„Śmierć Iwana Iljicza” w Teatrze Wybrzeże. Pięć minut przed premierą

MNG plakat ŚMIERĆ IWANA ILJICZA autor Paweł Kamiński smW najbliższą sobotę, 22 lutego 2020 roku, Teatr Wybrzeże zaprasza do Starej Apteki na premierę sztuki „Śmierć Iwana Iljicza” według Lwa Tołstoja, w reżyserii Franciszka Szumińskiego.

Kolejne spektakle grane będą: 23, 25, 26 lutego oraz 13, 14 i 15 marca w Starej Aptece.
Choroba wchodzi do domu…

W zapowiedzi przedstawienia czytamy: Iwan Iljicz i jego rodzina prowadząca przykładne, a co ważniejsze – chwalone przez towarzystwo życie – prestiżowa posada ojca, dbałość o wykształcenie, majątek, odpowiednie mieszkanie – została dotknięta chorobą. Choroba Iwana Iljicza, jak kolejny członek rodziny, wchodzi do domu. Rozgaszcza się i nie ma zamiaru go opuścić. Zmienia panujące między bliskimi stosunki. Zmusza ich do spojrzenia na dotychczasowe życie i zweryfikowanie jego pokazowego charakteru. Choroba staje się lustrem konfrontującym patrzącego także z tymi fragmentami obrazu, których na co dzień nie chce widzieć. Każdy z członków rodziny chce przecież utrzymać dotychczasowe – spokojne i wzorowe życie a nie mierzyć się z chorobą, która stawia w obliczu nieznanego. Franciszek Szumiński o spektaklu: Tytuł nadany przez Lwa Tołstoja ŚMIERĆ IWANA ILJICZA, może być odczytywany przewrotnie. Czytelnik, razem z Iwanem Iljiczem zostaje wciągnięty w pułapkę. To co do tej pory zdawało się oczywiste zaczyna być rozumiane w zupełnie odwrotnym sensie. Pozornie trywialna choroba Iwana Iljicza, z dnia na dzień staje się coraz poważniejsza, aż nieuchronnie prowadzi go do śmierci. Iwan Iljicz zapada się w sobie i swojej chorobie. Coraz szybciej i szybciej zbliża się do przepaści. Im głębiej spada tym trudniej jest mu utrzymać ostrość widzenia najważniejszych spraw: jego pozycji społecznej, pracy czy życia rodzinnego. Wspomnienia z dzieciństwa i doświadczenie choroby zlewają się w jego głowie w jedno zasadnicze pytanie: Co jeżeli rzeczywiście żyłem nie tak, jak trzeba? Razem z chorobą przychodzi “TO, które jeszcze można zrobić”. Iwan Iljicz broni się przed TYM i przybliża do TEGO… Ale czym jest owo “TO”? Problem śmierci i choroby jest dla mnie parabolą, soczewką, przez którą można spojrzeć na życie Iwana Iljicza lub na własne życie. Iwan Iljicz jest zmuszony do konfrontacji, przed którą nieodwołalnie postawiony będzie każdy z nas, która może stać się momentem przemiany, wyjścia ze „starego” w owo “TO”.”

Krzysztof Matuszewski:Wspaniale się pracuje!”

– Sztuka jest adaptacją opowiadania, to świetny tekst, ale trudny w realizacji – mówi Krzysztof Matuszewski, występujący w roli Iwan Iljicz Gołowin. – Młody reżyser od początku wiedział doskonale ku czemu zmierza, na pierwszej znał próbie cały tekst na pamięć, stawia aktorom wysokie wymagania. Nie wiem, skąd on czerpie doświadczenie, z obserwacji chyba, bo przecież nie ma jeszcze żony, dzieci, a tak świetnie widzi problemy rozpadającej się rodziny, pokazuje relacje pomiędzy mężem i żoną, ojcem i córką.

Aktor mówi, że chodzi o to, aby aktorzy nie mówili tautologicznie, nie może być tak, że jak bohater jest chory, to chory, jak umiera, to umiera. Nie! zupełnie o co innego w tej sztuce chodzi, stwierdza.

Tekstu na próbie medialnej słuchało się z wielką przyjemnością, ale aktor jest zdania, że język Lwa Tołstoja, w tłumaczeniu Jarosława Iwaszkiewicza, jest archaiczny.

– Tak by się człowiek chciał współczesnym językiem posługiwać, ale nie może, tu jest pewna składnia, zdanie zaczyna się na początku akapitu i po szesnastu linijkach kończy  – kontynuuje Krzysztof Matuszewski. – Trzeba tekst przekazać komunikatywnie, nie można w się pogubić, i bardzo dobrze, jeszcze jedno wyzwanie.

– Jest bardzo dobra obsada, wspaniali koledzy, po raz kolejny pracuję z Małgosią Brajner, tworzymy na scenie małżeństwo już po raz piąty, albo szósty. Znakomicie się zaadaptował Robert Ciszewski, młody chłopak, który przyszedł do Teatru Wybrzeże jesienią ubiegłego roku. Wspaniale się pracuje!

Małgorzata Brajner: „Rzadko dialogujemy wprost”

– Granie klasyki jest przyjemnością, aczkolwiek trudności językowe w tej sztuce są, ponieważ mamy do czynienia z adaptacją opowiadania, w którym dialogów jest bardzo mało – mówi Małgorzata Brajner, wcielająca się w rolę Praskowii Fiodorowny. – Scenariusz został tak napisany, że my rzadko dialogujemy wprost zwracając się do siebie, dialogujemy w tekście przez trzecią osobę, natomiast sprawy, które musimy pod spodem sączyć i załatwiać, muszą być jak najbardziej gorące i obecne, teraźniejsze. Ja nie mówię: „Dlaczego nie wziąłeś tabletki?”, mówię: „Iwan Ilicz nie wziął tabletki”.

– Relacje moje z Iwanem ulegają stopniowaniu – kontynuuje. – Zaczyna się od pewnego dyskomfortu głównego bohatera, który zadaje sobie przede wszystkim, w obecności rodziny, trudne pytania, ponieważ zaczyna podważać jakość i komfort swojego życia. Wydawało mu się, że życie, jakie prowadzi, ma sens, ale czuje, że nie, jest coś nie tak.

„Nie mam przestrzeni na własne ja”

– Niby jest praca, żona, rodzicielstwo. Najpierw zaczynają się pojawiać pytania, podważające słuszność obranej drogi, i w zasadzie nie wiadomo, kiedy Iwan zaczyna chorować. – mówi Małgorzata Brajner. – Trudno powiedzieć, ile w tym jest psychosomatycznych reakcji, kiedy pewien rodzaj niewygody, braku zadowolenia z jakości związku powoduje, że coś się zaczyna chorobliwego z tym człowiekiem dziać. Ja obserwuję, najpierw bagatelizuję to trochę, a potem próbuję na różne sposoby się w tym odnaleźć, żeby chorego nie przygnieść, podnieść go, pomóc.

– Trudne jest towarzyszenie człowiekowi w ogromnym dyskomforcie życia, przechodzącym w chorobę – stwierdza aktorka. – Moja funkcja polega na byciu dla, byciu wobec, nie mam przestrzeni na własne ja, wszystko jest podporządkowane temu, co dzieje się z głównym bohaterem. My musimy się w tym odnaleźć i jeszcze próbować pomóc. Ciekawe jest dla osoby, która choremu towarzyszy, ustalenie granicy pomiędzy służeniem mu, a własnym egoizmem, wynikającym z bezsilności, niecierpliwości. Mamy scenę, kiedy Iwan Iljicz śni, że nie żyje, i ja mu wtedy uświadamiam, co by było, gdybym powiedziała, ile wycierpiałam przez jego chorobę, co on mnie zgotował. Tak bywa, to jest ludzkie, możemy w pewnym momencie nie znaleźć już sił, sposobu, żeby bliską osobę wspierać.

Franciszek Szumiński: „Siatka relacji międzyludzkich”

– Kryterium wyboru tekstu do realizacji jest jedno, biorę coś, co mnie zajmuje – mówi Franciszek Szumiński, reżyser i współautor scenariusza. – To opowiadanie jest bardzo niedramatyczne, ale, teatr dysponuje teraz narzędziami, pozwalającymi odejść od klasycznej dramatyczności. Wchodzimy w siatkę relacji międzyludzkich, w rodzaj muzyki, którą te relacje tworzą, i to jest dla mnie najbardziej interesujące w pracy teatralnej. Opowiadamy o  pragnieniach, marzeniach bohaterów, o tym, czego się boją, czego by chcieli.

– W tym utworze, dodatkowo, jest niezwykły dla mnie język Tołstoja, który ma w sobie coś zaraźliwego i pasjonującego – kontynuuje. – Zachowaliśmy narrację, wszystko brzmi u nas w trzeciej osobie, co jest nienaturalne, nikt do nikogo w ten sposób nie mówi. I w ten sposób pokazujemy  przemiany bohatera, przejście z jednego stanu w drugi od chwili, kiedy przychodzi do niego coś nowego, co się nazywa choroba. Jest to opowieść o tym, jak choroba wpływa na życie rodzinne bohatera, jak zmienia jego punkt widzenia, jakie w związku z tym mogą odbywać się w nim ruchy wewnętrzne.

Fragmenty opowiadania „Śmierć Iwana Iljicza” Lwa Tołstoja Franciszek Szumiński wykorzystał w swoim przedstawieniu dyplomowym. Trafił na ten tekst czytając kilka lat temu eseje Andrieja Tarkowskiego, wydane pod dwoma tytułami: „Czas utrwalony” i „Kompleks Tołstoja”. Estetyka genialnego rosyjskiego reżysera także jest Franciszkowi Szumińskimu bardzo bliska.

