Koncert i wykład „O bałtyckiej syrenie”, poświęcony Konstancji Czirenberg, wybitnej gdańskiej śpiewaczce i instrumentalistce, żyjącej w I połowie XVII wieku, odbył się 18 czerwca 2021 roku, w kościele św. Jana Bosco w Oruni. Publiczność wysłuchała utworów zaczerpniętych z – dedykowanego artystce – mediolańskiego zbioru Flores Praestantissimorum Virorum.
Było to nie tylko g d a ń s k i e , ale i ś w i a t o w e p r a w y k o n a n i e programu, złożonego z wybranych kompozycji zbioru, od czasu, kiedy żyła bohaterka wieczoru.
Z Gdańska i innych ośrodków
Duch Konstancji Czirenberg, słynącej z talentu urody, skromności i wdzięku, unosił się w przestrzeni oruńskiej świątyni. Publiczność przyjęła koncert z aplauzem. Muzyczny kunszt wykonawców, oryginalność kompozycji, pozostaną w pamięci świadków wydarzenia na długo. W planach jest przygotowanie i wykonanie koncertowe kolejnych utworów ze zbioru Flores Praestantissimorum Virorum oraz realizacja nagrań płytowych.
Wieczór – w ramach Akademii Gdańska – przygotowała Fundacja Horyzonty Sztuki, we współpracy z Instytutem Kultury Miejskiej oraz Parafią Św. Jana Bosko. Przedsięwzięcie współfinansowane było ze środków Miasta Gdańska. Zarejestrowany koncert można obejrzeć i wysłuchać na kanale Youtube Instytutu Kultury Miejskiej.
Wystąpili artyści, specjalizujący się w wykonawstwie muzyki dawnej: Dagmara Barna – Kosowicz, Anna Zawisza (sopran), Katarzyna Olszewska, Victoria Melik (skrzypce), Katarzyna Czubek, Marcin Skotnicki (flet prosty), Danuta Zawada (altówka), Anna Jankowska (wiolonczela), Anna Wiktoria Swoboda (teorba) oraz Agnieszka Wesołowska (klawesyn).
Sylwetkę Konstancji Czirenberg na tle siedemnastowiecznego Gdańska przybliżył gościom prof. Andrzej Januszajtis.

Sylwetkę Konstancji Czirenberg na tle siedemnastowiecznego Gdańska przybliżył gościom prof. Andrzej Januszajtis. Kościół św. Jana Bosco w Oruni. 18 czerwca 2021 rok. Fot. Bartosz Bańka. Materiały promocyjne Instytutu Kultury Miejskie
Jak doszło do przygotowania niecodziennego wieczoru? Kim są młodzi, wspaniali, muzycy z Gdańska i innych ośrodków w Polsce, którym niezapomnianego wieczoru udało się wskrzesić postać cudownej, gdańskiej artystki i muzykę czasów jej współczesnych? Po koncercie rozmawiałam z artystami muzykami Katarzyną Czubek i Anną Jankowską, wykonawcami i organizatorami oruńskiego koncertu, działającymi w Fundacji Horyzonty Sztuki. Obie urodziły się w Gdańsku. Ich fascynacja muzyką dawną zrodziła się w dzieciństwie, w Zespole Muzyki Dawnej Bianco Fiore Magdaleny Warżawy w Pałacu Młodzieży im. Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Dziś Magdalena Warżawa prowadzi w tym samym miejscu Konsort Fletów Prostych oraz Pracownię Muzyki Dawnej i zaraża muzyką dawną kolejne roczniki dzieci i młodzieży.
Różnorodne perełki
– Regularnie przeglądam różne źródła w tym strony internetowe w poszukiwaniu utworów, także bohaterów umiłowanych mi miast, a Gdańsk jest takim miastem – powiedziała Katarzyna Czubek. – Wszystko zaczęło się od pana Andrzeja Januszajtisa, który napisał wiele artykułów na temat Konstancji Czirenberg. I tak, krok po kroczku, dotarłam do zbioru utworów kompozytorów mediolańskich, opracowanego przez Filipa Lomatio, dedykowanego Konstancji Czirenberg. Jednak nie od razu do całego. Biblioteka Uniwersytetu w Rochester udostępniła tylko trzy księgi z zapisem trzech głosów – sopranowego, altowego i basowego. W tym okresie utwory nie były notowane w partyturach, tylko w pojedynczych głosach.
