Prapremiera w Starej Aptece. „Pan Schuster kupuje ulicę”. Pięć minut przed premierą

plakat pan schusterW piątek, 19 lipca 2019 roku, o godzinie 19.00 w Starej Aptece Teatru Wybrzeże odbędzie się prapremiera spektaklu „Pan Schuster kupuje ulicę” Ulriki Syhy, w reżyserii Tomasza Cymermana.

W zapowiedzi czytamy: Sztuka Ulriki Syhy „Pan Schuster kupuje ulicę” to ostra, nowoczesna farsa o dzisiejszej Europie.

Na pozór wygodne i bezpieczne życie

Bohaterami są dobrze sytuowani przedstawiciele klasy średniej, intelektualiści, którzy na pozór prowadzą wygodne i bezpieczne życie. Wydaje się, że nie mają ani powodów do narzekań, ani powodów do odczuwania strachu. Jednak ich pasywny tryb życia, w połączeniu z ciągłym zamiataniem problemów pod dywan, sprawiają że żyją w bezustannym lęku przed tym, co ich otacza. Przed rzeczywistością, rządzącą się nieznanymi prawami, zamieszkiwaną przez bliżej niesprecyzowanych obcych, których odgłosy nakłuwają coraz bardziej napiętą atmosferę rodzinnego spotkania. Kiedy opadają złudzenia, maski konwencjonalnych ról społecznych przestają wystarczać. Pod nudą skrywa się szaleństwo, pod dobrym samopoczuciem – katastrofa. Reżyser Tomasz Cymerman powiedział o spektaklu: Dramat „Pan Schuster kupuje ulicę” przykuł moją uwagę już przy lekturze pierwszych zdań. Akcja sztuki rozgrywa się gdzieś na prowincji niemieckiej. Bohaterowie, członkowie rodziny Schusterów, w trakcie letniego, niedzielnego spotkania rozliczają się ze swoim życiem. Co chwilę ich uwagę paraliżuje poruszony przez wiatr liść, włączający się zraszacz u sąsiadów.

O Europie, która wyrzekła się pierwotnych ideałów

Mur wokół ogrodu odgradza ich od obcego świata. Opiekunka do dzieci z Europy Wschodniej przeraża swoim niedookreśleniem. Cała fabuła sztuki jest metaforą. To opowieść o Europie, która wyrzekła się pierwotnych ideałów stając się zakładniczką rozmaitych lęków i wiary w stabilny przyrost kapitałów. Mieszkańcy Starego Kontynentu są inteligentni, wrażliwi i oczytani. Wyraźnie trawi ich jednak choroba. Atmosfera tej tragifarsy kojarzy mi się z opowiadaniem Allana Edgara Poe pt. Zagłada domu Usherów”. Współczesność gnije jednak w inny sposób niż bohaterowie Poe’go. Dziś zagłada zdaje się niewidoczna, a tragedia warta śmiechu. Powoli, z minuty na minutę, ogród Schusterów spowija mrok. Nie chcę odczytywać tej historii w kategorii moralitetu. Być może ten mrok jest po prostu stałą wartością w naszym życiu. Zaakceptowanie go być może oznacza dojrzałość. Niemniej mrok jak to mrok – napawa przerażeniem. Olga Mysłowska: „Elektronicznie, odgłosy bomb, Strauss”

– Napisaliśmy sporo własnej muzyki, elektronicznej, dokonaliśmy też wyboru utworów już istniejących, dołączyliśmy do nich odgłosy, na przykład wybuchów bomb, wystrzałów karabinów, szczebiot ptaków – mówi Olga Mysłowska, która wraz z Danielem Pigońskim, w ducie Polpo Motel, stworzyła muzykę do spektaklu. – Tekst jest awangardową, przedziwną komedią. Zależało nam, aby muzyka była odrealniona, trochę kosmiczna i, żeby ten materiał zderzyć z naturalnymi dźwiękami. Publiczność usłyszy też między innymi piosenkę w wykonaniu Justyny Bartoszewicz, nagrania przeboju „Nad pięknym, modrym Dunajem” Johanna Straussa.

Duet Polpo Motel nie będzie występował na scenie, nagrań dokonał podczas prób, tuż przed premierą wprowadzają ostateczne, kosmetyczne akustyczne zmiany.

– Praca muzyków w teatrze wygląda tak, że jesteśmy w środku hierarchii teatralnej, o tym, co znajdzie się w spektaklu, a co nie, decyduje reżyser, który ma do nas bardzo konkretne prośby, do jego wymagań się dostosowaliśmy – zakończyła wypowiedź Olga Mysłowska.