Katarzyna Korczak

 *

Lew Tołstoj ŚMIERĆ IWANA ILJICZA Adaptacja: Małgorzata Jakubowska, Franciszek Szumiński Reżyseria: Franciszek Szumiński Dramaturgia: Małgorzata Jakubowska Scenografia, kostiumy: Katarzyna Kornelia Kowalczyk Światła: Daniel Sanjuan Ciepielewski Projekt plakatu: Paweł Kamiński W spektaklu występują: Krzysztof Matuszewski – Iwan Iljicz Gołowin, Małgorzata Brajner – Praskowia Fiodorowna, Katarzyna Z. Michalska – Liza Iwanowna, Piotr Łukawski – Fiodor Pietrowicz Pietryszczew, Robert Ciszewski – Gierasim. Asystent reżysera: Katarzyna Z. Michalska Inspicjent, sufler: Katarzyna Wołodźko
Podpis pod zdjęcie:

Plakat do spektaklu „Śmierć Iwana Iljicza”, autor projektu Paweł Kamiński

Materiały promocyjne Teatru Wybrzeże

Premiera na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim. „Niezwyciężony”

  • plakatPremiera spektaklu „Niezwyciężony” Torbena Bettsa, w reżyserii Jarosława Tumidajskiego, odbędzie się w sobotę, 13 lipca 2019 roku, o godzinie 21.00, na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim.

Wstęp wolny!

Małżeństwo contra związek partnerski

Pokaz przedpremierowy zaplanowany jest na 12 lipca 2019 roku na Scenie Kameralnej im. Joanny Bogackiej w Sopocie. Kolejne spektakle odbędą się: 17, 18, 19, 30, 31 lipca 2019 roku na Scenie Letniej;1 i 2 sierpnia 2019 roku na Scenie Kameralnej oraz 20 lipca 2019 roku na Scenie Letniej. W zapowiedzi przedstawienia czytamy: Emily i Oliver właśnie wyprowadzili się na przedmieścia, z dala od Londynu, „ohydnego, kapitalistycznego zbiorowego gwałciciela”. Pewnego dnia zapraszają swoich nowych sąsiadów, Dawn i Alana, na wieczorek zapoznawczy. To spotkanie potoczy się w dość niespodziewanym kierunku, obnaży skrajne różnice dzielące te dwie pary, ale – co najważniejsze – ujawni, że oba związki znajdują się w głębokim kryzysie. Czy ta świadomość okaże się oczyszczająca, czy wyniszczająca? Komediodramat Torbena Bettsa nie daje łatwych odpowiedzi, ale bardzo wnikliwie opisuje chaos postaw i racji, w jakim współcześnie żyjemy.

– Jedna para jest bardziej konserwatywna, druga – liberalna, spotkanie musi zaowocować zderzeniem – zdradza Jarosław Tumidajski, reżyser.

Piotr Chys: „Jestem stroną zdominowaną”

–  Ja i Emily , w tej roli występuje Katarzyna Z. Michalska, nie jesteśmy małżeństwem, tworzymy jedynie związek partnerski – mówi Piotr Chys, występujący jako Oliver i pełniący funkcję asystenta reżysera. – Różni dwie pary status społeczny, my jesteśmy aspirujący, postępowi.

Partnerka Oliviera, z zawodu artystka malarka, której obrazy porównywane są do dzieł Jacksona Pollocka, jest antykościelna, bardzo zaangażowana społecznie, działa między innymi w Amnesty Internetional.

– Nawet wypowiadam kwestię, że Emily nie wierzy we własność prywatną ani w małżeństwo – kontynuuje Piotr Chys. – Mam wrażenie, że jest taka, jaką teraz należy być, na mnie jej postawa wywiera duży wpływ, jestem stroną zdominowaną.

Olivier był urzędnikiem w ministerstwie, po zwolnieniu z pracy stał się wolnym strzelcem, chwyta się zajęć, jakie mu wpadają w ręce. Para zaczyna dysponować mniejszymi, niż poprzednio, dochodami, nie stać ją już na utrzymywanie mieszkania w Londynie, więc wyprowadziła się z Londynu na północ Anglii, do biedniejszej części kraju.

– Dzięki temu poznajemy Alana i Dawn, którzy na tej prowincji mieszkają stali, są zakorzenieni, reprezentują niższy, niż nasz, status społeczny – kontynuuje Piotr Chys. –  My, jako postępowi, chcemy się bratać z „prawdziwymi” ludźmi, jak to nazywa moja partnerka, ale szybko się okazuje, że różnie patrzymy na życie,. My i oni, wypowiadając te same słowa,  zupełnie co innego mamy na myśli, choć sądzimy, że się rozumiemy.

Piotr Łukawski: „Sytuacje błyskawicznie się zmieniają”

– W kontakcie z przyjezdną parą uświadamiamy sobie drobne nieporozumienia, a poprzez nie coraz większe, tkwiące w naszych związkach, problemy – mówi Piotr Łukawski, wcielający się w rolę Alana, męża Dawn, którą gra Dorota Androsz. – Tekst jest zaskakujący, inspirujący, zwroty akcji sprytnie napisane przez autora, sytuacje błyskawicznie się zmieniają i to jest kolosalną zaletą tekstu.

Piotr Łukawski dawno nie otrzymał do pracy tak znakomitego materiału, każdy z aktorów ma intrygujące zadanie, na scenie jest, jak stwierdził, kolorowo, w tym sensie, że między wszystkimi czterema postaciami wiele się dzieje.

– Każdy z każdym wstępuje w relacje na plus i na minus, jest bardzo ciekawie – kontynuuje Piotr Łukawski. – Trudno w punktach powiedzieć która para jakich wartości broni, i w jakim kierunku życiowym podąża, w centrum wszystkiego jest kot – dodaje Piotr Łukawski. –

Aktor nie chce zdradzić, czy na scenie pojawi się żywy kot, mówi, że lepiej, żeby i to pozostało niespodzianką. Zaprasza do Teatru Wybrzeże, wyrażając przekonanie, że widzowie nie mieli dawno szansy oglądać takiego spektaklu.

Jarosław Tumidajski: „Nazwa okrętu i imię kota”

– Sztukę wystawiono wcześniej w Teatrze 6. Piętro w Warszawie – mówi Jarosław Tumidajski, reżyser. – Mnie się bardzo podoba, że Teatr Wybrzeże gra także latem, prezentując cały swój repertuar, nie kierując się motywem, że ta pozycja, kierowana jest dla wakacyjnych gości, a inna dla odbiorcy przychodzącego w ciągu całego roku.

Myśli, że tak jest z „Niezwyciężonym”,  spektakl ma dwa oblicza, i jego zdaniem, odpowiada wymaganiom i letnich i zimowych teatromanów.

– To komediodramat, a wiec zawiera  coś lekkiego, zabawnego, ale obecna jest w nim druga, ciemniejsza strona, nie zdradzę, jak się kończy – kontynuuje reżyser.

Sugeruję, że tytuł może kazać przypuszczać, że bohater pokonuje wszelkie trudności  i staje na piedestale.

Jarosław Tumidajski wyjaśnia, że „Niezwyciężony” to nazwa okrętu, lotniskowca, z czasów pierwszej wojny światowej, i że imię to nosi jeden z bohaterów spektaklu – kot. Ale, zdaniem reżysera, tytuł może być inspiracją dla widzów do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, kto – w konfrontacji par na scenie, kto w dzisiejszym świecie – jest niezwyciężony.

Katarzyna Z. Michalska: „Uczymy się samych siebie i siebie nawzajem”

– Jestem nie żoną, lecz partnerką, reprezentuję lewicowość, nowoczesność w podejściu do życia, do świata – powiedziała Katarzyna Z. Michalska. – Moja Emily walczy, to bardzo silna osobowość, tworzy obrazy, nie chce wychodzić za mąż.

Dominacja bohaterki wynika z bardzo trudnej przeszłości wspólnej z Oliverem, która się obnaża po przeprowadzce do gorszej dzielnicy, i w trakcie spotkania z miejscową parą. Aktorka uważa, że ona i Oliver dopiero wtedy sobie uświadamiają, co tkwi w ich i drugim związku. Okazuje się, że każda z postaci niesie bardzo duży bagaż bólu, cierpienia, doświadczenia, wszystko to powoduje, że są tacy, jacy są.

– Trudno powiedzieć, w jaki stopniu wpływamy na siebie wzajemnie, ale konfrontacja dużo nam daje, uczymy się samych siebie i siebie nawzajem. – kontynuuje aktorka. – Nazywamy niektóre rzeczy po imieniu, i o pewnych sprawach rozmawiać, poruszamy tematy nie poruszane od dawna, odblokowujemy rejony zablokowane, odbywa się rodzaj psychoanalizy, i to jest korzyść, ale, nie mogę powiedzieć, że spotkanie się kończy szczęśliwie.

Katarzyna Z. Michalska również uważa, że tekst sztuki jest bardzo dobry, choć dla aktora trudny, ponieważ wymaga on od nich ogromnej elastyczności, znalezienia w sobie zarówno pokładów komediowych, jak i dramatycznych.

– Chodzi też o to, aby nie przedobrzyć w żadnej z tych stron, trzymać postać w ryzach, ale też pozwolić sobie, a przede wszystkim widzowi, na przeżycie wzruszeń, a także znalezienie miejsca, żeby mógł się on do nas także uśmiechnąć – pointuje aktorka.

Jarosław Tumidajski: „Życzymy sobie życia mniej dramatycznego”

– Betts, opisując prozę życia, ludzi, których znamy ze swojego środowiska, którymi może  jesteśmy, w pewnym momencie konfrontuje bohaterów z niecodziennym, dużo mocniejszym doświadczeniem życiowym, stawiając przed nimi pytania: czy są i czy będą niezwyciężeni? – kontynuuje Jarosław Tumidajski. – Sądzę jednak, że w istocie chcielibyśmy przeżyć życie bez doświadczeń obu par, postawionych w sytuacji takiej, że pomimo trudności, muszą okazać się niezwyciężeni. Wydaje mi się, że życzymy sobie życia mniej dramatycznego.