– Brakowało nam zapisu głosu tenorowego – kontynuowała Katarzyna Czubek. – Szukałam dalej, sięgając do strony RISM, międzynarodowego inwentarza źródeł muzycznych informującej o tym, gdzie przechowywane są manuskrypty i starodruki z całego świata. I okazało się, że czwarta księga z głosem tenorowym znajduje się we włoskiej Bibliotece Malatestiana w Cesenie. Otrzymałam skany manuskryptów. Później był proces ich przepisywania na komputerze, są do tego coraz lepsze programy, co zajęło nam sporo czasu. Na koncert w Oruni przygotowaliśmy część utworów z tego zbioru – na dwa żeńskie głosy, basso continuo oraz kompozycje instrumentalne. Jest ich w sumie trzydzieści sześć, są jeszcze utwory przeznaczone na kwartet wokalny, a także inne kombinacje.
– Co państwa zafascynowało w kompozycjach zawartych w zbiorze?
– Zostały napisane przez kompozytorów pracujących w jednym mieście, Mediolanie, ale każdy jest inny, każdy w sobie ma coś niesamowitego. I tak kwartet Frisssoni’ego brzmi bardzo konsortowo, jakby był napisany na jednorodne instrumenty, z kolei kwartet Cimy jest mocno awangardowy, ewidentnie pisany w stylu seconda prattica. Urzekło mnie w zbiorze to, że zawiera tak różnorodne perełki, że nie ma w nim jednolitej stylistyki i myśli.
– Czym kierowaliście się państwo wybierając na koncert te, a nie inne utwory?
– Ponieważ na ich wykonanie mamy bardzo dobry skład. – kontynuowała Katarzyna Czubek. – Wystąpiły dwie wspaniałe sopranistki, które nigdy ze sobą nie śpiewały, a jak się spotkały, zaśpiewały tak, jakby współpracowały od lat. Budując program, zwracaliśmy także uwagę na wartość artystyczną kompozycji.
– W jaki sposób udało się państwu pozyskać tak znakomitych, młodych muzyków nie tylko z Gdańska, ale i z różnych ośrodków w Polsce, i jak przygotowywaliście się do koncertu?
– Zależało nam na tym, żeby wskazać środowisko skupione wokół muzyki dawnej nie tylko z Gdańska, ale także z Gdańskiem związane, oraz zaprosiliśmy wykonawców z Polski, którym bliskie jest wykonawstwo XVII wiecznej muzyki włoskiej – wyjaśnia Anna Jankowska. – Przygotowywaliśmy się indywidualnie. Trzy dni przed koncertem spotkaliśmy się w Gdańsku i rozpoczęliśmy próby. I się udało, ponieważ wytworzyła się swego rodzaju chemia między artystami. Niektórzy z wykonawców po raz pierwszy grali razem. Bardzo nas to cieszy – do dziś otrzymuję telefony, maile od wykonawców, którzy wspominają jakie to było fantastyczne. Z pewnością duży wpływ na atmosferę pracy i finalny rezultat miała atrakcyjność wykonywanego repertuaru. Cały czas żyjemy tym koncertem. Nie tak dawno jak wczoraj rozmawiałam z Victorią Melik – skrzypaczką barokową, która powiedziała: „Ania, rozesłałam link z nagraniem „O bałtyckiej syrenie”, i tak wiele osób nas słucha, nie tylko w Polsce, na świecie!” Z radością stwierdzamy, że z dnia na dzień rosną statystyki tak zwanej oglądalności programu. Mieliśmy to szczęście, że wsparł nas Instytut Kultury Miejskiej, dzięki czemu udało się uwiecznić koncert. Ale to jest dopiero pierwszy krok.
– Jakie są dalsze państwa zamierzenia?
– Chcielibyśmy, żeby koncert nie był jednorazowy, zamierzamy go wykonać w innych miejscach – kontynuuje Anna Jankowska. – Są duże szanse, że jeszcze zabrzmi. Natomiast kolejnym krokiem będzie staranie się o uzyskanie funduszy na dokonanie nagrania płytowego. Pod koniec roku zamierzamy aplikować o granty na ten cel do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Planujemy również poszerzyć skład wokalny o kolejne głosy i wykonać pozostałe kompozycje z tego zbioru.