Robert Ninkiewicz: „W naszym związku wypalenie”

– Jesteśmy małżeństwem z dużym stażem, niewątpliwie także dlatego, występuje w naszym związku wypalenie, coś, co nas niegdyś fascynowało, dzisiaj nawet nie tyle, że nie wystarcza, ale powoduje frustracje i konflikty – powiedział Robert Ninkiewicz, występujący jako Pan Schuster.

– Zresztą, żyjemy w rodzinie, które także jest dosyć wypalona – dodaje Katarzyna Kaźmierczak grająca rolę Żony Pan Schuster.

– Frustrujące dla Schustera jest to, że on jest na przyczepkę do swojej żony, teściowej, szwagierki i opiekunki do dzieci, bo nie należy do tej rodziny, mimo że mówi o sobie patriarcha – kontynuuje Robert Ninkiewicz.

– I jako jedyny mężczyzna nie jest w stanie zapanować nad tymi kobietami – dodaje Katarzyna Kaźmierczak. – Rodzina jest skonfliktowana, w relacjach patologiczna.

Katarzyna Kaźmierczak: „Patriarcha pod butem”

– Zróżnicowanie między nami wynika z rozbieżności poglądów i życiorysów rodziny, w której starsze pokolenie było bardzo zaangażowanie politycznie i polityka nas podzieliła – kontynuuje Katarzyna Kaźmierczak. – W tym nurcie matka wychowała swoje córki – mnie i moją siostrę, którą gra Magda Boć, więc na tym punkcie się z mężem skonfliktowaliśmy.

– Chodziło jeszcze o styl i rodzaj życia, jaki prowadzimy, ponieważ każde z nas jest inne, jesteśmy małżeństwem modnym, na czasie, to wszystko prowokuję ja – kontynuuje aktorka. – Patriarcha siedzi pod butem, z mojego rozkazu żyje tak, a nie inaczej, to się kompletnie nie podoba matce, która żyła w innym świecie, była przede wszystkim bardzo aktywna politycznie, brała udział w zmienianiu świata.

Schusterowie tego nie robią, siedzą zamknięci we własnym świecie, mają, oczywiście, nowoczesną pracę, posiadają wszystko, co aktualnie modne, opowiada Katarzyna Kaźmierczak, a Robert Ninkiewicz uzupełnia twierdząc, że ich małżeństwo tkwi w czymś w rodzaju bunkra.

Obraz rozpadającej się Europy

– Schuster, pisarz, nie jest w stanie wyjść ponad siebie, zaistnieć, funkcjonować jako twórca, więc pisze podrzędne kryminały, próbując w jakiś sposób związać koniec z końcem, zarobić na życie. – kontynuuje Robert Ninkiewicz. – To wszystko można odnieść do kryzysu społecznego rodziny w Europie, autorka jest Niemką i umieszcza nas w realiach niemieckich, więc sytuacja bliska jest realiom społecznym panującym w Polsce.

– Jest z nami opiekunka z Europy Wschodniej, mówimy, że z Litwy, Estonii, sami nie pamiętamy, skąd przyjechała – kontynuuje aktor. – Ona jest trochę z nami w opozycji, na początku nas zafascynuje, dopuszczamy ją do pewnych spraw, co wywołuje konflikty.

– To jest obraz rozpadającej się i tracącej wszelkie wartości Europy – dodaje Katarzyna Kaźmierczak. – Efektowne sałatki mają nam zastąpić bogactwo wewnętrzne i prawdziwe wzajemne relacje.

Pozwalamy nas podpatrzeć

Rozpad, wypalenie wynika, wynika z wychowania bohaterki i jej siostry, rozchodzą się nasze się relacje z matką, ona z Schusterem stanowią niedobraną parę, więc trudno się dziwić, że przychodzi moment, kiedy każdy idzie w innym kierunku, nie ma sposobu porozumienia się, pogodzenia, kontynuuje rozważania aktorka. Próba na siłę funkcjonowania razem zawsze się kończy źle. Mają pieniądze, więc próbują nieudany związek zastąpić konsumpcją dóbr materialnych.

– To, co widz zobaczy na scenie, nie jest historią teatralną sensu stricte, która ma początek, rozwiązanie, to jest fragment rodzinnego niedzielnego spotkania, które ilustruje pewne poglądy, postawy, pozwalamy nas podpatrzeć, nie chcę powiedzieć, że to jest Big Brother, ale podglądactwo jest – dodaje Robert Ninkiewicz.

