Po premierze „Pan Schuster kupuje ulicę”. W poszukiwaniu wroga?

foto Bartosz Bańka (1)Sztukę Ulriki Syha „Pan Schuster kupuje ulicę” po raz pierwszy zrealizowano w Polsce w Starej Aptece – jednej z pięciu scen Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Prapremiera odbyła się w piątek, 19 lipca 2019 roku. Przedstawienie obejrzałam dwa dni później, na widowni panowała – rzadko spotykana, bezwzględna – cisza.

Po spektaklu długo wybrzmiewały oklaski.

W lewicowo – liberalnym ogrodzie z Opiekunką i sadzawką

Treść przedstawienia budzi niepokój, kontrowersje, nie pozwala widzowi pozostać obojętnym. Perfekcyjna, przejrzysta gra aktorów, przemyślana w każdym calu reżyseria, z nakładaniem się na siebie kilku planów, kwestami wypowiadanymi równocześnie, dostosowana do całości scenografia i muzyka. Mowa jest w spektaklu o kryzysie odwiecznych wartości, zamknięciu ludzi – żyjących w konkretnym miejscu i czasie, teraz! –  przed sobą nawzajem i przed tym, co dzieje się za płotem, w Europie, na świecie. O nieumiejętności nawiązania rozmowy, kompletnym braku komunikacji, o nieobecności miłości i pojawiającej się w jej miejsce agresji i nienawiści. O zbliżającej się – niejednoznacznie określonej skąd ma przyjść, jest niebezpieczna sugestia! – katastrofie. Rzecz rozgrywa się na jednej z prowincji w Niemczech, jak dookreśla w didaskaliach autorka (niektóre teksty są wyświetlone ponad sceną oraz wypowiada je, grająca najważniejszą postać, Justyna Bartoszewicz) „w lewicowo-liberalnym ogrodzie z Opiekunką i sadzawką”.

Niedzielny wieczór. Trzypokoleniowa inteligencka, wychodząca ponad średni poziom zamożności, snobistyczna, rodzina, która takową pozostaje tylko z nazwy. Matka i teściowa, gra postać Joanna Kreft-Baka, bezskutecznie czeka na męża, z zawodu architekta. W młodości działała, zaniedbując rodzinę, w bliżej nie określonych organizacjach, w jednej ze scen wspomina: (…) „musiałam mu (mężowi, przy. K.K.) święcie przyrzec, że już nigdy nie użyję nieopatrznie i bez uzasadnienia słowa „faszystoidalny w kontekście historii sztuki”.

Rytm zdarzeń wyznaczają stacje gry w handel

Ścierają się racje pokoleń – ale czy nie jest to wrażenie pozorne? Bohaterowie próbują ze sobą porozmawiać, co okazuje się trudnym doświadczeniem. Matka córkom zarzuca brak zaangażowania politycznego i społecznego. Jedna córka, w tej roli Katarzyna Kaźmierczak, nowoczesna, bezwzględna kobieta biznesu, z mężem – tytułowy Pan Schuster, postać gra Robert Ninkiewicz, oferma, pod butem żony, zarabiający na życie kryminalikami, dającymi ludziom odskocznię od codziennej nudy, wpadający w finansowy dół. Ich dzieci – obecne w rozmowach, nie występują na scenie. Matka też zarzuca córce, że niewłaściwie zajmuje się dziećmi, a ta odwzajemnia się jej stwierdzeniem, że najbardziej jest dumna z tego, że w niczym nie przypomina Karin, bo tylko po imieniu zwraca się do swojej matki. Druga córka, zagrała ją Magdalena Boć, doktorantka, niezamężna, dobra w teorii, zagubiona w życiu, wpada w alkoholizm, ma awersję do fizycznego kontaktu z ludźmi.