Z entuzjazmem i miłością do muzyki
– Fundacja Horyzonty Sztuki powstała ponad dziesięć lat temu, stworzyła ją i prowadziła z dobrymi rezultatami, artystka plastyk, instruktor w Pałacu Młodzieży, nieżyjąca już, pani Iwona Głogowska – Gieszcz, z którą miała zajęcia moja córka – wyjaśnia Anna Jankowska. – Nawiązałyśmy porozumienie. Na jej prośbę przejęłam Fundację, pracowałyśmy razem, ona w dziedzinie plastyki, ja w obszarze muzyki dawnej. Obecnie koncentrujemy się na muzyce dawnej, która nam, muzykom, specjalizującym się w wykonawstwie tego rodzaju repertuaru, jest najbliższa. Można więc powiedzieć, że to Fundacja przyszła do nas, nie musieliśmy jej zakładać.
– Kilka lat temu w naszych młodzieńczych głowach, a właściwie w głowie Kasi Czubek zrodził się festiwal Młoda Muzyka Dawna – kontynuuje Anna Jankowska. – Na początku działałyśmy, można powiedzieć, chałupniczo – organizowałyśmy koncerty w kościołach gminy Kolbudy, które nie odbywały się cyklicznie.
– Od 2018 jest to festiwal doroczny, którego głównym zadaniem jest popularyzacja muzyki dawnej w wykonaniu młodych artystów w świeży sposób, z entuzjazmem i miłością do muzyki – mówi Katarzyna Czubek. – Prezentujemy nowy, wciąż odkrywany repertuar, z wykorzystaniem nowych praktyk wykonawczych. Artystów wybieramy w dwojaki sposób – część zespołów zapraszamy, natomiast wykonawców jednego z koncertów wybieramy w drodze otwartego naboru – Open Call. W lipcu przystąpimy do naboru uczestników do tegorocznego festiwalu Młoda Muzyka Dawna, który odbywać się będzie w dniach od 9 do 12 września. Koncerty i inne działania organizujemy w Łapinie, Pręgowie, Kolbudach, Marszewskiej Górze i Babidole.
– Wybierając zespół w drodze otwartego naboru dajemy mu możliwość odbycia artystycznej rezydencji, to oznacza, że laureaci wystąpią nie tylko podczas festiwalu Młoda Muzyka Dawna, ale także, dzięki współpracy z Michałem Orzechowskim, zagrają w Kinie Pomorzanin w Bydgoszczy – dodała Katarzyna Czubek. – Nawiązujemy kolejne kontakty, żeby formuła się rozwinęła i wykonawcy mogli odwiedzić więcej miejsc, także za granicą.
– Poprzednie festiwale Młoda Muzyka Dawna odbywały się na przełomie czerwca i lipca, tegoroczny przesunęliśmy na wrzesień z uwagi na późniejsze rozstrzygnięcie konkursów grantowych – informuje Anna Jankowska. – w tym roku mamy przydzielone dotacje z trzech różnych źródeł na realizację tego przedsięwzięcia, co bardzo nas cieszy. Oznacza to, że idea festiwalu została nie tylko zauważona ale i doceniona.
– Oprócz koncertów, naszych słuchaczy zaprosimy do udziału w warsztatach rodzinnych muzyki kaszubskiej oraz na tradycyjną potańcówkę – kontynuuje Anna Jankowska. – zabrzmi więc nie tylko muzyka dworska, „z wyższych sfer”, ale też muzyka karczemna, ludowa, stąd też odniesienia do lokalnej tradycji ludowej. Nasza publiczność bardzo sobie ceni otwartą, luźną formę potańcówki.
– Aktywizacja lokalnej społeczności, mieszkańców Kolbud i okolic, jest bardzo ważnym aspektem naszego działania – kontynuuje Anna Jankowska. – Obserwujemy, że z roku na rok przynosi to coraz lepsze efekty. Mamy już stałą publiczność, a wraz z każdą kolejną edycją to grono odbiorców się poszerza i zyskujemy kolejnych melomanów, którzy wyczekują – ku naszej radości – na nowe, adresowane do nich, propozycje kulturalne.
– Serdecznie zapraszamy do udziału w tegorocznym, wrześniowym festiwalu Młoda Muzyka Dawna – powiedziały na zakończenie rozmowy Katarzyna Czubek i Anna Jankowska.