Justyna Bartoszewicz: „Jestem tu do wszystkiego”

– Czy oni mi zazdroszczą, nie wiem, ale na pewno jestem z boku wszystkiego i obserwuję, co się dzieje z nimi, i to daje mi możliwość skonstruowania innej roli, o której nie chciałabym przed premierą mówić. Nie jestem tylko opiekunką do dzieci – powiedziała Justyna Bartoszewicz.

– Staram się też wyczyścić brud, który w tym domu zapanował, więc rola pełnię metaforyczną. Z jednej strony mnie, jako przyjezdną ze Wschodu, życie gospodarzy razi, z drugiej – inspiruje – dodaje.

Aktorka uważa, że jest to bardzo ciekawy projekt, bo realizatorzy mają możliwość spotkania z różnymi formami teatru. Nie ma jedności gatunkowej, reżyser nazwał spektakl tragifarsą. Aktorzy, jak określa, występują w różnych gatunkach, jeśli chodzi o kunszt aktorski, ciekawe jest znalezienie tego, w czym się teraz mają znaleźć.

– Nie jest to prowadzenie postaci linearne, jak przeważnie bywa w przedstawieniach, tylko skaczemy ze sceny w scenę, co chwilę w coś innego jesteśmy włożeni – kontynuuje. – Trwa jeden wieczór, ale występują migawki. To scenariusz niezwykle filmowy i niełatwy do realizacji. Mamy ogromne didaskalia, które stanowią dużą część dramatu, mieliśmy do wyboru albo je zupełnie odrzucić, albo, jednak, coś z nich wziąć, wybraliśmy drugie rozwiązanie, chociaż dużo trudniejsze.

Justyna Bartoszewicz ma nadzieję, że widz będzie w stanie to, co twórcy zaprezentują, połączyć, żeby tak się stało, powinien wykonać pewną pracę, wyciągać wnioski, analizować, a nie tylko spokojnie, bez wysiłku, patrzeć.

Joanna Kreft – Baka: „Różne spojrzenia na podobne sytuacje”

– Jest konflikt między nami, myślę, że racji tego, że jestem teściową i babcią, potrafię się znaleźć się w tej sytuacji, bazując na doświadczeniach – mówi Joanna Kreft-Baka, grająca Teściową. – Jest to wieczór, na który się bardzo nastawiałam, dokonuję pewnego rozliczenia i ze swoim życiem i ze swoją rodziną, moje racje są inne, dziewczyn racje są inne.

To pokazuje, jak często osoby z tej samej rodziny mają różne spojrzenia na podobne sytuacje, i niejednokrotnie krzywdzimy siebie nawzajem, mimowolnie, kontynuuje aktorka. Opiekunka, twierdzi, jest niedopowiedzianą postacią, tajemniczą, dwuznaczną, przyjechała z Europy Wschodniej.

– I powstaje pytanie, czy się zanosi na to, że Europa Wschodnia będzie dla nas zagrożeniem, czy granica się przesuwa, czy teraz Wschód do nas przyjdzie i jak my na to zareagujemy, co się wtedy stanie – rozważa Joanna Kreft-Baka.

O coś trzeba jeszcze walczyć

– Za dużo konsumpcjonizmu i konformizmu się wkrada w nasze życie – dodaje Joanna Kreft-Baka. –Wypowiadam w sztuce słowa,, że dawniej ludzie dawali z siebie wszystko, działając aktywnie, stawiając opór polityczny, a tego w życiu bohaterów nie ma. – I powstaje pytanie, na ile życie, które przychodzi ze Wschodu jest dla nas ratunkiem, a na ile zagrożeniem, bo, de facto, wszystko kończy się tragedią, taka jest pointa.

Trudno jest nawet o tej dziewczynie powiedzieć, że jest prosta i szczera, bo taka nie jest, dodaje aktorka. Gdy chcemy, patrząc na bohaterów, odpowiedzieć sobie na pytanie, jak żyć? Odpowiedź Teściowej brzmi: w zgodzie ze sobą, to jest dla osoby w wieku, w jakim ona jest, najważniejsze.

– Powinna szukać równowagi i spokoju, ale myślę, że jako obywatel, patriota, powinna jeszcze troszeczkę o coś walczyć, nie można spocząć na laurach. I, myślę, że o tym ten spektakl jest– kończy wypowiedź aktorka.

Tomasz Cymerman: „Wojna u naszych granic.”

– Powiedziałbym, że tekst sztuki stanowi dla realizatorów wyzwanie, nie jest łatwo utrzymać koncentrację na tematach aktorskich, kiedy cały czas rzeczywistość się nam komentuje, bez przerwy są dygresje, nawet są trzy warstwy tekstu, to stwarza duże trudności – mówi Tomasz Cymerman, reżyser. – Myślę, że Ulrike Syha celowo narzuca teatrowi to wyzwanie, co nie ułatwia nam drogi, natomiast daje pewnego rodzaju poczucie wolności.

