Skomplikowana historia – wspomnienia prof. Andruszkiewicza

SONY DSC

40 lat temu otwarto Port Północny w Gdańsku. Gdy w 1947 r. zostałem powołany na stanowisko profesora w Katedrze Portów Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Sopocie, natychmiast rozpocząłem pisać moją pracę doktorską pod kierownictwem prof. zw. dr Bolesława Kasprowicza, który był kierownikiem Katedry Portów. Doktorat miałem robić w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie według planu od października 1949 r.

Przy czym istniała wówczas praktyka, że doktorant na 3-letnie Studium Doktorskie przybywał do SGPiS w Warszawie z gotową pracą doktorską i dlatego należało spieszyć się.

Praca doktorska

W uczelni pracowałem po południu na drugim etacie, a do obiadu pracowałem, jako kierownik (dyrektor), spółdzielczego przedsiębiorstwa spedycji międzynarodowej morskiej i przeładunków portowych „Społem” w Gdańsku Nowym Porcie na pierwszym etacie. Łączyłem więc praktykę z teorią, co ułatwiało mnie pisanie pracy doktorskiej, dotyczącej rozwoju polskich portów morskich.

W pracy doktorskiej przedstawiłem szereg swoich pomysłów, z których głównym był pomysł zbudowania najgłębszego nad Morzem Bałtyckim Portu Północnego Gdańska, z torem wodnym, mającym aż 17,5 metra głębokości, dostępnym dla statków o nośności 150.000 ton, jakich jeszcze wówczas nie było na świecie. Wyliczyłem, że taki statek będzie zapewniać obniżkę jednostkowego kosztu transportu morskiego o 50% w porównaniu do jednostkowego kosztu transportu na statku o nośności 15.000 ton, czyli największym , jaki wchodził do portu Szczecin.

Pisałem, że wcześniej aniżeli w Gdańsku,  powinien być zbudowany głębokowodny port w Świnoujściu na Wyspie Wolin o głębokości toru wodnego wynoszącej 14,5 m, umożliwiający zawijanie do tego portu statków o nośności 65.000 ton i zapewniających obniżkę jednostkowego kosztu przewozu morskiego o 30% w porównaniu do kosztu jednostkowego transportu na statku 15.000 ton. Lansowałem budowę głębokowodnego portu Świnoujście, aby Szczecin nie przeszkadzał w staraniach o budowę Portu Północnego Gdańska.

Brak doświadczenia politycznego sprawił, że w tej pracy napisałem też, że doradzam władzom PRL zbudowanie w tych portach baz przeładunku paliw płynnych dla dywersyfikacji dostaw głównie ropy naftowej do PRL. Mój promotor oficjalny w SGPiS w Warszawie, prof. dr Leon Koźmiński stwierdził, że ten pomysł  dywersyfikacji dostaw paliw płynnych do PRL należy usunąć w czystopisie pracy, który będzie wykonany za 3 lata, gdyż za ten pomysł możemy dostać się na Sybir. Posłuchałem profesora , ale myślałem, że trochę przesadza. Okazało się, że miał rację, której ja na moje i innych nieszczęście, nie doceniałem wówczas wielkiej siły groźnego działania Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej w Moskwie, która w PRL odgrywała rolę decydującą, gdyż jej decyzje w obozie socjalistycznym musiały być wykonywane bez dyskusji.

Nie nadający się do socjalistycznej uczelni

Gdy ukończyliśmy 3-letnie Studium Doktorskie i wyznaczono nam terminy obron prac doktorskich, był już rok 1952 i egzamin miał odbyć się za miesiąc. Nie doszło jednak do niego, gdyż do uczelni przyjechał zespół  Komisji Partyjnej Personalno Naukowej dla przeglądu kadry naukowej. Poufnie dowiedzieliśmy się, że mają być z uczelni usunięte osoby nie nadające się do pozostania w socjalistycznej uczelni.

