teatrze Scena STU BABIŃCEM Czechowa, przygotował tam jeszcze PREZYDENTKI Schwaba (1999). Reżyserował w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego (ZDARZENIA NA BRYGU BANBURY Gombrowicza, 1999; PŁATONOW Czechowa, 2000), w teatrach wrocławskich: Współczesnym (RZEŹNIA Mrożka, 2000) i Polskim (JAN GABRIEL BORKMAN Ibsena, 2005), w warszawskim Powszechnym (PREZYDENTKI Schwaba, 2001; KSZTAŁT RZECZY LaBute’a, 2002; BIAŁE MAŁŻEŃSTWO Różewicza, 2003; LETNICY Gorkiego, 2004), w Narodowym (KRÓLOWA MARGOT Dumas, 2012), i Studio (JÓZEF I MARIA Turriniego, 2011), w Teatrze im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy (PLASTELINA Sigariewa, 2005), w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu (MEWA Czechowa, 2007), w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi (BRZYDAL von Mayenburga, 2007 – polska prapremiera; ZAGŁADA LUDU ALBO MOJA WĄTROBA JEST BEZ SENSU Schwaba, 2008; PRZED ODEJŚCIEM W STAN SPOCZYNKU Bernharda, 2010; KRÓL RYSZARD III Shakespeare’a, 2012), w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu (MARIA STUART Schillera, 2008; ŚNIEG Witkacego, 2010). Od 2001 roku jest etatowym reżyserem Teatru Wybrzeże w Gdańsku, gdzie zrealizował JANA GABRIELA BORKMANA Ibsena (2001), MEWĘ Czechowa (2002), MATKĘ Witkacego (2003), PRZED ODEJŚCIEM W STAN SPOCZYNKU Bernharda (2004), KSIĘŻNĄ D’AMALFI Webstera (2006), SŁODKIEGO PTAKA MŁODOŚCI Williamsa (2008), ZMIERZCH BOGÓW Viscontiego (2009) , PERSONĘ Bergmana (2010), PŁATONOWA Czechowa (2013), KTO SIĘ BOI VIRGINII WOOLF? Albee’ego, BELLA FIGURA Yasminy Rezy (2018). Jest laureatem wielu prestiżowych nagród teatralnych, m.in. Nagrody im. Konrada Swinarskiego za reżyserię ZMIERZCHU BOGÓW, Złotego Yoricka w konkursie na najlepszą polską inscenizację dzieł Willama Shakespeare’a za reżyserię RYSZARDA III oraz Feliksa Warszawskiego za reżyserię KRÓLOWEJ MARGOT.

Mirek Kaczmarek (ur. 1970) – scenograf, absolwent Wydziału Komunikacji Wizualnej poznańskiej ASP. Od debiutu w 2001 roku stworzył scenografie, kostiumy i oprawę multimedialną do ponad 100 przedstawień. Jest stałym współpracownikiem reżyserów: Piotra Kruszczyńskiego (m.in. ODEJŚCIE GŁODOMORA Tadeusza Różewicza, NIE/BOSKA KOMEDIA. RZECZ O KRZYŻU Zygmunta Krasińskiego), Jarosława Tumidajskiego (m.in. KREACJA Ireneusza Iredyńskiego, G®UPA LAOKOONA Tadeusza Różewicza, PAN TADEUSZ wg Adama Mickiewicza, SOLARIS wg Stanisława Lema), Wiktora Rubina (m.in. ORGIA Passoliniego oraz CARYCA KATARZYNA, JONANNA SZALONA, MICHAEL J. Jolanty Janiczak), Jana Klaty (m.in. TROJANKI, SPRAWA DANTONA Stanisławy Przybyszewskiej i DO DAMASZKU Strindberga) i Marcina Libera (m.in. ŚWIĘTO WINKELRIDA. REWIA NARODOWA Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego, FAHRENHEIT 451 Raya Bradbury’ego, BYĆ JAK STEVE JOBS Michała Kmiecika oraz WESELE Stanisława Wyspiańskiego). Z Grzegorzem Wiśniewskim współpracował przy spektaklu BELLA FIGURA. W 2012 roku był nominowany do Paszportów Polityki. Laureat wielu nagród artystycznych m.in. nagrody za scenografię do SPRAWY DANTONA na 33. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska, na I Międzynarodowym Festiwalu Teatrów BOSKA KOMEDIA oraz na Festiwalu KONTAKT.