W dniu 11 maja 2016 r. odbyło się piętnaste spotkanie literacko – poetyckie w Stowarzyszeniu „Nasz Gdańsk”, pt. „ Zielono mi”.
Na początku pan Ryszard Jaśniewicz recytował tematyczne utwory własne, a następnie uczestnicy prezentowali wiersze swoje i innych autorów. Wyróżnienie otrzymała pani Elżbieta Aletorowicz. Atmosfera spotkania była ciepło – wiosenna ze smacznym poczęstunkiem. Zielony wystrój salki przygotowała Anna Stawska.
Następne spotkanie odbędzie się 8 czerwca o godz. 17.00 w Stowarzyszeniu „Nasz Gdańsk”, pt. „Matkom i Ojcom”. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników i twórców literatury i poezji.
Tekst i zdjęcia: Wacław Janocki
Utwory
Do Maryji
Majowy wieczór i słońce już nisko
Gdzieś niewidzialny śpiewa skowronek,
Wśród kwiatów tonie przydrożna kapliczka,
a wokół w modlitwie złożone dłonie.
Z różańcem w swojej spracowanej ręce
w podzięce idzie tu wdzięczna staruszka
rolnik o plony i urodzaj prosić
matka wraz z dziećmi o błogosławieństwa.
Pośród nawałnic i wichrów historii
Pobożnie, z pokutą za swoje grzechy
O ocalenie od klęski i głodu
Słowami litanii z ufnością prosząc.
I tak od stuleci, przez pokolenia
Stojąc wśród dróg wiejskich i polnych ścieżek
Przed znakiem świętym głowy schylając
Na polskiej ziemi mówią pacierze.
Elżbieta Aletorowicz
Zielono mi
W szarości wieczoru bielą zakwitły drzewa,
W promieniach słońca żółte się kąpią forsycje,
Wśród pustych gałęzi swoje pieśni ptak śpiewa,
Zbudziła się wiosna, zielono mi.
Na szkolnym boisku bawiły się dzieci,
Listek, do listka, ta gra jakoś tak leci,
To dawna historia, świat o niej zapomniał,
Wróciło w pamięci, zielono mi.
Życiowe decyzje podjęte z powagą,
bo, od nich przecież zależy nasz los,
Nadzieja na przyszłość i humor z zabawą,
beztroskie życie, zielono mi.
Zielona wiosna, zielona nadzieja,
Zielono w głowie czasem człowiek ma.
Różnych odcieni szukam w zieleni,
Dzisiaj we wierszu zieleń jest ma.
Elżbieta Aletorowicz
Don Juan
Zachwycałem się całując dziewczyny!
Byłem nim! czułem go!
Cała radość, Don Juan… dzięki Niemu
wybierałem co wieczór
dzieliłem, mnożyłem
żyłem, tylko że ja byłem
prawdziwy
a on grał
kobiety były jego towarzyszem
a dla mnie były boginiami
Oddawałem im siebie
a on oddawał krótki czas
Bo obłuda jest zawsze w modzie
Dlatego dobrze, że to była tylko rola
20 XI 2005
Ryszard Jaśniewicz
Teatr
Teatr to zwierciadło
Które skupiać ma i kondensować
Promienie barw
Błysk przeobrażać w światło
Światło w płomień
Płomień w rewolucję
Gongu
Kurtyny
Reflektorów
Aktorskich zmagań
I oklasków
Na które wszyscy
Czekają
Bo to jest złotem teatru
Ryszard Jaśniewicz
23. II. 2011 r.
KRÓLEWICZ MAJ
Wiosenna burza
z pośpiesznym deszczykiem
odwiedziła sad
zbudziła kwitnące wonności
przycupnięte krople rosy
zatrzymały tęczę
zasłuchały się w arie
skrzydlatych sopranów
mniszkowe słońce
rozsypane w źdźbłach trawy
czeka na wiatr
by pofrunąć hen…
Królewicz Maj
białą szatą otula
dziecięce ramiona
czaruje bzem i konwalią
upaja zmysły…
bogactwem uczuć rozkwita
zewsząd olśniewa pięknem
ech, w głowie się kręci
błogi stan istnienia…
Grażyna Brylska
PRZEBUDZENIE
W mroku nocy rozbłysła zorza
ognistą łuną niby pożar
miesiączek zapadł w brzezinie
słońcu – miejsca ustąpił w gęstwinie
wstały skowronki ze swych gniazd
trele dźwięczne ślą do gwiazd
rosy kroplami ożyła łąka
migotliwa ważka po nich się błąka
w oddali pobrzmiewa fletnia Pana
piosnką pasterską co nieznana
po burzy zbudziła się tęcza
liliowe bzu zbiera naręcza
w cieniu kwitnącej jabłoni
dziewczę rumieńcem się płoni
trzmieli brzęczeniem
swe panowanie obwieścił maj
wiośnie rozkazał :
ludziom szczęscie daj !