I tak wydalony został z uczelni nasz promotor prof. dr Leon Koźmiński  za to, że nauczał,  nas przez 3 lata zabronionego w PRL przedmiotu marketing, oraz za tolerowanie nie socjalistycznych prac doktorskich i wraz z profesorem wydalonych zostało 7 jego doktorantów z tym , że każdemu podano za co jest wydalany. Mnie wydalono za to że w dobrej pracy napisałem błędną radę, aby rząd PRL w Porcie Północnym Gdańska, zbudował bazę przeładunkowo składową ropy naftowej, która jest  PRL nie potrzebna, gdyż mamy rurociągi, którymi dostajemy tyle paliw płynnych ile chcemy, więc nie należy wydawać miliardów niepotrzebnie na bazę paliw płynnych w tym potrzebnym porcie.

Wróciłem do Sopotu po 3-ch latach bez dyplomu. Prof. zw. dr Bolesław Kasprowicz był zmartwiony i przewidywał, że będą dalsze kary i będę zwolniony ze stanowiska Dyrektora C. Hartwig w Gdyni i wydalony z WSHM w Sopocie.

Stało się jednak gorzej, w 1954 roku, do kierowanego przeze mnie przedsiębiorstwa spedycji międzynarodowej morskiej C. Hartwig w Gdyni (w którym połączono w jedno – upaństwowione 42 przedsiębiorstwa spedycji międzynarodowej morskiej prywatne i spółdzielcze, działające w porcie Gdynia), przybyła z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie – Komisja Śledcza, której przewodniczył naczelnik wydziału z tego ministerstwa. Poufnie zawiadomiono mnie, że jest to Polak z Moskwy członek KGB, który jest „wtyczką” w tym ministerstwie i wraz z grupą podobnych mu członków KGB dozoruje kierownictwo naszego ministerstwa i on ma wielki uprawnienia z Moskwy.

Ten przewodniczący Komisji Śledczej oskarżył mnie , że jestem szpiegiem USA i przemycam z  Nowego Jorku 600.000 paczek przez Gdynię wysyłanych pocztą na południe Polski do wskazanych nam odbiorców. Oświadczył on, że zorganizuje proces pokazowy, na którym będę skazany na karę śmierci. Zapytałem czy obywatel ma taka władzę, aby mnie skazać na śmierć, a on odpowiedział przerażająco otwarcie. Ja nie, ale na tym procesie podam kartki świadkom, aby wiedzieli, jak obywatela oskarżać, podam kartkę prokuratorowi, aby on wnioskował dla obywatela karę śmierci i podam kartkę sędziemu , aby on zasądził karę śmierci. Byłem przerażony , gdyż słyszałem, że tak odbywają się te procesy pokazowe. Domyślałem się że mój pomysł dywersyfikacji dostaw paliw płynnych do PRL jest tak groźny dla sąsiada, że ja zasługuję już na to , aby mnie nie było.

Chce doprowadzić mnie do kary śmierci

W czasie śledztwa pokazałem przewodniczącemu legitymację do otrzymanego Srebrnego Krzyża Zasługi, który otrzymałem za te paczki „amerykańskie”, za które obywatel naczelnik chce doprowadzić mnie do kary śmierci. W porcie będą mówić jedni nagradzają krzyżem a inni za to samo karzą śmiercią. Dodałem, że  za  obsługę tych paczek dostajemy z Nowego Jorku – dla PRL rocznie 30.000.000 dolarów wymienialnych na złoto, w relacji 1 dolar = 1 gram czystego złota. Czyli rocznie zarabiamy dla PRL 30.000 kilogramów czystego złota. Widziałem, że to zrobiło na nim wrażenie. Powiedziałem też , że ten donosiciel nieźle obywatela naczelnika wprowadził w błąd nie znając się na spedycji.

Mówiłem też, że obywatel naczelnik oskarża mnie, że przemycam 600.000 paczek z Nowego Jorku, ale my wcale ich nie musimy przemycać , gdyż robimy je w porcie Gdynia w magazynie H na ulicy Polskiej i dopiero z Gdyni wysyłamy je pocztą na południe Polski. Na to naczelnik krzyknął pokażcie to. Pojechaliśmy samochodami do portu, do magazynu H. . Jak naczelnik to wszystko zobaczył na własne oczy, widziałem , że był mocno zdenerwowany tymi kłamstwami w oskarżeniu. Znów krzyknął – wracamy!