– Zawsze uważałem, że teatr jest miejscem, w którym konkret i rzeczowość nazwania są ważne, przez różnice dochodzimy do podobieństw, dlatego akcja przedstawienia wyraźnie dzieje się w Niemczech – kontynuuje.

Reżyser wyjaśnia, że umieszczone w centrum sceny wielkie, metalowe urządzenie, to radar, który, ma nadzieję, pokazuje strach, a także nastroje wyczekiwania, jest elementem niebezpiecznym w tej przestrzeni i dojmująco ją swoją obecnością, przytłacza.

– Wszyscy żyjemy w kontekście czegoś, co jest większe od nas, co jest, stricte, obiektem militarnym, kosmicznym – kontynuuje Tomasz Cymerman. – Występuje wiele wskazówek, że przy tej prowincji niemieckiej rozgrywa się też jakaś zupełnie inna fabuła, której bohaterowie nie chcą komentować, myślę, że jest to też wielka polityka, a, co szczególnie dla naszego kraju, jest ważne – wojna u naszych granic.

Specyficzne lustro

– Według mnie kontrast, występujący pomiędzy niemiecką rodziną, a dziewczyną ze Wschodu, prowokuje i wydobywa z bohaterów to, co stanowi ich warstwę tożsamości pod tą personą, którą oni cały czas starają się zachować – mówi reżyser. – Opiekunka to osoba zewnętrzna, której historii w ogóle nie znamy, raczej prowokuje, żeby bohaterowie zaczęli się trochę sypać w tych ich zastanych formach.

– Opiekunka w ogóle nie mówi nam o sobie, bo też i pewnie nie ma na to miejsca – kontynuuje. – Oni jej o to w ogóle nie pytają, dziewczyna raczej mówi o ich problemach, dosyć inteligentnie sama się zasłania. Rodzi sie pytanie, kim ona jest, nie zdradzę pointy.

– Zachęcam do przyjścia do teatru, mam nadzieję, że sztuka będzie i śmieszna i straszna, że spektakl wciągnie widza, da mu możliwość podróży, że obserwacja psychiki bohaterów będzie rodzajem lustra, w którym każdy się będzie mógł przejrzeć – podsumowuje Tomasz Cymerman. – Specyficzne jest to lustro, może niektórzy nic w nim nie zobaczą,. Mam nadzieję, że konkret, który udało się nam uchwycić, będzie korespondować z tym, co ludzie mają w sercach.

Katarzyna Korczak

*

Ulrike Syha PAN SCHUSTER KUPUJE ULICĘ Przekład: Iwona Uberman Reżyseria: Tomasz Cymerman Dramaturg: Michał Kurkowski Scenografia: Michał Korchowiec Kostiumy: Karolina Mazur Muzyka: Polpo Motel Inspicjent, sufler: Katarzyna Wołodźko W spektaklu występują:

  • Justyna Bartoszewicz – Opiekunka,
  • Magdalena Boć – Szwagierka,
  • Katarzyna Kaźmierczak – Żona,
  • Joanna Kreft-Baka – Teściowa,

Robert Ninkiewicz – Pan Schuster. Prapremiera: 19 lipca w Starej Aptece Kolejne spektakle: 20, i 21 lipca oraz 3, 4 i 6 sierpnia w Starej Aptece Ulrike Syha (ur. 1976) – wielokrotnie nagradzana dramatopisarka i tłumaczka, laureatka licznych stypendiów oraz rezydencji artystycznych. Ukończyła Wydział Dramaturgiczny w Hochschule für Musik und Theater w Lipsku, przez wiele lat pracowała jako asystentka reżysera w teatrze w Lipsku, a od 2002 związana jest z Hamburgiem. W latach 2009/2010 była etatową dramaturżką Teatru Narodowego w Mannheim. Z języka angielskiego przełożyła m.in. Martina Crimpa, Alana Ayckbourna oraz Wallace’a Shawna.

Tomasz Cymerman (ur. 1981) – reżyser. W 2005 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie, dziesięć lat później został absolwentem Wydziału Reżyserii tej samej uczelni. W latach 2006 – 2015 był zatrudniony jako aktor we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Przez cztery lata organizował we Wrocławiu comiesięczne czytania dramatów współczesnych. Reżyserował w takich teatrach, jak: Teatr Nowy w Poznaniu, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu, Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie. Jest autorem dramatów i adaptacji teatralnych. Od wielu lat współpracuje jako dramaturg z Wojtkiem Klemmem.