Grażyna Brylska
WIOSNA NA ŁĄCE
Wiosenne słońce raźniej świeci
Łąka też w słońcu złoci się i kwieci
Mikro świat wychodzi z ukrycia
Wiosna, łąka budzi się do życia.
Kret zbudził się po zimie
Kopce z ziemi na łące buduje
Stawia je jeden obok drugiego
Pełno ich na łące będzie przez niego.
Łąka ożywia się na wiosnę
Słychać bzyczenie i szum skrzydełek radośnie
Wszystko co żyje do słońca się garnie
Radość wszędzie widać i to jest fajne.
Ryszard Galewicz
24.04.2016r
ZIELONE MORZE
Łąka kwiecista jak zielone morze
W słońcu się złoci i mieni
Nastawisz ucha a usłyszysz na pewno
Mikrokosmos schowany w zieleni.
Jedni niosą ciężary dużo większe od siebie
Inni w zbieraczy się bawią
Pszczółki z kwiatka na kwiatek przeskakują ładnie
Nektar w ten sposób zbierają.
Jest to żywy organizm, który życie ma w sobie
Nastaw oczu i ucha
Usłyszysz na pewno i zobaczysz także
Mikroświat, który też tobie się przygląda.
Ryszard Galewicz
30-04-2016r
Wiosna
Zwabiona słońca urokiem
Rozpoczęła swoje panowanie
Długim już dniem a krótszą nocą
Zielenią drzew
Kwitnących kwiatów
Kolorowych krzewów
W sadach zakwitły już jabłonie
Na ulicach i parkach magnolie pachnące
Zmuszają do zadumy
Nad ich urodą
Słowiki nie tylko z wieczora
Zapraszają na swój koncert
Nadeszła pora nadziei i niejednej miłości
Spacerów długich po bulwarach
Kawiarenki nadmorskie otworzyły też
swoje przypomnienia
Wszędzie słychać gwar
Radosne odgłosy przechodniów
Najpiękniejsza pora roku
Pojawiła się wreszcie
Tak długo oczekiwana
Barbara Dębska
Wspomnienia z Głuszycy
Tą wiosną zakwitły wspomnienia z młodości
I obudziły we mnie drzemiącą tęsknotę miłości;
Do miejsc mi tak drogich i tak dobrze znanych,
Do osób mi bliskich – tak bardzo kochanych.
Kiedy wracam myślą do rodziny domu –
Toczy się w mym oku łezka po kryjomu.
Jakże chciałbym się ukryć w tej leśnej zieleni.
– I zapomnieć o wszystkim, nawet o jesieni.
Dotknąć leśnych kwiatów, tak dziko rosnących.
– I tych drzew na wietrze melodię szumiących.
Chciałbym się zanurzyć w szemrzącym potoku,
Snującym tak długą opowieść o leśnym uroku.
O ogrodzie przy domku w tej pięknej Głuszycy,
Stojącym w szeregu przy tej mojej ulicy.
O cieniach tajemnic chmurami owianych,
O zboczach górzystych, niegdyś dobrze znanych.
Dziecinną beztroską wiedziony obrazem,
Pięknem tej przyrody natchniony zarazem.
Chciałbym jeszcze wrócić do tych stron młodości,
Dotknąć wzrokiem i westchnąć o mojej miłości.
Wacław Janocki
Do zakochania jeden krok
Wiele takich kroków było,
Co małe serduszko w miłość przerodziło.
Kwiat jabłoni, chabru, maku i niezapominajki,
Czarowały jak bajki.
Kroki, których uczyła mama,
Barwne piosenki i wierszyki czytała,
Córeczka pilnie słuchała,
Swoją duszę w wrażliwość usposabiała.