Katarzyna Korczak

Od lewej: Katarzyna Olszewska, Danuta Zawada, Anna Jankowska, Anna Wiktoria Swoboda, Victoria Melik. Kościół św. Jana Bosco w Oruni. 18 czerwca 2021 rok Fot. Bartosz Bańka. Materiały promocyjne Instytutu Kultury Miejskiej

Od lewej: Anna Zawisza, Anna Jankowska, Agnieszka Wesołowska, Anna Wiktoria Swoboda, Dagmara Barna –Kosowicz. Kościół św. Jana Bosco w Oruni. 18 czerwca 2021 rok Fot. Bartosz Bańka. Materiały promocyjne Instytutu Kultury Miejskiej

Od lewej: Katarzyna Olszewska, Victoria Melik, Anna Jankowska, Agnieszka Wesołowska, Anna Wiktoria Swoboda, Marcin Skotnicki, Katarzyna Czubek podczas koncertu „O bałtyckiej syrenie”. Kościół św. Jana Bosco w Oruni. 18 czerwca 2021 rok Fot. Bartosz Bańka. Materiały promocyjne Instytutu Kultury Miejskiej
Anna Jankowska (wiolonczela barokowa)
W roku 2009 uzyskała tytuł magistra sztuki Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w klasie wiolonczeli prof. Tadeusza Samerka. Swą edukację muzyczną kontynuowała w Królewskim Konserwatorium w Hadze (NL) na wydziale muzyki dawnej, doskonaląc swe umiejętności w grze na instrumentach historycznych: wiolonczeli barokowej, violi da gamba, a także uczęszczając do klasy śpiewu historycznego. Dzięki wsparciu Prezydenta Miasta Gdańska, w ramach stypendium Młody Gdańszczanin, odbyła również studia i staż zawodowy w Jeaun Orchestre de l’Abbaye/Poitiers University we Francji. Anna Jankowska miała zaszczyt kształcić się i koncertować pod okiem wielu znakomitych artystów, takich jak: Jaap ter Linden, Philippe Herreweghe, Wieland Kuijken, Andrew Parrott, Hidemi Suzuki, Lucia Swarts i wielu innych.
W roku 2015 jej wieloletnie osiągnięcia artystyczne zostały docenione przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które przyznało jej stypendium Młoda Polska. Oprócz działalności artystycznej, Anna Jankowska zajmuje się również pracą na rzecz kultury, przekuwającego swoje zamiłowanie do sztuki w działanie. Jako pracownik Instytutu Kultury Miejskiej współtworzy projekty kulturalne i animacyjne. Czynnie działa na płaszczyźnie organizacji pozarządowych (Fundacja Horyzonty Sztuki, Gdańska Fundacja Innowacji Społecznych) czy też zasiadając w Radzie Dzielnicy Orunia – Św. Wojciech – Lipce.
Katarzyna Czubek (flety proste oraz oboje historyczne)
Jest asystentem klasy fletu prostego prof. Erika Bosgraafa w Akademii Muzycznej w Krakowie. Ukończyła studia pod kierunkiem Jorge Isaaca w Conservatorium van Amsterdam oraz prof. Petera Holstlaga w Akademii Muzycznej w Krakowie. Studiowała obój historyczny w Conservatorium di Verona u prof. Paolo Grazziego oraz w Akademii Muzycznej we Wrocławiu u Magdaleny Karolak. Jest pomysłodawcą festiwalu Młoda Muzyka Dawna, który współorganizuje wraz Anną Jankowską. Współpracuje z cenionymi zespołami i orkiestrami specjalizującymi się w wykonawstwie repertuaru historycznego: Les Ambassaduers (A. Kossenko), Capella Cracoviensis (J. T. Adamus), Arte dei Suonatori (A. Goliński), Cappella Neapolitana (A. Florio). Zrealizowała nagrania dla wytwórni płytowych: DUX, Deutsche Harmonia Mundi oraz MDG Scene. Została wyróżniona stypendiami oraz nagrodami Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasta Gdańska oraz Wójta Gminy Kolbudy.
“Tekst wydrukowany był w Nr 6 (191) czerwiec 2017”
Niezwykle utalentowana i wszechstronnie wykształcona
Konstancja z Czirenbergów Kerschensteinowa
„Kto zobaczył tę Konstancję Czirenberg, ten dzień ów spędził w sposób najszczęśliwszy.” – zanotował 23 lutego 1636 r. w swoim dzienniku bawiący wówczas w Gdańsku sekretarz posła francuskiego Charles Ogier. Kim była dama, którą tak wychwalał?