– Spektakl może być dobrym punktem wyjścia do refleksji – z jednej strony społecznej, do przyjrzenia się podziałom społecznym, których doświadczamy z miesiąca na miesiąc coraz bardziej, ale też, myślę, że istotne jest obserwowanie emocjonalnego rozwoju par. – pointuje reżyser. – Mamy okazję przyjrzeć się innym, doświadczyć, zastępczo, ich problemów, i pomyśleć o ty, co się z nami aktualnie dzieje.

KATARZYNA KORCZAK

*

Torben Betts NIEZWYCIĘŻONY Przekład: Małgorzata Semil Reżyseria i opracowanie muzyczne: Jarosław Tumidajski Scenografia: Katarzyna Sobańska, Marcel Sławiński Światło: Hektor Werios Asystent reżysera: Piotr Chys Inspicjent: Weronika Mathes W spektaklu występują:

  • Katarzyna Z. Michalska – Emily,
  • Piotr Chys – Oliver,
  • Dorota Androsz – Dawn,
  • Piotr Łukawski – Alan.

Torben Betts (ur. 1968) – jeden z najbardziej cenionych współczesnych brytyjskich dramatopisarzy. Ukończył Uniwersytet w Liverpoolu i pierwotnie zajmował się aktorstwem. Jego talent pisarski odkrył Alan Ayckbourn, który w roku 1999 zaproponował mu objęcie funkcji dramaturga rezydenta w Stephen Joseph Theatre w Scarborough. Był to przełomowy moment w karierze pisarza. Jego twórczość szybko zyskała uznanie publiczności i krytyków, czego dowodem jest przyznana mu nagroda za Najlepszą Nową Sztukę sezonu 2006/2007. Zarówno jego własne sztuki jak i adaptacje prezentowane są obecnie na deskach najważniejszych scen w Wielkiej Brytanii oraz wielu teatrów zagranicznych. Liz Lockhead, wybitna szkocka poetka opisuje go jako „najlepszego obecnie autora teatralnego”. Z kolei opiniotwórczy magazyn Time Out charakteryzuje Bettsa sztuki jako „błyskotliwe i wymagające”.

Jarosław Tumidajski (ur. 1980) – reżyser. Studiował teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest absolwentem Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (dzisiejszej AST). Debiutował w 2004 roku podczas pierwszej edycji Intermedialnego Forum Teatru Baz@rt NOCNYM AUTOBUSEM Michała Walczaka. Spektakl wszedł później do repertuaru Narodowego Starego Teatru w Krakowie. W Teatrze Wybrzeże zrealizował GRUPĘ LAOKOONA Tadeusza Różewicza (2007), ONYCH Stanisława Ignacego Witkiewicza (2008), PANA TADEUSZA wg Adama Mickiewicza (2011), WYSPĘ NICZYJĄ. MAPPING wg własnego scenariusza (2012), AKT RÓWNOLEGŁY Dereka Benfielda (2014), KREACJĘ Ireneusza Iredyńskiego (2016) oraz UWIEDZONYCH wg MAŁŻEŃSTWA Z KALENDARZA Franciszka Bohomolca i CUDZOZIEMCZYZNY Aleksandra Fredry (2016). Ponadto zrealizował między innymi ŚWIĘTĄ JOANNĘ SZLACHTUZÓW Bertolta Brechta (Teatr Miejski w Gdyni, 2008 oraz Teatr Nowy w Łodzi, 2011), BARBARĘ RADZIWIŁŁÓWNĘ Z JAWORZNA-SZCZAKOWEJ wg Michała Witkowskiego (Teatr Śląski w Katowicach, 2008), DISNEYLAND wg Stanisława Dygata (Teatr Ludowy w Krakowie, 2009), TRANS-ATLANTYK wg Witolda Gombrowicza (Wrocławski Teatr Współczesny, 2010), SOLARIS wg Stanisława Lema (Teatr Śląski, 2011), ZABÓJCĘ Aleksandra Mołczanowa (Teatr Ludowy, 2013), PROCES 2.0 wg Franza Kafki (Teatr im. Solskiego w Tarnowie, 2014), STOP THE TEMPO! Gianiny Cărbunariu (Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy, 2015). Od blisko trzech lat związany jest z Teatrem Współczesnym w Warszawie, w którym wyreżyserował BUCHAREST CALLING Ştefana Pecy (2016), CZAS BARBARZYŃCÓW Dona Taylora (2017), ZBRODNIE SERCA Beth Henley (2018) oraz TRZECIĄ PIERŚ Ireneusza Iredyńskiego (2019). Jest trzykrotnym zdobywcą Nagrody Teatralnej Marszałka Województwa Pomorskiego – za reżyserię GRUPY LAOKOONA (2008), za reżyserię ONYCH i ŚWIĘTEJ JOANNY SZLACHTUZÓW (2009) oraz za reżyserię KREACJI (2017). KREACJA otrzymała także Honorową Nagrodę Specjalną Prezydenta Miasta Gdańska dla spektaklu roku. Laureat nagrody na XII Ogólnopolskim Festiwalu Komedii Talia za reżyserię CZERWONYCH KOMET Andreasa Sautera i Bernharda Studlara w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie (2008). Jego spektakle prezentowane były na festiwalach w kraju (m.in. Wybrzeże Sztuki, Boska Komedia, Różewicz Open Festiwal, Kaliskie Spotkania Teatralne) i za granicą (Hiszpania, Francja, Rosja, Ukraina). Współpracuje z Teatrem Polskiego Radia, w którym zrealizował MAŁŻEŃSTWO Z KALENDARZA Franciszka Bohomolca (2017), KATAR wg Stanisława Lema (2018) oraz TRZECIĄ PIERŚ Ireneusza Iredyńskiego (2018). W mijającym sezonie wyreżyserował w Teatrze Telewizji ASZANTKĘ Włodzimierza Perzyńskiego.

Katarzyna Sobańska (ur. 1967) – scenografka. Absolwentka katowickiego wydziału ASP w Krakowie (grafika ,malarstwo i grafika, projektowa). W roku 1991 Stypendystka Ministra Kultury i Sztuki. Od 1993 roku zajmuje się głównie scenografią. Kierownik Katedry Scenografii Filmowej na Wydziale Scenografii ASP w Warszawie. Zrealizowała wiele scenografii filmowych, teatralnych i telewizyjnych Współpracowała z Katowickim Studiem Form Telewizyjnych. Współpracowała m.in. z Lechem Majewskim, Agnieszką Holland, Katarzyną Adamik, Magdą i Piotrem Łazarkiewiczami.

Marcel Sławiński (ur. 1971) – scenograf. Absolwent katowickiej Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach (grafika, malarstwo, rysunek) oraz Wydziału Scenografii ASP w Krakowie; Adiunkt Katedra Scenografii Filmowej na Wydziale Scenografii ASP w Warszawie. Współpracuje m. in. ze scenami warszawskimi (Teatr Wielki – Opera Narodowa, Teatr Rozmaitości, Teatr Polonia, Kino-Teatr Bajka), i wrocławskimi – Operą Dolnośląską, Operą i Teatrem Muzycznym Capitol, Teatrem Polskim w Bielsku Białej, Operą Śląską w Bytomiu, Teatrem Rozrywki w Chorzowie, Gliwickim Teatrem Muzycznym, Teatrem Śląskim. Autor scenografii do licznych spektakli teatralnych, operowych i musicalowych m.in. w reżyserii Grzegorza Jarzyny, Magdaleny Piekorz, Pawła Wojcieszka, Małgorzaty Szumowskiej i Marka Weiss-Grzesińskiego.

 

 

„Fedra” Jeana Racine’a na Scenie Kameralnej w Sopocie. Pięć minut przed premierą

plakatW sobotę, 6 kwietnia 2019 roku, o godzinie 19.00 na Scenie Kameralnej w Sopocie, odbędzie się premiera „Fedry” Jeana Racine’a, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, z Katarzyną Figurą w roli tytułowej.

W zapowiedzi spektaklu czytamy:

(…) po polsku tak jasno i czysto.

Arcydzieło francuskiej klasyki w wyrafinowanej, współcześnie zamierzonej inscenizacji. Oparta na mitologicznych wątkach historia opętańczej namiętności żony Tezeusza, królowej Fedry do pasierba. Dumna królowa, owładnięta niepohamowaną żądzą nie może pogodzić się z jego obojętnością. Wskutek splotu nieprzewidzianych okoliczności i nikczemnych kłamstw niewinnego młodzieńca spotyka niezasłużona kara. A to dopiero początek lawiny… „Fedrę”, jeden z największych dramatów w historii literatury, znamy w przekładzie Tadeusza Boya – Żeleńskiego, z wierszem trzynastozgłoskowym. Reżyser, Grzegorz Wiśniewski, sięgnął po tłumaczenie najnowsze, Antoniego Libery, który wprowadził jedenastozgłoskowiec.

(…) Korzyści, jakie przynosi taki wybór wiersza (…) okazały się nieocenione. (…) powstał dzięki niemu przekład bez porównania wierniejszy i prostszy w wyrazie (…) pozwolił on na wydobycie tego wszystkiego, co w poezji Racine’a uchodzi za najświetniejsze, (…) zyskano rzecz zupełnie podstawową w teatrze: komunikatywność czy wręcz przezroczystość mowy. (…) Racine nigdy dotąd nie brzmiał po polsku tak jasno i czysto. (…)

Państwowy Instytut Wydawniczy, ze wstępu do nowego tłumaczenia dramatu.