Michał Kurkowski (ur. 1989) – autor scenariuszy teatralnych oraz słuchowisk, dramaturg, doktorant w Instytucie Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończył Dramaturgię teatralną na Wydziale Reżyserii Dramatu krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych (d. PWST). W 2011 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W czasie studiów asystował m.in. Piotrowi Gruszczyńskiemu przy KABARECIE WARSZAWSKIM w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, Andrzejowi Chyrze przy operze CZARODZIEJSKA GÓRA Pawła Mykietyna oraz Mariuszowi Trelińskiemu podczas prac nad TRISTANEM I IZOLDĄ Richarda Wagnera. Poza Teatrem Wybrzeże jako dramaturg współpracował m.in. z Małgorzatą Warsicką, Wojtkiem ZIemilskim, Iwo Vedralem, Andrzejem Chyrą oraz Małgorzatą Sikorską-Miszczuk. Swoje teksty publikował w kwartalniku Konteksty, miesięczniku Ruch Muzyczny oraz dwumiesięczniku Didaskalia.

Michał Korchowiec (ur. 1987) – scenograf. Absolwent wydziału malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jest autorem i współtwórcą kilkunastu wystaw, na których prezentował swoje malarstwo, sztukę video, czy instalacje m.in. CZTERY PORY ROKU LECZ BEZ WIOSNY w CSW Kronika w Bytomiu, OBLICZE DNIA – Festiwal Sztuki Wizualnej ArtBoom w Krakowie, czy MOJE MIASTO TO JEST POLE WALKI – Warszawa w Budowie, MSN Warszawa. Współpracował m.in. z Galerią Novą w Krakowie, BestregArts we Frankfurcie, Galerią Leto w Warszawie, czy Basis Wien w Wiedniu. Jako scenograf teatralny współpracował m.in. z Moniką Strzępką i Pawłem Demirskim, Wiktorem Rubinem i Jolą Janiczak, Jackiem Poniedziałkiem i Magdą Szpecht. Otrzymał m.in. nagrody im. Leona Schillera i im. Jana Świderskiego za wkład w rozwój polskiego teatru. Jest współtwórcą wielu klipów muzycznych, współpracował m.in.: z Krzysztofem Skoniecznym czy Michałem Marczakiem.

Karolina Mazur (ur. 1986) – kostiumografka i scenografka. Ukończyła Scenografię na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Autorka kostiumów teatralnych do spektakli w reżyserii Pawła Świątka (m.in. SEN NOCY LETNIEJ, KSIĄŻĘ NIEZŁOMNY, BENIOWSKI, PO NAS CHOĆBY KOSMOS), czy Jana Klaty – KRÓL EDYP oraz KRÓL UBU w Starym Teatrze w Krakowie. Jako scenografka i kostiumografka współpracowała także m.in. z niemiecką grupą Kainkollektive przy spektaklu BURN OUT THE CITY. Jej ostatnie realizacje teatralne to projekty kostiumów do opery ERWARTUNG i PIEŚŃ NOCY w ramach festiwalu Opera Rara w Krakowie, projekty scenografii i kostiumów do spektaklu PODWYŻKA w reżyserii Tomasza Cymermana oraz do spektaklu BABA DZIWO w reżyserii Dominiki Knapik.

Polpo Motel – duet tworzą Olga Mysłowska i Daniel Pigoński – artyści, związani z warszawską sceną muzyki alternatywnej i wytwórnią Lado ABC. Ich piosenki są utrzymane w zimnofalowo-synthpopowej stylistyce i stanowią zderzenie surowego brzmienia syntezatorów, brudu vintage’owych automatów perkusyjnych i ekspresyjnego wokalu. Wśród swoich inspiracji muzycy wymieniają elektronikę lat 80., filmy Davida Lyncha i estetykę campu. Koncertowali na wielu festiwalach w Polsce i za granicą, m.in. OFF Festiwal, Open’er, Malta, Songwriter Łódź Festiwal, Magnetofon, Lado w Mieście, Europe XXL (Francja). Nakładem wytwórni Lado ABC ukazały się ich trzy albumy: POLPO MOTEL (2008), CADAVRE EXQUIS (2015) i CADILLAC HEARSE (2018). Polpo Motel wystąpił także w filmie ELEKTROSONDA (reż. Tomasz Knittel, 2016), w którym udział wzięli artyści polskiej sceny muzyki elektronicznej (Bokka, Kamp, Zamilska i in.).