Jechał moim samochodem z kierowcą, a ja zapytałem – to co teraz ze mną będzie, a naczelnik spokojnie powiedział – nie będzie pokazowego procesu i nie będzie dla obywatela kary śmierci. Widziałem, że on jest panem mojego życia lub śmierci. Zapytałem ponownie – ale co teraz ze mną będzie ? Myślałem , że powie wracacie na swoje stanowisko dyrektora, a on na to – będziecie publicznie zdegradowany z dyrektora na najniższe stanowisko pracownika umysłowego i przeniesiony do Zarządu Portu Gdynia. Powiedziałem – z takiej niskiej pensji nie wyżyję w pięcioosobowej rodzinie. On na to – a właśnie o to chodzi. Tak, jak powiedział tak się stało. Nie pytałem za co ta kara, gdyż cieszyłem się że żyję.

Ten rok 1954 był najgorszy w moim życiu. Moja mama zmartwiona moim nieszczęściem przyjechała z Bydgoszczy do Gdyni, do mojej siostry Janiny mieszkającej na ulicy Tatrzańskiej. Starała się w nieszczęściu jakoś podnieść mnie na duchu, ale sama była chora na serce. Poszła do kościoła na Tatrzańskiej i zasłabła. Wyniesiono  ją do ogrodu przy kościelnego , ale tam umarła na zawał serca.

Od 1954 do 1957 poniewierałem się w porcie, a do tego wszyscy ode mnie uciekali, jak od trędowatego – miał być zabity , ale chodzi żywy – coś jest podejrzanego. Po „bezkrwawej rewolucji” 1956 r. nastąpiła odwilż polityczna i w 1957 r. zostałem zrehabilitowany, jako fałszywie , bezpodstawnie oskarżony, ale na stanowisko mnie nie przywrócono, ( taka to była socjalistyczna sprawiedliwość). Miałem jednak poza nieszczęściami w życiu raz po raz wielkie, niesamowite szczęście i tak było tym razem w 1957 r.

Mój kolega uczelniany dr Stanisław Darski, też powołany na stanowisko profesora ta jak ja, też był wydalony ze stanowiska dyrektora GAL, tak, jak ja z Hartwiga. Jego w ramach odwilży politycznej powołano na stanowisko Ministra Żeglugi i on nie zapomniał o mnie, gdyż dobrze z sobą współpracowaliśmy, a był do tego dobrym polskim patriotą i mnie za takiego uważał, w tych skomplikowanych czasach.  Ten kolega zaprosił mnie do siebie do ministerstwa i wręczył nominację na dyrektora eksploatacji w Zarządzie Portu Gdynia, tym samym  do którego mnie „zesłano” po degradacji, gdzie wszyscy ode mnie uciekali, jak od trędowatego.

Będzie panu podlegało 6000 pracowników

Minister Żeglugi dr Stanisław Darski powiedział będzie panu podlegało 6000 pracowników, wszystkie żurawie i nabrzeża przeładunkowe oraz magazyny itd. Wszyscy którzy od pana uciekali, jak od trędowatego teraz będą starali się być jak najbliżej pana – takie jest życie. Teraz zbuduję według pana pomysłu i z pana inicjatywy ten najgłębszy na Bałtyku Port Północny Gdańska, kupię te zbiornikowce o nośności 150 000 ton, zbuduję według pana pomysłu głębokowodny port w Świnoujściu i kupię dla PZM masowce o nośności 65.000 ton, które będą wchodzić do Świnoujścia. Zbuduję też nie jawnie nieco w konspiracji dla przyszłej Polski bez zezwolenia RWPG w Moskwie tę bazę przeładunkowo – składową  ropy naftowej w Gdańsku. Przygotowanie i jej budowa wymagać będzie wielkiej ostrożności i odwagi. Wtajemniczymy w to jedynie  kilka osób.