Wypowiedzi, które udało mi się uzyskać na próbie medialnej przed premierą, bez udziału reżysera, pozostawiły pytania bez odpowiedzi. Od początku natomiast nie było wątpliwości, że będzie to przedstawienie współczesne i umiejscowione lokalnie. W zamkniętej z trzech stron przestrzeni z materiału, przypominającego przyrdzewiałą fakturę ścian Europejskiego Centrum Solidarności, pokazano dwie sceny. Po czym nastąpiło, nie zaplanowane, długie oczekiwanie –frekwencja wyjątkowa była fotoreporterów – na wykonawczynię roli głównej.

Katarzyna Figura: „Ja czuję, że jesteśmy nad falami”

Katarzyna Figura ukazała się dziennikarzom w zwiewnej sukni i z wyjątkowo mocnym makijażem oczu, poruszała się, jak w transie, ledwie słyszalnym, zachrypłym głosem przepraszając za zwłokę, gotowa była na pozowanie do zdjęć i udzielanie wywiadów.

– Ja czuję, że jesteśmy nad falami, przed jakąś katastrofą, w tej rdzy, w tej krwi – powiedziała aktorka, grająca Fedrę, żonę Tezeusza, córkę Minosa i Pasifae. – Jakaś nieprawdopodobna kolej rzeczy, która się zdarza, wszyscy ulegamy od wieków tym samym uczuciom, popełniamy te same błędy, nie potrafimy sobie z nimi poradzić, jesteśmy niszczeni, tłamszeni.

– Nie ma wolności, wszyscy jej pragniemy, do niej dążymy, a może sami zapominamy, że coś takiego istnieje, tak jesteśmy wyprani, zmanipulowani – kontynuuje. – I myślę, że to, że jesteśmy w takim otoczeniu, i że jesteśmy tutaj, na Wybrzeżu, że taką myśl wysyłamy i przekazujemy, jest bardzo ważne, szczególnie w sytuacji, kiedy to się stało w styczniu w Gdańsku.

Aktorka kontynuowała, że dziś nie możemy się poddać, musimy mówić o człowieku, o tym, że zbrodnia, zamach, hańba, jest. Musimy mieć świadomość, że mamy tylko jedno życie, i że ono jest bardzo cenne. Piotr Wyszomirski z „Gazety Świętojańskiej” głośno zauważył, że to, co mówi, jest poruszające, i że ma wrażenie, że aktorka cały czas jest w roli.

– Jestem taką aktorką, która nie potrafi odwiesić kostiumu na wieszak. – odpowiedziała. – Przepraszam za mój głos, on dzisiaj, po porannej próbie, trochę uległ dewastacji, ale, wypiję trochę oliwy z oliwek i, myślę, że na dzisiejszą, generalną, wróci głos, a na pewno na premierę, nie zawiodę państwa.

„Musimy zaskakiwać”

Stwierdziła, że to, że straciła głos, nie wynika tylko z tego, że się zagrała, ale z emocji. One się kumulują w środku jej postaci – w nogach, w ciele, i nie mogą się wydostać. Jest w Fedrze niezgoda, gniew, jakiś żal, i natłok wrażeń się tak wyraża, że odbiera jej głos.

– Chodzi też o odebranie poczucia własnej wolności, swojej wartości – stwierdziła. – Z tym wszystkim w mojej postaci mam do czynienia, i wyrażam pewnie w sposób dla państwa zaskakujący. Musimy zaskakiwać, chciałabym, żebyście państwo przyszli na Scenę Kameralną i zobaczyli coś, czego się nie spodziewacie, nie oczekujecie, co was poruszy, wstrząśnie wami. To, co zamierzamy wam pokazać, to jest katastrofa.

Dodała, że Fedra jest królową, władczynią, ofiarą własnych uczuć, wyobraźni, obsesji. Bardzo silna i krucha zarazem. Ważne jest, że kocha, co jest bardzo rzadkie w dzisiejszym świecie.

– Teraz już nikt nie kocha! – stwierdziła Katarzyna Figura. – Hipolit dla mnie, jako Fedry, jest ukochanym, najcenniejszym obiektem, nie tylko miłości i fascynacji, ale uosabia wolność, miłość najwyższej formie, ten chłopak jest po prostu cudowny!

Jakub Nosiadek: „Teatr i życie zaczynają na siebie zachodzić”

– W tekście jest napisane, że Fedra po prostu jest moją macochą, i tylko tyle powiedzieć mogę, jeżeli chodzi o nasze relacje  – mówi Jakub Nosiadek, grający Hipolita, syna Tezeusza i Antiopy, królowej Amazonek. – Układy między tymi dwiema postaciami są skomplikowane, delikatne. Mam poczucie, że rola dla mnie jest bardzo trudna, co wynika z klimatu dramatu, który ogromnie jest pochłaniający emocjonalnie, ale też fizycznie.

Stwierdza, że są zmęczeni pracą nad sztuką, bo utrzymujące się napięcie generuje poczucie, że sytuacja staje się nie do wytrzymania, kontynuuje. Zdaje sobie sprawę, że tego wymaga materia dramatu. Jest przekonany, że tylko w ten sposób do pracy można było podejść. Nie wie, czy to wynika z okoliczności, jakie panują w sztuce, czy jego charakteru, obserwuje, że sfery – teatru i życia – zaczynają na siebie zachodzić. Trudno mu oderwać się od tego, co działo się na scenie, emocje z Racine’ a przenosić zaczyna na ludzi w swoim otoczeniu.

– Trudno na razie mówić o efekcie, ale zdaję sobie sprawę, że założonego przedsięwzięcia łagodnym trybem pracy, nie wymagającym od aktorów większego zaangażowania, nie udało by się zrealizować. – mówi. – To wszystko niezwykle mobilizuje i kształtuje osobowość aktora.

Jest we mnie rodzaj niepewności, strachu, stresu przed premierą, zwierza się Jakub Nosiadek. Jak budował rolę? W podobnej sytuacji nigdy się nie znalazł. Można się posłużyć tylko tym, co się widzi, słyszy, i wyobraźnią, pracuje intuicyjnie.

– Żadnego laboratorium nie prowadziłem, nie wchodziłem w podobne relacje.  – konkluduje Jakub Nosiadek. – Główna praca z Grzegorzem Wiśniewskim polegała na siedzeniu przy tekście, analizowaniu, mówił, co jest źle, co dobrze, powtarzał, że to aktorzy są panami roli, i tego, co się dzieje na scenie. Reżyser sam wykonał ogromną pracę i tego samego wymaga od nas.

Krzysztof Matuszewski: „Wewnętrznie rozbudowany i skomplikowany”

– Tekst mało jest znany, Grzegorz Wiśniewski wydobył z niego pokłady emocji i znaczeń, na które przy pierwszym czytaniu nie zwrócilibyśmy uwagi, ot, takie romansidło, ona kocha jego, a on kocha inną – powiedział Krzysztof Matuszewski. – A tu nagle się okazuje, że nawet postać drugoplanowa, służący Enon, w którego się wcielam, wewnętrznie jest rozbudowany i skomplikowany.

W sztuce Enona, piastunka i powiernica Fedry, przekształcona jest w Enona, tranwestytę. Aktor dostał jasno określone zadanie od reżysera, który tak, a nie inaczej, widzi postać.

– Grzegorz Wiśniewski powiedział, że właśnie o to chodzi, żebym nie grał staruszki – mówi Krzysztof Matuszewski drepczący po scenie w szpilkach na koturnach.

Marek Tynda: „Mąż rozwiązły”

– Postać, którą gram, jest mężem rozwiązłym, który lepiej się czuje poza domem, niż w domu. – mówi Marek Tynda, Tezeusz, syna Egeja, króla Aten. – W jakiś sposób kocha Fedrę, ujawnia to pokazując, jak bardzo jest zazdrosny. Tezeusz to wspaniały, kochający ojciec, ale bardzo surowy, do końca poszukuje prawdy, ale najtrudniejszą decyzję podejmuje dość pochopnie.

Tezeusz jest ojcem, który chce, żeby syn doszedł do wszystkiego sam, kontynuuje aktor. Nie pomaga synowi, a jednocześnie bardzo mu kibicuje.

– Bardzo żmudnie żeśmy pracowali – zwierza się Marek Tynda. – Ale już na tym etapie mam wrażenie, że uchwyciłem najważniejsze nitki, aby spleść coś naprawdę ciekawego.

Katarzyna Dałek: „Studium psychiki”

– Rąbka reżyserskiego zamysłu nie uchylę, moja rola polega na zajmowaniu się organizacją – mówi Katarzyna Dałek, grająca Arycję, księżniczkę królewskiej krwi ateńskiej, asystent reżysera. – Po raz pierwszy spotykam sie dogłębnie z dramatem Racine’ a. Odkrywcze w w „Fedrze” są dla mnie: struktura postaci i to, jak dogłębnie autor opowiada o człowieku.

– Mam wrażenie, że to jest studium psychiki Fedry, innych bohaterów – kontynuuje. –  Autor niezwykle tka relacje pomiędzy postaciami. Ta XVII wieczna tragedia klasyczna jest niezwykle współczesna, zupełnie nie odczuwa się w niej być koturnowości.

Racine, jak w soczewce, buduje obraz człowieka, skupia się na emocjach, na naturze. Praca nad sztuką, wymaga, zdaniem Katarzyny Dałek, olbrzymiej koncentracji. Ma wrażenie, że jest w laboratorium duszy, co dla nas może być zaskoczeniem. To dramat subtelny i pulsujący.

– Arycja funkcjonuje jako ukochana Hipolita, jest więźniem politycznym, Tezeusz zamordował jej rodzinę i na dworze ją zamknął, zabronił jakiegokolwiek kontaktu z nią, żeby nie narodziło się potomstwo, które będzie walczyło dalej o tron – dodaje Katarzyna Dałek. – Więc ona jest w niezwykle trudnej sytuacji, nie tylko politycznej, ale i też psychicznej, depresyjno – wojennej.