Urodziła się 6 października 1605 roku jako córka ławnika (od 1603 r.), późniejszego burmistrza (od 1630 r.) Jana Czirenberga (1574-1642) i jego żony – od 1600 r. – Anny Kerl (1582-1638).
PRO INVIDIA – dla zazdrości!
Konstancja wychowywała się w kamieniczce Zierenbergów – Frederów (Długa 29), którą jej matka odziedziczyła po swoim ojcu. Ok. roku 1620 powstała dzisiejsza fasada, domniemane dzieło Abrahama van den Blocke, z poziomym attykowym zwieńczeniem. Medaliony z głowami cezarów dłuta Piotra Ringeringa i kartusz z herbem Frederów są dodatkiem późniejszym (1647 r.). Attyka stanowi zarazem balustradę tarasu przed cofniętym szczytem. Inskrypcja wyjaśnia, w jakim celu wzniesiono tak bogaty dom: PRO INVIDIA – dla zazdrości!
Nie wiemy, gdzie i jakie przedstawicielka jednej z najznakomitszych gdańskich rodzin pobierała nauki, ale jedno jest pewne: była niezwykle utalentowana i wszechstronnie wykształcona. Opanowała co najmniej pięć języków: niemiecki, polski, łacinę, francuski i włoski, być może także szwedzki, o czym świadczy fragment dziennika Ogiera z 3 II 1636: „Była dla najdostojniejszego posła lektorką i tłumaczką listu, który do niego napisała królowa Szwecji.”
W roku 1628 Konstancja wyszła za mąż za starszego o 23 lata ławnika (od 1617 r.) Zygmunta Kerschensteina (1582-1644) z rodu szlacheckiego, znanego także w Prusach Książęcych i na Litwie, gdzie doszli do wysokich godności (Kirszenstein). Dwukrotny wdowiec miał już pięcioro dzieci w wieku od 5 do 14 lat. W roku 1636 został rajcą, w rok później sędzią, w 1641 (na rok) królewskim burgrabią. W czasie pobytu Ogiera (1635-36 r.) nękały go choroby, m.in. podagra (dna moczanowa): „(28 II 1636) Odwiedziłem niezrównaną Konstancję, która siedziała przy mężu, bo niedomagając leżał w łożu. Miłości małżeńskiej ona jest wzorem, czy raczej samym jej bóstwem opiekuńczym.”
Córka Konstancja w muzyce ukształcona do podziwu
W małżeństwie z Kerszchensteinem urodziła troje dzieci: Ludwika (1629-81), Konstancję (1631-52) i Annęa (1633-44), z których przeżył ją tylko Ludwik. Ona sama zmarła w czasie epidemii 17 stycznia 1653 r. Pochowano ją u boku męża i jego poprzednich żon w kościele Mariackim, pod płytą nr 310, w południowej nawie blisko południowo wschodniego filaru skrzyżowania naw.
Najlepiej można ją poznać z zapisów Ogiera. Oto ich wybór, (w tłumaczeniu z łaciny Edwina Jędrkiewicza), z pominięciem już cytowanych:
16 XI 1635: „Najdostojniejszy poseł odwiedził burmistrza Czirenberga i słuchał śpiewu i gry na organach Konstancji, jego córki. Najpiękniejsza to w całym mieście niewiasta i choć we wszystkich sztukach, które niewiastę zdobią ukształcona, w muzyce przecież ukształcona do podziwu. Głos posiada piękny niezwykle i śpiewa italską manierą, ponieważ ta jedynie w Polsce i Niemczech jest znana. Kiedy sława jej doszła do Italii, znamienici muzycy mediolańscy uznali ją za godną tego, by jej poświęcić księgę, zatytułowaną „Kwiaty najświetniejszych mężów (rozumie się to o muzykach) uszczknięte przez Filipa Lomatio”. Na czele zasię tej księgi umieścili wielce wytworny list do Konstancji Czirenberg. Niejaki Naeran, który był w Gdańsku (w 1631), a teraz przeniósł się do Belgii, napisał na jej chwałę najmilsze elegie. Lepszych przynajmniej nie czytałem we wszystkich tych północnych krajach.