Aby łatwiej uzyskać zgodę RWPG w Moskwie na budowę Portu Północnego Gdańska nazwiemy go skromnie – Rejon Przeładunku Towarów Masowych w Gdańsku w skrócie nazywać się on będzie RPTM w Gdańsku,  z klauzulą poufne, aby małe grono ludzi znało szczegóły. W Warszawie pomoże mnie tę bazę ropy naftowej sfinansować nieformalnie członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, prof. zw. dr hab. Stanisław Leszczycki, który też chce po sobie coś Polsce zostawić i który zwróci się do pana o współpracę w stosownym okresie. Ja wtajemniczyłem V-Ministra Jerzego Szopę w sprawę budowy nieformalnej bazy przeładunkowo – składowej ropy naftowej w Gdańsku, gdyż mogę nie zdążyć wszystkiego załatwić przed przejściem na emeryturę. Minister Jerzy Szopa też zgodził się uczestniczyć w nieformalnym zbudowaniu tej bazy ropy naftowej dla przyszłej Polski. Pana proszę, aby pan wtajemniczył w tę nieformalną budowę  dyrektora naczelnego Zjednoczenia Portów Morskich w Gdyni Zbigniewa Teplickiego i poinformował go , że ja z nim też o tym porozmawiam.  Dyrektor Teplicki choć był politycznie bardzo czynny bez wahania podjął się tej niebezpiecznej pracy nieformalnego zbudowania bazy przeładunkowo – składowej ropy naftowej, też był patriotą nie demonstrującym tego. Minister Żeglugi prof. dr Stanisław Darski kierował grupą wtajemniczonych. Po nim tę niebezpieczną rolę  pełnił Minister Żeglugi Jerzy Szopa. Dyskrecja była wspaniała.

W końcu lat sześćdziesiątych XX wieku zwrócił się do mnie członek rzeczywisty PAN Stanisław Leszczycki, abym poza Instytutem Morskim, na zlecenie Komisji Planowania przy Radzie Ministrów RP, napisał na około 100 stron swoją koncepcję zmian w polskich portach morskich. Gdy wręczyłem mu gotowe moje opracowanie, poprosił mnie, abym podał nazwisko profesora ze Szczecina, któryby zrobił krytyczna recenzję mojej pracy. Podałem nazwisko prof. zw. dr inż. Piotra Zarembę, członka korespondenta PAN.

Występuję przeciwko Uchwale Biura Politycznego partii

Recenzja była bardzo krytyczna i recenzent wytknął mnie jako główny błąd, że występuję przeciwko Uchwale Biura Politycznego partii i uchwale rządu PRL które gwarantują portowi Szczecin, że będzie on miał planowo największe przeładunki z wszystkich polskich portów morskich a ja przewiduję największe  przeładunki w Gdańsku, czyli degraduję Szczecin.

Nie przewidzieliśmy tego co zrobi prof. Piotr Zaremba, który spowodował zwołanie nagłe posiedzenia Komisji Morskiej KW Szczecin, na którym podjęto uchwałę o wystąpieniu do KC w Warszawie z wnioskiem o zwolnienie mnie z pracy w Instytucie Morskim, zwolnieniu z funkcji dyrektora Instytutu Morskiego w Gdańsku prof. dr inż. Tadeusza Jednorała, za brak nadzoru nade mną oraz udzielenie nagany Ministrowi Żeglugi  Jerzemu Szopie za barak nadzoru nad resortowym Instytutem Morskim. Ja zostałem wezwany do Sekretarza ekonomicznego KW Szczecin dr Rychlika.

Gdy zgłosiłem się do niego on powiedział co mnie wpadło do głowy, ze krytykuję Uchwałę Biura Politycznego o prymacie portu Szczecin. Wyjaśniłem dr Rychlikowi jako jednocześnie pracownikowi naukowemu wyższej uczelni w Szczecinie, że dbam o ekonomiczne postępowanie w Polsce. Planowe utrzymywanie Szczecina jako portu o najwyższych przeładunkach w Polsce powoduje ogromne dodatkowe koszty przewozów kolejowych milionów ton ładunków importowych i eksportowych, które zamiast być przeładowywane w Gdańsku i Gdyni, jak to było poprzednio, wiezione są 400 km dalej do portu Szczecin. Poza tym do Szczecina wchodzą stosunkowo małe statki  co zwiększa też koszty przewozów morskich.