Nawiązuje się pomiędzy Arycją i Hipolitem nić, wydaje się, czystej miłości, kontynuuje. Dla aktorki ta miłość nie jest czysta, bo jeśli człowiek jest obarczony takimi, jak ona, doświadczeniami, nie jest w stanie od tego się odciąć, i z niewinnością wejść w uczucie.

– Działania bohaterki są czysto polityczne, to świadome posunięcia – konkluduje

Katarzyna Korczak

*

Jean Racine FEDRA

Przekład: Antoni Libera Reżyseria: Grzegorz Wiśniewski

  • Scenografia: Mirek Kaczmarek
  • Asystentka reżysera: Katarzyna Dałek
  • Inspicjent: Katarzyna Wołodźko Sufler: Weronika Mathes

W spektaklu występują:

Katarzyna Dałek, Katarzyna Figura, Agata Woźnicka, Michał Jaros, Krzysztof Matuszewski, Jakub Nosiadek, Marek Tynda, Piotr Witkowski.

Premiera: 6 kwietnia na Scenie Kameralnej Pokaz przedpremierowy: 5 kwietnia na Scenie Kameralnej Kolejne spektakle: 7, 9, 16, 17, 18 kwietnia na Scenie Kameralnej

Grzegorz Wiśniewski (ur. 1968) – etatowy reżyser Teatru Wybrzeże. Jeden z najciekawszych i najlepszych polskich reżyserów średniego pokolenia. Absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie (1996). Zadebiutował w 1997 roku w Krakowskim Teatrze Scena STU BABIŃCEM Czechowa, przygotował tam jeszcze PREZYDENTKI Schwaba (1999). Reżyserował w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego (ZDARZENIA NA BRYGU BANBURY Gombrowicza, 1999; PŁATONOW Czechowa, 2000), w teatrach wrocławskich: Współczesnym (RZEŹNIA Mrożka, 2000) i Polskim (JAN GABRIEL BORKMAN Ibsena, 2005), w warszawskim Powszechnym (PREZYDENTKI Schwaba, 2001; KSZTAŁT RZECZY LaBute’a, 2002; BIAŁE MAŁŻEŃSTWO Różewicza, 2003; LETNICY Gorkiego, 2004), w Narodowym (KRÓLOWA MARGOT Dumas, 2012), i Studio (JÓZEF I MARIA Turriniego, 2011), w Teatrze im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy (PLASTELINA Sigariewa, 2005), w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu (MEWA Czechowa, 2007), w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi (BRZYDAL von Mayenburga, 2007 – polska prapremiera; ZAGŁADA LUDU ALBO MOJA WĄTROBA JEST BEZ SENSU Schwaba, 2008; PRZED ODEJŚCIEM W STAN SPOCZYNKU Bernharda, 2010; KRÓL RYSZARD III Shakespeare’a, 2012), w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu (MARIA STUART Schillera, 2008; ŚNIEG Witkacego, 2010). Od 2001 roku jest etatowym reżyserem Teatru Wybrzeże w Gdańsku, gdzie zrealizował JANA GABRIELA BORKMANA Ibsena (2001), MEWĘ Czechowa (2002), MATKĘ Witkacego (2003), PRZED ODEJŚCIEM W STAN SPOCZYNKU Bernharda (2004), KSIĘŻNĄ D’AMALFI Webstera (2006), SŁODKIEGO PTAKA MŁODOŚCI Williamsa (2008), ZMIERZCH BOGÓW Viscontiego (2009) , PERSONĘ Bergmana (2010), PŁATONOWA Czechowa (2013), KTO SIĘ BOI VIRGINII WOOLF? Albee’ego, BELLA FIGURA Yasminy Rezy (2018). Jest laureatem wielu prestiżowych nagród teatralnych, m.in. Nagrody im. Konrada Swinarskiego za reżyserię ZMIERZCHU BOGÓW, Złotego Yoricka w konkursie na najlepszą polską inscenizację dzieł Willama Shakespeare’a za reżyserię RYSZARDA III oraz Feliksa Warszawskiego za reżyserię KRÓLOWEJ MARGOT.

Mirek Kaczmarek (ur. 1970) – scenograf, absolwent Wydziału Komunikacji Wizualnej poznańskiej ASP. Od debiutu w 2001 roku stworzył scenografie, kostiumy i oprawę multimedialną do ponad 100 przedstawień. Jest stałym współpracownikiem reżyserów: Piotra Kruszczyńskiego (m.in. ODEJŚCIE GŁODOMORA Tadeusza Różewicza, NIE/BOSKA KOMEDIA. RZECZ O KRZYŻU Zygmunta Krasińskiego), Jarosława Tumidajskiego (m.in. KREACJA Ireneusza Iredyńskiego, G®UPA LAOKOONA Tadeusza Różewicza, PAN TADEUSZ wg Adama Mickiewicza, SOLARIS wg Stanisława Lema), Wiktora Rubina (m.in. ORGIA Passoliniego oraz CARYCA KATARZYNA, JONANNA SZALONA, MICHAEL J. Jolanty Janiczak), Jana Klaty (m.in. TROJANKI, SPRAWA DANTONA Stanisławy Przybyszewskiej i DO DAMASZKU Strindberga) i Marcina Libera (m.in. ŚWIĘTO WINKELRIDA. REWIA NARODOWA Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego, FAHRENHEIT 451 Raya Bradbury’ego, BYĆ JAK STEVE JOBS Michała Kmiecika oraz WESELE Stanisława Wyspiańskiego). Z Grzegorzem Wiśniewskim współpracował przy spektaklu BELLA FIGURA. W 2012 roku był nominowany do Paszportów Polityki. Laureat wielu nagród artystycznych m.in. nagrody za scenografię do SPRAWY DANTONA na 33. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska, na I Międzynarodowym Festiwalu Teatrów BOSKA KOMEDIA oraz na Festiwalu KONTAKT.

Po prapremierze „Ruskich” w Teatrze Wybrzeże

RUSCYZ tamtych piekieł strony…

Czy potrafimy z Polakami – repatriantami z Kazachstanu, którzy do upragnionej, wyidealizowanej, ukochanej Ojczyzny przybywają po osiemdziesięciu latach zesłania – usiąść przy jednym stole i porozmawiać tym samym językiem? Co nas łączy, a co dzieli?

Prapremiera spektaklu „Ruscy” Radosława Paczochy, w reżyserii Adama Orzechowskiego, odbyła się 11 listopada 2018 roku.

Fakty historyczne i prawdziwe postacie

Teatr Wybrzeże uczcił w ten sposób 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości i zainaugurował działalność nowej sceny – Starej Apteki.

Zainteresowanie tematem u Radosława Paczochy zaczęło się od znajomości z repatriantką z Kazachstanu, Julią Sałacińską, która napisała doktorat, wydany jako książka „Deportowani i repatrianci”, a obecnie mieszka i pracuje w Niemczech w obozie dla uchodźców. Tekst „Ruskich” to efekt wieloletnich studiów autora nad tematem, odzwierciedla także jego osobisty stosunek do zagadnienia. Przedstawienie utkane jest z autentycznych opowieści uczestników historycznych wydarzeń oraz fragmentów „Poematu bez bohatera” Anny Achmatowej, wierszy „Silentium” Fiodora Tiutczewa, „Obca” Niny Kuczyńskiej, Mariana Jonkajtysa z tomów „Kazachstan”, „Co to jest Syberia”, „Żywa pamięć”.

Realizatorzy zapraszają publiczność do podróży w czasie. Wszystko zaczyna się jak w starożytnym eposie. Kobiety słowami wierszy, z patosem, relacjonują tragiczne losy.

Pytajcie, proszę, moje rówieśnice,
Te „stopiątki”, branki, katorżnice,(…)
Zacisnąwszy usta zsiniałe
My, Hekuby, wpółoszalałe,
My, Kassandry z dalekiej Czuchłomy…

O, zagrzmimy milczącym chórem
Uwieńczone hańbą ponurą:
„My jesteśmy z tamtych piekieł strony…”

Żyć po swojemu i nie zawieść rodziny

Akcja dzieje się w Kazachstanie. Przyglądamy się dziejom członków polskiej diaspory pochodzącej z Żytomierza. Główną bohaterką jest Wiera w wykonaniu Magdaleny Gorzelańczyk, która jest w grze spontaniczna, jak żywe srebro, miota się pomiędzy emocjami, pragnie żyć po swojemu i nie zawieść rodziny, wkładającej w nią wszystkie nadzieje. Przeciwstawieniem postaci jest wyciszona, rozsądna Natasza (Agata Woźnicka), jej powiernica, głos rozsądku. Do wyjazdu do Polski Wierę przygotowuje matka, która w wydaniu Sylwii Góry Weber jest stonowana, zmęczona życiem, troskliwa i zapobiegliwa, zbiera zapasy żywności, żeby zawsze było co jeść. Sekunduje im dziadek, Krzysztof Matuszewski, Polak z krwi i kości, buńczuczny, tkwi w przeszłości i narodowych ideałach, uparty, zamknięty na nowe, pierwszą miłość do Barbary (piękna rola Katarzyny Dałek), córki polskiego oficera zamordowanego w Katyniu, przechowuje w pamięci jak relikwię. Wspomnienia przenikają się z marzeniami o zamieszkaniu u swoich, w Polsce. Przejmujące są rozmowy w święta Bożego Narodzenia w 1936 roku, kobiety nie mając do jedzenia nic, dzielą się przepisami na ciasta i tłuste potrawy. Porażają opowieści o tym, co zdarzało się zjeść z głodu. Jest fragment lekcji w szkole ze stalinowskim drylem oraz scena przybycia księdza Bukowińskiego (Piotr Biedroń), który potajemnie spowiada, chrzci, śluby daje, mszę odprawia i błogosławi groby.