Śpiewał wobec niej nasz Varennes [członek delegacji francuskiej]: wielce chwaliła jego modulowanie i manierę śpiewania i przyznała, że nigdy nie słyszała nikogo śpiewającego po francusku. Przecież odważyła się w naszej obecności zaśpiewać pieśń francuską, którą śpiewała jednak swoją italską manierą. Prosiła potem Varennesa, by ją pouczył i zaśpiewała z nim razem. W zwyczajnej swej ogładzie chwalił poseł bez miary cnoty tej tak bardzo ukształconej niewiasty, a zwłaszcza jej skromność, nie ową pospolitą i służalczą, lecz tę, którą trąci zacne, wrodzone pochodzenie.”
Przepaski, rękawice tkała i haftem zdobiła
7 III 1636: „Sam najdostojniejszy poseł odwiedził Konstancję, która jego i nas najrozkoszniej zabawiała rozmową, śpiewem, grą i objaśnianiem obrazów, które sama rysowała.”
11 IV 1636: „Całe popołudnie przepędziłem z jejmość Konstancją, która jak zwyczajnie, siedziała przy chorym mężu i podczas gdy on mi rzeczy opowiadał, na poznanie zasługujące, ona rozkładała przede mną swe niewieście ozdoby, jako to łańcuchy, naramiennice, diademy i mnóstwo białych (…) pereł i pouczała mnie o rozmaitych strojach narodu swojego i polskiego. Kiedy mi zaś przed oczy położyła przepaski, rękawice, pasy i inne tego rodzaju, które sama tkała i haftem zdobiła, tom już myślał, żem na samą natknął się Palladę.”
29 IV 1636: „Najdostojniejszy poseł odwiedził jejmość Konstancję, której hafty oglądał i podziwiał – tak bardzo widoczne są świetne jej zdolności także w pracy jej rąk, nie tylko w pracy głowy czy w mowie.”
17 V 1636: „A cóż mówić o niezrównanej Konstancji, którą dla jej uroku i wieku do młódek ciągle zaliczam, chociaż poradzi ona i rozmowie z królami i senatorami? Czyż ona nie wchłania wszystkiego, co albo widzi, albo słyszy? (…) Zdumiewałem się niedawno, jak to – kiedy jej przyniesiono róg myśliwski – bez zmieszania go pochwyciła i na nim zatrąbiła, za nic sobie mając skrupuły starożytnej Pallady, która piszczałkę wrzuciła do rzeki!”
Tysiące ptaków ją obstąpiło
21 V 1636: „Do leżącego poza przedmieściem Szkoty (w parku oruńskim) dworku burmistrza Czirenberga wybrał się poseł na wycieczkę wraz z burmistrzem. Przybyła tam i niezrównana Konstancja, która ze skowronkami cały dzień szła w zawody. Z dobrodziejstwa przymilającej się wkoło natury miejsce to wielce jest rozkoszne, a rozkoszniejsza o wiele jeszcze rozmowa z Konstancją i widok jej, od sztuczności wszelkiej wolnej i udawania. (…) Patrząc na samca pawia, tak wspaniałą i powłóczystą szatą z piór się pyszniącego i z niej radego, i o tym myśląc, iż wśród zwierząt często samce od samic są piękniejsze, powiadam do Konstancji: – Jakże to dobrze i łaskawie postąpiła wobec was sama natura czyniąc was piękniejszymi od mężczyzn, choć widzimy, że u zwierząt rzecz się z tym ma inaczej. – A przecież – odpowiedziała – o ileż nas przewyższacie wy mężczyźni, których, ponad miarę nam udzieloną, hojnie obdarzyła geniuszem i mądrością! (…) …w owym ogrodzie butle wina węgierskiego, hiszpańskiego, francuskiego i reńskiego wszędzie szeroko się rozkładały wraz z nami, bośmy na trawie leżeli miękcej i przyjemniej niż na jedwabnych poduszkach; wśród tego śpiewałem nasze spod bachusowego znaku piosenki, których chciwie słuchała Konstancja i które łączyła i upiększała swoimi, bardziej uczonymi, których się od naszego Varennesa była nauczyła. Po polsku, po niemiecku nie śpiewała niczego. Tysiące ptaków tymczasem ją obstąpiło. Łabędzie wyciągnęły długie szyje i nastawiły uszu, oba pawie pychę wszelką odłożywszy do niej niby swojej Junony podeszły. Nie starczyło na owe najniewinniejsze rozkosze dnia – jak on tam długi o tej porze roku w tych północnych stronach – i dopiero zbliżanie się nocy odwołało nas do miasta.”