Mama dorastanie widziała,
Pieśni patriotycznie jej śpiewała,
A mądrość taty do powieści historycznych zachęcała,
I tak do Ojczyzny miłością zapałała.
Aż przyszedł krok nieznany, jeszcze nieśmiały.
Ręce w uścisku się splatały,
Czy to w przyjaźni, czy w innym zachwycie?
I same serca umówiły się na wspólne życie.
Kroki w cudownym tańcu zawirowały,
Dusze w szczęściu do nieba promieniowały,
W zgodnym rytmie się uformowały,
Długie lata razem wędrowały.
Przez góry i tunele, które razem przebijały,
O każdy kilometr drogi serca wzbogacały,
Promienie słońca uśmiech przywracały,
Pomyślne wiatry łzy osuszały.
Nagle kroki stanęły,
Ze strachu oniemiały.
Bezlitosne ręce, co z zimna skostniały,
Duszę z duszy brutalnie wyrwały.
Jedną duszę w nieznaną krainę zabrały,
Drugą z głęboką raną pozostawiły.
Wtedy wszystkie kroki ją ratowały,
Piękne pieśni i arie śpiewały,
Wiersze recytowały,
Książki filozoficzne czytały.
Przyjazne dusze ją przytulały,
I tak, wszyscy razem,
Duszę przed rozpaczą osłaniały.
Teraz głowa już dojrzała,
Wszystkie kroki zapamiętała,
W różne miłości poukładała,
By z nich szczęście i wytrwałość
W jesieni czerpała.
Zofia Remlinger
.Gdańsk.05.05.2006
„Mój Gdańsk”
Czas szybko mija
A życie ucieka
Powstała miłość
Jest ponad przestrzenie
Minione lata
Zawsze w pamięci
Spotkanie przywróci
Młodości wspomnienie.
Królewska Droga
Zalśni kolorami,
Król Zygmunt z wieży
Zabłyśnie złociście,
A Ratusz Gdański
Dzwoniący przez wieki
Rozniesie pieśń chwały
Tkwiącą wciąż w pamięci.
Milenium serce
Słodko rozkołysze,
Wzmocni jego bicie
Miłosnym wzruszeniem.
Lwy głowy swe zwróć
Ku Złocistej Bramie,
Przypomną świetność
Nad Motławskiej Twierdzy
Powstałe miasto
Z gruzów i zniszczenia
Piękności potęgą
Serce rozwesel.
Irmina Sajnóg-Golińska
OŁÓWEK
ZACZAROWANY OŁÓWEK
BIEDNY ZAŁAMANY OŁÓWEK
PODRAPAŁ KARTKĘ W LITERY SŁOWA
POŚWIĘCONY CZAS
SCHOWANY W KUCHNI ZEGARA
ZAMKNIĘTY W PAPIEROWY SEJF
WYMAMROTAŁ WIERSZ USTAMI POETY
SCIEŻKI WYDEPTANE BUTAMI PRAWDY
OMIJAM SZEROKĄ ULICĄ PIEKŁA
PRZELOTNY DESZCZ
WYLANY NA GŁOWĘ WOJNY
PRAWDZIWY ŚWIAT POETY
WYŻEBRANY Z KIESZENI BOGA
ZA NOCY SZKŁEM
BEZPAŃSKI KOT CHODZI W CHMURACH
DO LAMPY POD SUFITEM ZAGLĄDA KSIĘŻYC
NAŁADOWANY PISTOLET
ŚCISKA MOJĄ PIĘŚĆ
OSTRĄ AMUNICJĄ PRZENIKA PLAKAT NIEBA
KOSZMAR SENNY
DRUKOWANY W RODZINIE CIENI
POUKŁADANE W GŁOWIE CEGŁY
TWORZĄ MUR ZAZDROŚCI PRAGNIEŃ
KOLEJKA POŚCINANYCH KWIATÓW
KRĄŻY PO DNIE DOLINY CZASU
FABRYCZNY KOMIN
OTWIERA NIEPRZYTOMNEJ BRAMY OCZY
PORTIER ZACIĄGNĄŁ DYM Z PAPIEROSA
MIĘTOWE NUTY PWIETRZA
BIEGNĄ W SEN JAK DO TRAMWAJU
PRZELATUJĄ NAD GŁOWAMI ŻYCIA
ANDRZEJ HOPPA