Osoba z zewnątrz, lecz znajdująca się z nimi nieprzerwanie w szczelnym zamknięciu jest – przybyła z innego kręgu kulturowego, z bliżej nie określonego kraju nadbałtyckiego – Opiekunka, w wykonaniu Justyny Bartoszewicz. Gospodarze traktują ją tak samo, jak basen, jak rzecz – kupioną, modną, użyteczną. Podpatrujemy wydarzenia w komfortowym domu z sadzawką, pretensjonalnymi daniami, które z chwili na chwilę przeradzają się w coraz większe piekło. Rytm akcji wyznaczają stacje gry w handel o nazwie „Monopoly”. Ci ludzie nie widzą i nie słyszą, co dzieje się poza ścianami ich domu, nie mówiąc o tym, że nie chcą wiedzieć, co się rozgrywa za granicą ich państwa. Stają się ograniczeni, bezwolni, nie wynika to z braku wykształcenia, ale z lenistwa, na własne życzenie. Każdy, zajęty, mniej, lub bardziej prestiżową pracą, gromadzeniem dóbr i ich konsumpcją, nie ma na nic więcej czasu – nie czyta, nie myśli, nie analizuje, nie próbuje wpłynąć na bieg zdarzeń, prawie nie wychodzi z domu.

Obcy – wróg?

Oni nie widzą różnicy pomiędzy Litwą, Łotwą i Estonią, bo skąd właściwie przyjechała Opiekunka?, myślą, że na obszarach tych państw rośnie wielki las. Takimi ludźmi, nie mającymi wiedzy i własnego zdania, łatwo jest manipulować, wciągnąć do każdej ideologii. Z tego może się zrodzić potężna katastrofa.

Cała rodzina żyje w coraz większym lęku. Przeraża ich szmer, szczeknięcie psa, dźwięk kosiarki. A drugiej strony nie interesuje ich, co mogło się przed chwilą stać, gdy słyszą nad głowami sanitarny helikopter, i dlaczego w pewnym momencie wszystkie dźwięki, toczącego się na zewnątrz życia, ucichły. To tak, jakby istniało tylko to, co widać na ekranie telewizora, a może dla nich tego świata zewnętrznego, realnego, nie ma wcale? Każdy z członków rodziny ma coraz gorsze samopoczucie, czuje się nieszczęśliwy, zagrożony i nie wie, jak z sytuacji wybrnąć. Ale najbardziej przeczuwa katastrofę Pan Schuster. Ich życie staje nie do zniesienia. Nie pomaga, że na tarasie stoi wielki radar, który kręci się wokół własnej osi, wypatrując zagrożenia.

W kryzysie ludziom potrzebny jest wróg, jeśli go nie ma, należy go stworzyć, a potem zniszczyć. I wydaje się, że członkowie rodziny znajdują przyczynę zła. Aż trudno mi tę konkluzję głośno wyartykułować. Autorka sztuki i reżyser, chyba w takim samym stopniu, sugerują, że nieszczęście, zagładę, katastrofę przynieść może osoba, która jest najbliżej nich, w tym wypadku przybysz z zewnątrz, obcy – a więc – Opiekunka.

W pozorach dobrobytu

Opiekunka, w ich mniemaniu, systematycznie oplata dom niewidocznymi nićmi, przeszukuje tornistry dzieci, wchodzi do zamkniętego na klucz gabinetu Schustera, wyjmuje z szafy i nakłada na siebie tunikę i okulary Żony. Na chwilę, pozornie, otwiera się przed nimi.  Wreszcie dokonuje wirtualnego mordu na całej rodzinie. Wszystko, co dzieje się na scenie, jest na poły realne, na poły wyobrażone, wymyślone, abstrakcyjne, z pewnością NIC nie jest tu jednoznaczne. Czy autorka sztuki – jak sejsmograf – zanalizowała sytuację w Niemczech i sugeruje, że teraz to przybysze z Europy Wschodniej, ci INNI, którzy także i do nas przyjeżdżają do pracy, po lepsze życie, mogą stanowić zagrożenie?! Wygląda na to, że Ulrike Syha stawia taką tezę, a antytezą jest budowanie wspólnoty z mieszkańcami Krajów Nadbałtyckich.

Z pewnością sztuka obnaża pustkę psychiczną ludzi, żyjących w pozorach dobrobytu, czy tylko do tego dostatku i komfortu dążących. Dramat, rozgrywający się na scenie, w pewnej chwili osiąga kulminację, zalega cisza. Widz wydobywa się z matni zdarzeń i, po wyjściu na ulicę, ma czas na przemyślenia i wyciągnięcie wniosków, albo ładunek emocji wyrzuci z siebie, jak niepotrzebny plik z komputera.