Chciałoby się żyć w tamtym czasie
Jakaż to piękna relacja! Chciałoby się żyć w tamtym czasie, by móc poznać ową Konstancję, zobaczyć jak wyglądała i posłuchać jej śpiewu. Nie zachował się żaden jej portret, więc te opisy muszą nam wystarczyć.
Na koniec przytoczę jeszcze fragmenty owych mediolańskich „dedykacji dla Konstancji we własnym tłumaczeniu. Na początek nagłówek: „Kwiaty najznakomitszych mężów, zebrane przez Filipa Lomazziego, księgarza, do Spiewania na jeden, dwa, trzy i cztery głosy, do których dodana msza, Magnificat, tudzież dwie kancjony, jak mówią alla Francese (na francuską modłę) z dwoma, trzema i czterema instrumentami, następnie partita na organy, niedawno na widok publiczny wydane, dla najsławniejszej Konstancji Czirenberg z Gdańska, w Mediolanie, czcionkami tegoż Lomazziego, roku 1626.” Dalej następują dedykacje. „Prezbiter” Wawrzyniec Frisso poświęcił jej sześciowiersz:
„Pytasz czemu Konstancję otacza wieku chwała?
Ona wśród Muz największa, jak też największa z Charyt,
Góruje nad mężami, bogom zamyka usta.
Mową, wiernością, głosem, niezwykłym wdziękiem swoim
Sprawia, że Gdańsk ją sławi, uwielbia Polska cała.
Tak tylko śmiertelnicy nad bogów wznieść się mogą.”
Franciszek Bamphi dodał dwuwiersz:
„Powiem to bez wahania: przez słodycz, śpiew i stałość
jest ona jako Febe, co serca nam porywa.”
Władysław Waza przekazał swój zachwyt mediolańczykom
Z obszernej dedykacji inicjatora i wydawcy tych „Kwiatów” Filipa Lomazziego, niech wystarczy ten piękny fragment:
„Nie mogła cnót Twoich chwała w granicach Polski, choćby największych się pomieścić, tu tedy wraz ze sławą i najwierniejszą imienia Twego rekomendacją do Włoch, do Mediolanu dotarła. I tak oświeciła, że tak jak do wszystkich oczu dotarła, tyleż przyjaznych promieni wywołała i szacunek i miłość dla Ciebie umocniła. (…) Jesteś heroiną, w której wszystkie Charyty (greckie boginie wdzięku) mają mieszkanie, kształtami Helenę, obyczajami Penelopę, umysłem Palladę, głosem i wdziękiem Dianę, śpiewem nową na Parnasie muzę Kaliopę, języków znajomością, nauk wszelkich opanowaniem i wiedzą współczesnych przewyższasz. Lecz tym, co wszystkich do uwielbienia porywa, jest to, co przynosi sława Twej niesłychanej, wręcz niewiarygodnej chwały w sztuce muzyki. Że najbieglejsze masz ręce, najzręczniejsze palce do grania, słowicze gardło do śpiewu, tak że w śpiewie z najznamienitszymi Niezwyciężonego Króla Polski i Szwecji artystami i mistrzami jego dworu, co sam Książę z zachwytem osądził, nie wahasz się współzawodniczyć.”
Dalej następuje 36 utworów, napisanych dla niej przez 24 mediolańskich muzyków. Jakimi drogami dotarła do Mediolanu sława Konstancji, która o ile wiemy nigdy tam nie była? Według Katarzyny Grochowskiej, autorki nagrodzonego w 2002 r. eseju „From Milan to Gdańsk” przyczynił się do tego ów Książę z dedykacji Lomazzia – królewicz Władysław Waza, który odwiedził tuż przedtem Mediolan. Będąc wcześniej (w 1623 r.) w Gdańsku ze swoim ojcem Zygmuntem III dał się porwać urokiem i talentami niepospolitej gdańszczanki i przekazał swój zachwyt mediolańczykom. Sądzę jednak, że musieli ją słyszeć osobiście. Gdzie i kiedy – pozostaje zagadką.
Andrzej Januszajtis

Dom Czirenbergów-Frederów (w środku) przed rozbiórką przedproży

Kwiaty najznamienitszych mężów dedykowane Konstancji.