Euforię wzbudza wizyta antropologów z Polski (Marek Tynda i Piotr Chys), pryska czar, gdy zesłańców traktują jak eksponaty, mówią naukowym żargonem, chłodno inwentaryzują święte dla nich pamiątki, a zaproszenie od serca na wieczerzę ignorują. Bolesnym doświadczeniem jest egzamin na Kartę Polaka, nie wystarczy, że Wiera mówi: Ja urodziła się w Kazachstanie, ale ja nie jestem Kazaszka, ja najlepiej mówię po rosyjsku, ale nie jestem Rosjanka, ja jestem Polka, ale nie z Polski… , musi wymienić dopływy Warty. Główna bohaterka, a następnie cała jej rodzina, oko w oko stają z Polakami w Polsce, tej: w nocy wymadlanej i wyśpiewywanej latami. Wiera – mając w uszach wpajane słowa: Pani Polsko, Pani Polsko/ Kiedy byłam małym dzieckiem/ Matki się pytałam/Jak wygląda moja Polska?/Bardzo chciałam wiedzieć/Twoja Polska, moje dziecko/To przepiękna pani, w białej sukni/ haftowanej białymi różami.- czuje się obca. Pierwszy napotkany Polak wyzywa ją „Ruska” i traktuje jak intruza.

Można zapomnieć, że jesteśmy w teatrze

Jura, urodzony w Żytomierzu, od razu rozumiał, że Wiera jest Polką. Śpiewa dziewczynie ukraińską piosenkę, którą w dzieciństwie nauczył ją dziadek, recytuje, przetłumaczony na ukraiński, fragment „Stepów Akermańskich”. Słyszałaś?- pyta. Słyszałam. Mickiewiczius! Młodzi czują się rodakami, rozumieją się, łączy ich podobna wrażliwość, zakochują się w sobie. Ojciec Jury, syn nieżyjącej już, Barbary, romantycznej miłości dziadka Wiery, pomaga jej i rodzinie w osiedleniu się w Polsce. Nie akceptuje Jury dziadek, snuje domysły: (…) A jak jego pradziadek albo dziadek albo nawet dalszy stryj, albo daleki wuj był jednym z tych, którzy przyszli w nocy po mojego stryja, tego, który czwórkę dzieci osierocił!?

Rozdarta pomiędzy własnymi pragnieniami i presją rodziny Wiera wybiera własną drogę życiową. Obie dziewczyny – gówna bohaterka i Natasza stwierdzają zgodnie: Najlepiej rozumiem się z ludźmi, którzy przyjechali tu ze Wschodu.

Reżyseria Adama Orzechowskiego jest taka, że chwilami można zapomnieć, że jesteśmy w teatrze, to walor przedstawienia. Wszyscy aktorzy wykazują wyjątkową empatię w stosunku do powierzonych im postaci. Scenografia Magdaleny Gajewskiej – rozbity „bydlęcy” wagon, wryty w pamięć zesłańców i repatriantów, tłuczeń, ponadczasowe kostiumy – jest prosta i wyrazista. Muzyka Marcina Nenko, inkrustowana polskimi, rosyjskimi i ukraińskimi pieśniami dopełnia całości.

Przed premierą Radosław Paczocha powiedział:

Tytuł „Ruscy” na Święto Niepodległości nie wydaje się dość oczywisty, jest trochę prowokacyjny, chcemy symbolicznie włączyć Polaków z Kazachstanu w obręb naszej wspólnoty, która świętuje wspólną sprawę, niepodległość.

I wydaje mi się, że to zamierzenie udaje się realizatorom uzyskać. „Ruscy” wzruszają i delikatnie uczą nie tylko historii. Mają szansę – poprzez autentyczność, dosłowność wręcz tkanki tekstowej, wypchnąć widzowi z myślenia schematyzm i obudzić w nim empatię. Mogą widzom pomóc otworzyć się nie tylko na repatrianta Polaka z Kazachstanu, ale na każdego, czyje losy potoczyły się inaczej, niż nam. Czy nakłonią tych, którym by się to przydało, do zweryfikowania nietolerancyjnych, egotycznych zachowań?

Julia Sałacińska – Rewiakin, na prapremierę przybyła z Berlina, powiedziała wzruszona:

– „Ruscy” się udali!

Para innych polskich repatriantów z Kazachstanu odebrała przedstawienie ze łzami w oczach, w foyer usłyszałam od nich „Tak było!”.

Publiczność na prapremierze odebrała spektakl z uwagą i długimi oklaskami na stojąco nagrodziła wykonawców.

Ruskich” gorąco polecam widzom w każdym wieku!

Katarzyna Korczak

Fot. Dominik Werner. Materiały promocyjne Teatru Wybrzeże

RUSCY foto Dominik Werner 2 RUSCY foto Dominik Werner 3 RUSCY foto Dominik Werner WER1532

Radosław Paczocha
RUSCY
Reżyseria: Adam Orzechowski
Scenografia, kostiumy, światło: Magdalena Gajewska
Muzyka: Marcin Nenko
Inspicjent, sufler: Agnieszka Szczepaniak

W spektaklu występują: Katarzyna Dałek, Magdalena Gorzelańczyk, Sylwia Góra-Weber, Katarzyna Z. Michalska, Agata Woźnicka, Piotr Biedroń, Piotr Chys, Krzysztof Matuszewski, Robert Ninkiewicz, Marek Tynda

Prapremiera: 11 listopada na scenie Stara Apteka
Kolejne spektakle: 13, 14 i 18 listopada oraz 1, 2, 8 i 9 grudnia

Sfinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017-2022.

Spektakl bierze udział w 25. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Adam Orzechowski (ur. 1957) – reżyser. Absolwent Wydziału Reżyserii PWST w Krakowie. W latach 2000-2005 dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Od 2006 roku dyrektor Teatru Wybrzeże. Powołał do życia Festiwal Prapremier i przegląd Wybrzeże Sztuki. Jako dyrektor naczelny i artystyczny stoi za jednym z największych sukcesów gdańskiej sceny od lat. Reżyserował teksty klasyczne i współczesne w teatrach całej Polski, m.in. SZALEŃSTWO WE DWOJE Eugene Ionesco w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi, AKTORA Bogusława Schaeffera w Teatrze Współczesnym im. Edmunda Wiercińskiego we Wrocławiu, PRZERŻNĄĆ SPRAWĘ Davida Mameta w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, NIEPOROZUMIENIE Alberta Camusa w Teatrze Polskim w Warszawie, CZAROWNICE Z SALEM Arthura Millera w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, BOGA Woody’ego Allena w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, OŻENEK Nikołaja Gogola w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, DZIEŃ DOBRY I DO WIDZENIA Athola Fugarda w Teatrze Polskim w Poznaniu, DZIADY Adama Mickiewicza w Lubuskim Teatrze im. Leona Kruczkowskiego w Zielonej Górze, POSKROMIENIE ZŁOŚNICY Williama Shakespeare’a w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, I. ZNACZY INNA Andreasa Sautera i Bernharda Studlara oraz SKÓRZANĄ MASKĘ Helmuta Kraussera w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Jako etatowy reżyser (w latach 1993-1996) Teatru Wybrzeże w Gdańsku wyreżyserował tam m.in. MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ Gabrieli Zapolskiej i WESOŁE KUMOSZKI Z WINDSORU Williama Shakespeare’a. W ostatnim 10-leciu na gdańskiej scenie zrealizował m.in. INTYMNE LĘKI Alana Ayckbourna, FARSĘ Z WALWORTH Endy Walsha, WIELE HAŁASU O NIC Williama Shakespeare’a, OŻENEK Nikołaja Gogola, TAJEMNICZĄ IRMĘ VEP Charlesa Ludlama, PER PROCURA Neila Simona, FAZĘ DELTA Radosława Paczochy, BABĘ CHANEL Nikołaja Kolady, spektakl (G)DZIE-CI FACECI, wielokrotnie nagradzanego BRONIEWSKIEGO Radosław Paczochy (m.in. Nagroda dla najlepszego spektaklu na 21. Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi oraz drugie miejsce w plebiscycie na najlepszy spektakl Telewizyjnego Festiwalu Teatrów Polski), MURZYNA WARSZAWSKIEGO Antoniego Słonimskiego, PEŁNIĘ SZCZĘŚCIA Charlesa den Texa i Petera de Baana, URODZINY CZYLI CEREMONIE ŻAŁOBNE W CZAS RADOSNEGO ŚWIĘTA Radosława Paczochy i MARY PAGE MARLOWE Tracy’ego Lettsa. Jedną z jego ostatnich realizacją jest spektakl TANGO ŁÓDŹ Radosława Paczochy wystawiony na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi, który otrzymał Nagrodę publiczności dla najlepszego spektaklu na 22. Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Adam Orzechowski jest laureatem wielu nagród i wyróżnień m.in. prestiżowego odznaczenia Srebrny Medal Zasłużony kulturze Gloria Artis, nagrody Gazety Wyborczej POMORSKI SZTORM w kategorii CZŁOWIEK ROKU, Honorowej Nagrody Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki, Nagrody Teatralnej Miasta Gdańska oraz Nagrody Teatralnej Marszałka Województwa Pomorskiego.