Pięć aktorskich kreacji

Reżyser stworzył na scenie plany, które przenikają się nawzajem, kilkakroć pozwala aktorom mówić równocześnie, co jest zabiegiem unaoczniającym, że rozmowy w tym gronie zupełnie się nie udają, że słowa odbijają się od ścian. Spektakl zasługuje na szczególną uwagę ze względu na grę aktorów. Justyna Bartoszewicz, Magdalena Boć, Katarzyna Kaźmierczak, Joanna Kreft-Baka, Robert Ninkiewicz zmierzyli się, z sukcesem, z arcytrudnym zadaniem, wchodząc, z chwili na chwilę, w różne konwencje gry, pokonując zadania na pograniczu teatru i filmu, stworzyli pełne, zróżnicowane psychologicznie, postaci. A wspomniane didaskalia – zapiski myśli bohaterów, autorka i reżyser oddzielają je wyraźnie, informują nas, jakże ubogi jest świat bohaterów, jak mało znaczące detale z zewnętrznego świata ich ekscytują, że w ich jaźniach głębsze myśli się raczej nie kryją.

Zobaczyliśmy pięć aktorskich kreacji. Każde, wypowiadane przez nich słowo, brzmi w czeluści mieszkania – pełniącego rolę symbolicznego schronu – i na obszarze tarasu, wyraziście, przejmująco, dociera do głębi świadomości, wdziera się do trzewi. Nie ma krzyku, więcej decybeli, uzasadnione, dostaje się do uszu publiczności w trakcie – znakomitego! wykonania przez Justynę Bartoszewicz piosenki. Tekst podany przez aktorów w ciszy, albo na tle specjalnie skomponowanej i dobranej gotowej muzyki, obnaża zagrożenia człowieka we współczesnej cywilizacji dobrobytu i inercji. Spektakl pokazuje przed jakimi niebezpieczeństwami mieszkaniec niemieckiej prowincji, czy dowolnego miejsca w Środkowej Europie, może stanąć i przypomina, ostrzega, że, historia, niestety, potrafi się powtórzyć.

Katarzyna Korczak

Zdjęcia Bartosz Bańka. Materiały promocyjne Teatru Wybrzeże

Ulrike Syha

PAN SCHUSTER KUPUJE ULICĘ

  • Przekład: Iwona Uberman
  • Reżyseria: Tomasz Cymerman
  • Dramaturg: Michał Kurkowski
  • Scenografia: Michał Korchowiec
  • Kostiumy: Karolina Mazur
  • Muzyka: Polpo Motel
  • Inspicjent, sufler: Katarzyna Wołodźko

W spektaklu występują:

  • Justyna Bartoszewicz – Opiekunka,
  • Magdalena Boć – Szwagierka,
  • Katarzyna Kaźmierczak – Żona,
  • Joanna Kreft-Baka – Teściowa,

Robert Ninkiewicz – Pan Schuster. Kolejne spektakle: 3, 4 i 6 sierpnia 2019 roku w Starej Aptece.

Ulrike Syha (ur. 1976) – wielokrotnie nagradzana dramatopisarka i tłumaczka, laureatka licznych stypendiów oraz rezydencji artystycznych. Ukończyła Wydział Dramaturgiczny w Hochschule für Musik und Theater w Lipsku, przez wiele lat pracowała jako asystentka reżysera w teatrze w Lipsku, a od 2002 związana jest z Hamburgiem. W latach 2009/2010 była etatową dramaturżką Teatru Narodowego w Mannheim. Z języka angielskiego przełożyła m.in. Martina Crimpa, Alana Ayckbourna oraz Wallace’a Shawna.

Tomasz Cymerman (ur. 1981) – reżyser. W 2005 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie, dziesięć lat później został absolwentem Wydziału Reżyserii tej samej uczelni. W latach 2006 – 2015 był zatrudniony jako aktor we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Przez cztery lata organizował we Wrocławiu comiesięczne czytania dramatów współczesnych. Reżyserował w takich teatrach, jak: Teatr Nowy w Poznaniu, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu, Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie. Jest autorem dramatów i adaptacji teatralnych. Od wielu lat współpracuje jako dramaturg z Wojtkiem Klemmem.