Wyjaśniłem też dr Rychlikowi , że wprowadzono w błąd KC w Warszawie , gdyż referowano jedynie to, że chcę zdetronizować Szczecin, ale nie powiedziano, że w moim opracowaniu  wnioskuję zbudowanie w pierwszej kolejności przed Gdańskiem,  nowoczesnego, głębokowodnego portu Świnoujście, na Wyspie Wolin o głębokości na wejściu 14,5 metra, co pozwoli na wchodzenie do tego dodatkowego dużego portu w województwie szczecińskim statków o nośności 65.000 ton, które zapewnią obniżenie jednostkowego kosztu przewozu morskiego o 30 % w porównaniu z jednostkowym kosztem na statku 15.000 ton największym, jaki wchodzi do portu Szczecin, dzięki czemu województwo szczecińskie zagrozi Gdyni, gdyż te duże statki ściągną do Świnoujścia dodatkowe ładunki. Te i inne słowa przekonały dr Rychlika, że przyznał on, że popełniono błąd we wniosku do KC w Warszawie i zaraz to naprawimy przepraszając KC, że zaszła omyłka i wycofujemy nasz wniosek. I tak zrobiono.

Proponowane przeze mnie porty Gdańsk i Świnoujście powinny być zbudowane

Wróciłem ekspresem do Gdańska i w domu zastałem spłakaną żonę, do której kilka razy dzwonił dyrektor Instytutu Morskiego Jednorał informując, że napisałem jakieś straszne opracowanie, za które zostałem zwolniony z pracy w Instytucie, a on został zwolniony ze stanowiska dyrektora, a minister dostał naganę. Opowiedziałem żonie, że wszystko jest już inaczej załatwione i o tym też telefonicznie powiadomiłem dyrektora Jednorała.

Po kwadransie dyrektor Jednorał powiedział, że wszystko przekazał ministrowi, ale ten poleca ci dać twój jedyny egzemplarz tej pracy kurierowi z instytutu, który do północy zawiezie tę pracę wice ministrowi Pietraszkowi, aby ją przeczytał w nocy i rano zreferował w ministerstwie, a ciebie wzywa na jutro rano do ministerstwa.

Następnego dnia w ministerstwie wice minister Pietraszek zreferował moją pracę i na zakończenie powiedział, że proponowane przeze mnie porty Gdańsk i Świnoujście powinny być zbudowane. Ja opowiedziałem co było w KW Szczecin.

W czasie tego posiedzenia był telefon z KC, w którym przepraszano Ministra za zamieszanie oraz anulowano naganę.

W lecie 1974 roku uroczyście otwarto Port Północny Gdańska, przy czym, zamiast uznania mojego pomysłu zrealizowanego w postaci tego portu, spotkała mnie po 22 latach od pierwszej następna kara. Przyznano mnie za pomysł Portu Północnego Gdańska Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski ale go zatrzymano w Warszawie i nie wręczono na uroczystości i tego odznaczenia nie dostałem dotychczas, ale za to mam dwa wyższe to jest Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (noszony na szyi), oraz wyższy Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski ( też noszony na szyi).

W lecie 1975 roku otwarto też uroczyście nielegalnie zbudowaną , bez zezwolenia RWPG w Moskwie, bazę przeładunku ropy naftowej.

Za karę RWPG w Moskwie zastosowała surowe kary: zakupione dla tej bazy zbiorniki mieszczące 450 000 ton ropy naftowej przydzielono Rafinerii Gdańskiej i PERN w Gdański. W bazie ich nie ma do dziś. Zlikwidowano Zjednoczenie Portów Morskich  w Gdyni. Przerwano dalszą budowę Portu Północnego Gdańska . W 1975 roku była już prawie gotowa następna to jest trzecia baza przeładunkowo składowa rudy, w której zamrożono do dziś 1,5 miliarda złotych przez 39 lat i nadal stoi nie ukończona, a od 21 lat mamy już Polskę niepodległą – czy tak powinno być? Były dyrektor Zbigniew Teplicki, gdy z Nowego Jorku wrócił do kraju, za karę, że zbudował bazę ropy naftowej, nie dostał żadnej posady i  umarł przedwcześnie w kwiecie wieku.

Prof. zw. dr s.p.n.b. Witold Andruszkiewicz

Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku – Logistyka