Radosław Paczocha (ur. 1977) – dramatopisarz, scenarzysta i dramaturg Teatru Wybrzeże. Jest absolwentem polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wiedzy o Teatrze w Akademii Teatralnej w Warszawie. Autor sztuk: ZAPACH CZEKOLADY, PRZYJACIEL, BAR BABYLON, BENIAMIN, EMIGRANTKI, REWOLUCJA ZWIERZĄT, KOŚCIUSZKO. OSTATNIA BITWA, POWSTANIEC THIEL, TANGO ŁÓDŹ, UWODZICIEL, WIZYTA, FAZA DELTA, BRONIEWSKI, BYĆ JAK KAZIMIERZ DEYNA, URODZINY CZYLI CEREMONIE ŻAŁOBNE W CZAS RADOSNEGO ŚWIĘTA. Jego sztuki tłumaczone były na języki: niemiecki, angielski, czeski, słowacki, rosyjski i gruziński.

Magdalena Gajewska – scenograf. Absolwentka wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego poznańskiej ASP oraz Wydziału Scenografii ASP w Krakowie. Pracowała m.in. w Teatrze Powszechnym w Łodzi, Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Teatrze Polskim we Wrocławiu oraz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Od 2006 roku scenograf Teatru Wybrzeże. Laureatka nagrody im. Teresy Roszkowskiej przyznawanej przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu ITI. Jest autorką scenografii m.in. do FARSY Z WALWORTH, BABY CHANEL, BRONIEWSKIEGO, MARY PAGE MARLOWE w reżyserii Adama Orzechowskiego oraz do ARABELI, WESOŁYCH KUMOSZEK Z WINDSORU i ZAKOCHANEGO SZEKSPIRA w reżyserii Pawła Aignera.

Marcin Nenko (ur. 1984) – kompozytor, kontrabasista. Absolwent Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie (socjologia) oraz Akademii Muzycznej w Krakowie (Katedra Muzyki Współczesnej i jazzu). Debiutował jako autor i wykonawca muzyki do spektaklu ZBRODNIA Michała Buszewicza w reżyserii Eweliny Marciniak. Jest współautorem muzyki do spektaklu MORFINA w reżyserii Eweliny Marciniak, za którą wraz z zespołem Chłopcy Kontra Basia otrzymał Nagrodę Ministra Kultury za najlepszą muzykę teatralną w ramach 21. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Współpracował z Adamem Orzechowskim, Robertem Talarczykiem, Gabrielem Gietzkym, Eweliną Marciniak, Wojtkiem Klemmem. Jest także współzałożycielem zespołu Chłopcy kontra Basia dwukrotnie nominowanego do nagrody Fryderyk.

 

Teatr Wybrzeże: Co to znaczy być Polakiem?

ruscy WER1532GDAŃSK. Pięć minut przed premierą „Ruskich” w Teatrze Wybrzeże.

(…) to sztuka o Polakach, którzy nie z własnej woli i winy zostali skazani na rozłąkę z krajem, a z powodu swojej tożsamości narodowej byli prześladowani. (…) czytamy w zapowiedzi premiery „Ruskich” Radosława Paczochy, w reżyserii Adama Orzechowskiego, która odbędzie się w niedzielę, 11 listopada 2018 roku.

Spektakl powstał dla uczczenia 100. Rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, zainauguruje działalność Starej Apteki – nowej sceny Teatru Wybrzeże, i otworzy przegląd przedstawień naszego teatru związanych z tematyką niepodległościową.

Radosław Paczocha: „Stygmat obcości”

Dalej w zapowiedzi czytamy: (…)Uwzględniając perspektywę historyczną autor przygląda się również losowi dzisiejszych polskich repatriantów, ich zmaganiom z własną tożsamością rozpiętą w dramatyczny sposób pomiędzy polską martyrologią a kulturową rosyjskością, na którą wyrokiem historii zostali skazani. A opowiadając o repatriantach, autor przygląda się również polskiemu losowi i zadaje pytania o prawo do bycia Polakiem na przekór historii.

– Dwanaście lat temu poznałem repatriantkę z Kazachstanu, Polkę, Julię Sałacińską, socjologa, która, mając siedemnaście lat, w latach 90. XX wieku, przyjechała do Polski, sama, potem ściągnęła rodzinę – opowiada Radosław Paczocha. – Pisała doktorat o trzech pokoleniach Polaków najpierw deportowanych do Kazachstanu, a potem repatriowanych do Polski. Wykonała ogromną pracę i dała osobiste świadectwo przeżyć, poprzez opisane przez nią losy poznałem dramat wielu repatriantów.

Miał przyjemność trochę pomagać Julii przy językowej korekcie doktoratu, który ukazał się jako książka pt. „Deportowani i repatrianci”. Po kilku latach pobytu w Polsce Julia Sałacińska – Rewiakin wyprowadziła się do Berlina, pracuje w obozie dla uchodźców.

– Powiedziała mi, że repatrianci czują się uchodźcami i mają dla nich duże zrozumienie, czego nierzadko nam brakuje. – kontynuuje dramaturg. – Jej życiorys pokazuje, że adaptacja do polskości, poczucie własnej polskości repatriantów, było i jest narażone, nie tylko w przypadku tej osoby, na stygmat obcości.

Polacy, którzy mają bardzo silne poczucie narodowej tożsamości, oczekują potwierdzenia tego w Polsce, odrzucenie jest dla nich niebywale bolesne, stygmatyzujące, niesprawiedliwe i to właśnie było dla autora bardzo silnym impulsem do napisania sztuki. Przeczytał inne książki, wspomnienia repatriantów, śledził aktualne publikacje na ten temat w prasie, uczestniczył w seminarium na Uniwersytecie Warszawskim.

Włączyć Polaków z Kazachstanu w obręb naszej wspólnoty, która świętuje wspólną sprawę – niepodległość

– Tytuł „Ruscy” na Święto Niepodległości nie wydaje się dość oczywisty, jest trochę prowokacyjny, chcemy symbolicznie włączyć Polaków z Kazachstanu w obręb naszej wspólnoty, która świętuje wspólną sprawę, niepodległość – mówi Radosław Paczocha. – Oczywiście, że Polacy z innych krajów czymś się od nas różnią, akcentem, wzrastają w obrębie innej kultury, nie ma co do tego złudzeń. Ale, czy to ich eliminuje z bycia częścią nas? Mam co do tego bardzo duże wątpliwości.

Dramaturg mówi ze smutkiem, że my, którzy jesteśmy u siebie, wynosimy z tego faktu poczucie pewności, czy lepszości, w stosunku do repatriantów. Polskość, to nie są liczby, to nie sytuacja raz na zawsze zdefiniowana, gdy się tu urodziliśmy, tu przyszli na świat nasi rodzice i dziadkowie, zwykle nie zadajemy sobie pytania o polskość, bo nikt jej nie podważa. Ta polskość jest nam nawet czasem zwyczajnie obojętna. Radosław Paczocha chciałby skłonić widzów do zadumy nad tym, czy nasza polskość więcej waży, od tej patriotycznej, potwierdzonej gorącym uczuciem polskości, jak to jest w przypadku Polaków repatriowanych z Kazachstanu.

Diaspora polska pochodząca z Żytomierza

– Polacy w mojej sztuce to diaspora polska pochodząca z Żytomierza, oni stracili kontakt z ojczyzną już po drugim zaborze – wyjaśnia autor sztuki. – Bo czym innym było mieszkać pod zaborem rosyjskim w okolicach Żytomierza, a inaczej sytuacja wyglądała w Kongresówce. W momencie, kiedy Stalin podpisywał deportacje, stanowili mniejszość narodową, ale taką, której wciśnięto na siłę sowieckie paszporty.

W czasie drugiej wojny światowej i po jej zakończeniu nie mieli dokumentów upoważniających ich do powrotu do Polski, byli obywatelami Związku Radzieckiego. O tych Polakach opowiada sztuka. Ich repatriacja mogła się odbywać dopiero po rozpadzie Związku Radzieckiego w latach 90. XX wieku.

– Dopiero wtedy mogła się odbywać ich repatriacja, która przebiegała też z dużymi problemami – przypomina autor tekstu. – Jak prześledzimy procedury, na przykład pytania na egzaminie przed otrzymaniem Karty Polaka typu: „Kto jest patronem Krakowa?”, czy „Wymień lewobrzeżne dopływy Warty”, widać wyraźnie, że ocierało się to o absurd.

– Ci ludzie, którzy mają bogatą, martyrologiczną kartę, tak wiele wycierpieli za to, że byli przywiązani do polskości, są stawiani w sytuacji petentów, którzy się muszą nieustannie starać, żeby wrócić do ojczyzny – konkluduje autor sztuki. – We wspomnieniach czytałem, że dla wielu z nich pierwsza wizyta w polskiej ambasadzie była doświadczeniem, delikatnie mówiąc, trudnym. Czuli się jak intruzi, spodziewali się większej gościnności, otwartości, a zderzyli się z zimną procedurą.

Magdalena Gorzelańczyk: „Wytęskniony i upragniony świat”

– Podobnego przypadku w mojej rodzinie nie ma – mówi grająca główną postać, Wierę, Magdalena Gorzelańczyk, która w dniu próby medialnej obchodziła swoje urodziny. – Siostra mojego dziadka, jako mała dziewczynka, ze względu na perypetie wojenne, wyjechała do Ameryki. Dopiero w trakcie tworzenia spektaklu zaczęłam się zastanawiać na przykład nad tym po jakiemu ona myśli – po angielsku, amerykańsku, czy po polsku, albo czy się czuje bardziej Polką, czy Amerykanką. Jej historia jest nie taka sama, ale zbliżona z losem bohaterów przedstawienia.

Aktorka, przygotowując się do roli, przeczytała wiele wspomnień Sybiraków, śledziła losy rodaków znajdujących się tam w czasie wojny i dopiero niedawno do niej dotarło, że ci ludzie mieli i mają problem, żeby wrócić do Polski, myślała, że tam już ich nie ma. Stopniowo poznawała zagadnienia związane z losem zesłańców i ich potomków, by jak najlepiej wczuć się w powierzoną rolę.