Michał Kurkowski (ur. 1989) – autor scenariuszy teatralnych oraz słuchowisk, dramaturg, doktorant w Instytucie Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończył Dramaturgię teatralną na Wydziale Reżyserii Dramatu krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych (d. PWST). W 2011 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W czasie studiów asystował m.in. Piotrowi Gruszczyńskiemu przy KABARECIE WARSZAWSKIM w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, Andrzejowi Chyrze przy operze CZARODZIEJSKA GÓRA Pawła Mykietyna oraz Mariuszowi Trelińskiemu podczas prac nad TRISTANEM I IZOLDĄ Richarda Wagnera. Poza Teatrem Wybrzeże jako dramaturg współpracował m.in. z Małgorzatą Warsicką, Wojtkiem ZIemilskim, Iwo Vedralem, Andrzejem Chyrą oraz Małgorzatą Sikorską-Miszczuk. Swoje teksty publikował w kwartalniku Konteksty, miesięczniku Ruch Muzyczny oraz dwumiesięczniku Didaskalia.

Michał Korchowiec (ur. 1987) – scenograf. Absolwent wydziału malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jest autorem i współtwórcą kilkunastu wystaw, na których prezentował swoje malarstwo, sztukę video, czy instalacje m.in. CZTERY PORY ROKU LECZ BEZ WIOSNY w CSW Kronika w Bytomiu, OBLICZE DNIA – Festiwal Sztuki Wizualnej ArtBoom w Krakowie, czy MOJE MIASTO TO JEST POLE WALKI – Warszawa w Budowie, MSN Warszawa. Współpracował m.in. z Galerią Novą w Krakowie, BestregArts we Frankfurcie, Galerią Leto w Warszawie, czy Basis Wien w Wiedniu. Jako scenograf teatralny współpracował m.in. z Moniką Strzępką i Pawłem Demirskim, Wiktorem Rubinem i Jolą Janiczak, Jackiem Poniedziałkiem i Magdą Szpecht. Otrzymał m.in. nagrody im. Leona Schillera i im. Jana Świderskiego za wkład w rozwój polskiego teatru. Jest współtwórcą wielu klipów muzycznych, współpracował m.in.: z Krzysztofem Skoniecznym czy Michałem Marczakiem.

Karolina Mazur (ur. 1986) – kostiumografka i scenografka. Ukończyła Scenografię na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Autorka kostiumów teatralnych do spektakli w reżyserii Pawła Świątka (m.in. SEN NOCY LETNIEJ, KSIĄŻĘ NIEZŁOMNY, BENIOWSKI, PO NAS CHOĆBY KOSMOS), czy Jana Klaty – KRÓL EDYP oraz KRÓL UBU w Starym Teatrze w Krakowie. Jako scenografka i kostiumografka współpracowała także m.in. z niemiecką grupą Kainkollektive przy spektaklu BURN OUT THE CITY. Jej ostatnie realizacje teatralne to projekty kostiumów do opery ERWARTUNG i PIEŚŃ NOCY w ramach festiwalu Opera Rara w Krakowie, projekty scenografii i kostiumów do spektaklu PODWYŻKA w reżyserii Tomasza Cymermana oraz do spektaklu BABA DZIWO w reżyserii Dominiki Knapik.

Polpo Motel – duet tworzą Olga Mysłowska i Daniel Pigoński – artyści, związani z warszawską sceną muzyki alternatywnej i wytwórnią Lado ABC. Ich piosenki są utrzymane w zimnofalowo-synthpopowej stylistyce i stanowią zderzenie surowego brzmienia syntezatorów, brudu vintage’owych automatów perkusyjnych i ekspresyjnego wokalu. Wśród swoich inspiracji muzycy wymieniają elektronikę lat 80., filmy Davida Lyncha i estetykę campu. Koncertowali na wielu festiwalach w Polsce i za granicą, m.in. OFF Festiwal, Open’er, Malta, Songwriter Łódź Festiwal, Magnetofon, Lado w Mieście, Europe XXL (Francja). Nakładem wytwórni Lado ABC ukazały się ich trzy albumy: POLPO MOTEL (2008), CADAVRE EXQUIS (2015) i CADILLAC HEARSE (2018). Polpo Motel wystąpił także w filmie ELEKTROSONDA (reż. Tomasz Knittel, 2016), w którym udział wzięli artyści polskiej sceny muzyki elektronicznej (Bokka, Kamp, Zamilska i in.).

foto Bartosz Bańka (4) foto Bartosz Bańka (3) foto Bartosz Bańka (2)

plakat pan schuster