Ci ludzie mają bardzo dużą potrzebę dzielenia się swoimi przeżyciami, nie chcą, aby zostały zapomniane, są bardzo uczuciowi, cieszą się z każdego spotkania z rodakami, podchodzą do nich z wielkim sercem, kontynuuje rozważania Magdalena Gorzeleńczyk. Ale, niestety, nie są tu przyjmowani tak, jak oczekują. Z powodu bariery językowej przyjmowani są jako Rosjanie i od razu skreślani, szufladkuje się ich jako przybyszy skądś tam i nie traktuje jak rodowitych Polaków.

– Kultywowane przez nich tradycje są nieco przefiltrowane, zmienione i tu muszą się pewnych rzeczy uczyć na nowo, ale bardzo im na tym zależy, bo to jest ich wytęskniony i upragniony świat, Polska – mówi aktorka. – Uświadomiłam sobie, że będąc w sklepie, tramwaju, tak łatwo nam pomyśleć, powiedzieć: „O, to jest ktoś z Rosji, z Ukrainy”, że nie zastanawiamy się nad losami tych ludzi, które może właśnie są takie, jak postaci z przedstawienia.

– Staramy się opowiedzieć o wielkich, niedoścignionych przez lata marzeniach bohaterów, wkładanych w młodsze pokolenia, którzy do Polski przybywają i mają te marzenia poprzednich pokoleń spełnić – konkluduje aktorka.

Adam Orzechowski: „Nie laurka, lecz gorzka przypowieść”

– Tekst nie był pisany specjalnie na ten dzień, Radosław Paczocha stworzył go kilka lat temu, zastanawialiśmy się w jakim momencie sztukę zrealizować w Teatrze Wybrzeże – mówi Adam Orzechowski, reżyser. – Myślę, że dobrze się złożyło, że premiera inauguruje nową scenę i uświetnia 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

– Spektakl nie jest laurką o Polsce i Polakach, to gorzka przypowieść, która zmusza nas do refleksji o tym, co myślimy o sobie – kontynuuje reżyser. – Wiadomo, że w ostatnim czasie trudno nam razem funkcjonować, nie rozmawiamy wspólnie, lecz w enklawach, które nie chcą się komunikować.

– Zapominamy też o ludziach, którzy żyją poza granicami – rozważa Adam Orzechowski. – Pojawia się w sztuce pytanie, co to znaczy być Polakiem i kto o tym decyduje? Czy dziewczyna od ośmiu pokoleń oderwana od Polski ma prawo jeszcze się nazywać Polakiem, czy jest Polakiem? Czy człowiek używający tego języka, chodzący do naszych szkół, coś niecoś wiedzący o historii jest w wystarczającym stopniu Polakiem?

Katarzyna Korczak

Zdjęcie z próby spektaklu „Ruscy”

Fot. Materiały promocyjne Teatru Wybrzeże

*

Radosław Paczocha
RUSCY
Reżyseria: Adam Orzechowski
Scenografia, kostiumy, światło: Magdalena Gajewska
Muzyka: Marcin Nenko
Inspicjent, sufler: Agnieszka Szczepaniak

W spektaklu występują: Katarzyna Dałek, Magdalena Gorzelańczyk, Sylwia Góra-Weber, Katarzyna Z. Michalska, Agata Woźnicka, Piotr Biedroń, Piotr Chys, Krzysztof Matuszewski, Robert Ninkiewicz, Marek Tynda

Prapremiera: 11 listopada na scenie Stara Apteka
Kolejne spektakle: 13, 14 i 18 listopada oraz 1, 2, 8 i 9 grudnia

Sfinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017-2022.

Spektakl bierze udział w 25. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Adam Orzechowski (ur. 1957) – reżyser. Absolwent Wydziału Reżyserii PWST w Krakowie. W latach 2000-2005 dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Od 2006 roku dyrektor Teatru Wybrzeże. Powołał do życia Festiwal Prapremier i przegląd Wybrzeże Sztuki. Jako dyrektor naczelny i artystyczny stoi za jednym z największych sukcesów gdańskiej sceny od lat. Reżyserował teksty klasyczne i współczesne w teatrach całej Polski, m.in. SZALEŃSTWO WE DWOJE Eugene Ionesco w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi, AKTORA Bogusława Schaeffera w Teatrze Współczesnym im. Edmunda Wiercińskiego we Wrocławiu, PRZERŻNĄĆ SPRAWĘ Davida Mameta w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, NIEPOROZUMIENIE Alberta Camusa w Teatrze Polskim w Warszawie, CZAROWNICE Z SALEM Arthura Millera w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, BOGA Woody’ego Allena w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, OŻENEK Nikołaja Gogola w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, DZIEŃ DOBRY I DO WIDZENIA Athola Fugarda w Teatrze Polskim w Poznaniu, DZIADY Adama Mickiewicza w Lubuskim Teatrze im. Leona Kruczkowskiego w Zielonej Górze, POSKROMIENIE ZŁOŚNICY Williama Shakespeare’a w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, I. ZNACZY INNA Andreasa Sautera i Bernharda Studlara oraz SKÓRZANĄ MASKĘ Helmuta Kraussera w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Jako etatowy reżyser (w latach 1993-1996) Teatru Wybrzeże w Gdańsku wyreżyserował tam m.in. MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ Gabrieli Zapolskiej i WESOŁE KUMOSZKI Z WINDSORU Williama Shakespeare’a. W ostatnim 10-leciu na gdańskiej scenie zrealizował m.in. INTYMNE LĘKI Alana Ayckbourna, FARSĘ Z WALWORTH Endy Walsha, WIELE HAŁASU O NIC Williama Shakespeare’a, OŻENEK Nikołaja Gogola, TAJEMNICZĄ IRMĘ VEP Charlesa Ludlama, PER PROCURA Neila Simona, FAZĘ DELTA Radosława Paczochy, BABĘ CHANEL Nikołaja Kolady, spektakl (G)DZIE-CI FACECI, wielokrotnie nagradzanego BRONIEWSKIEGO Radosław Paczochy (m.in. Nagroda dla najlepszego spektaklu na 21. Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi oraz drugie miejsce w plebiscycie na najlepszy spektakl Telewizyjnego Festiwalu Teatrów Polski), MURZYNA WARSZAWSKIEGO Antoniego Słonimskiego, PEŁNIĘ SZCZĘŚCIA Charlesa den Texa i Petera de Baana, URODZINY CZYLI CEREMONIE ŻAŁOBNE W CZAS RADOSNEGO ŚWIĘTA Radosława Paczochy i MARY PAGE MARLOWE Tracy’ego Lettsa. Jedną z jego ostatnich realizacją jest spektakl TANGO ŁÓDŹ Radosława Paczochy wystawiony na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi, który otrzymał Nagrodę publiczności dla najlepszego spektaklu na 22. Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Adam Orzechowski jest laureatem wielu nagród i wyróżnień m.in. prestiżowego odznaczenia Srebrny Medal Zasłużony kulturze Gloria Artis, nagrody Gazety Wyborczej POMORSKI SZTORM w kategorii CZŁOWIEK ROKU, Honorowej Nagrody Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki, Nagrody Teatralnej Miasta Gdańska oraz Nagrody Teatralnej Marszałka Województwa Pomorskiego.

Radosław Paczocha (ur. 1977) – dramatopisarz, scenarzysta i dramaturg Teatru Wybrzeże. Jest absolwentem polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wiedzy o Teatrze w Akademii Teatralnej w Warszawie. Autor sztuk: ZAPACH CZEKOLADY, PRZYJACIEL, BAR BABYLON, BENIAMIN, EMIGRANTKI, REWOLUCJA ZWIERZĄT, KOŚCIUSZKO. OSTATNIA BITWA, POWSTANIEC THIEL, TANGO ŁÓDŹ, UWODZICIEL, WIZYTA, FAZA DELTA, BRONIEWSKI, BYĆ JAK KAZIMIERZ DEYNA, URODZINY CZYLI CEREMONIE ŻAŁOBNE W CZAS RADOSNEGO ŚWIĘTA. Jego sztuki tłumaczone były na języki: niemiecki, angielski, czeski, słowacki, rosyjski i gruziński.

Magdalena Gajewska – scenograf. Absolwentka wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego poznańskiej ASP oraz Wydziału Scenografii ASP w Krakowie. Pracowała m.in. w Teatrze Powszechnym w Łodzi, Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Teatrze Polskim we Wrocławiu oraz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Od 2006 roku scenograf Teatru Wybrzeże. Laureatka nagrody im. Teresy Roszkowskiej przyznawanej przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu ITI. Jest autorką scenografii m.in. do FARSY Z WALWORTH, BABY CHANEL, BRONIEWSKIEGO, MARY PAGE MARLOWE w reżyserii Adama Orzechowskiego oraz do ARABELI, WESOŁYCH KUMOSZEK Z WINDSORU i ZAKOCHANEGO SZEKSPIRA w reżyserii Pawła Aignera.

Marcin Nenko (ur. 1984) – kompozytor, kontrabasista. Absolwent Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie (socjologia) oraz Akademii Muzycznej w Krakowie (Katedra Muzyki Współczesnej i jazzu). Debiutował jako autor i wykonawca muzyki do spektaklu ZBRODNIA Michała Buszewicza w reżyserii Eweliny Marciniak. Jest współautorem muzyki do spektaklu MORFINA w reżyserii Eweliny Marciniak, za którą wraz z zespołem Chłopcy Kontra Basia otrzymał Nagrodę Ministra Kultury za najlepszą muzykę teatralną w ramach 21. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Współpracował z Adamem Orzechowskim, Robertem Talarczykiem, Gabrielem Gietzkym, Eweliną Marciniak, Wojtkiem Klemmem. Jest także współzałożycielem zespołu Chłopcy kontra Basia dwukrotnie nominowanego do nagrody Fryderyk.
RUSCY