Rewitalizacja gospodarki morskiej a Konstytucja dla nauki – realia

Od początku tzw. zmian ustrojowych w Polsce, wysuwane są żądania gruntownej reformy szkolnictwa wyższego i instytucji naukowo-badawczych, szczególnie Polskiej Akademii Nauk, swoistej „Wieży z Kości Słoniowej”, tworu na wzór byłego Związku Radzieckiego.

W rankingu innowacyjności znajdujemy się w ogonku Europy i Świata; co jest więc tego przyczyną?

Odpowiedzi jest wiele – skoncentrujmy się na jednej: brak dekomunizacji i lustracji środowiska ludzi, pełniących w przeszłości i obecnie funkcje kierownicze. Utworzył się swego rodzaju system feudalny zarządzania nauką, a więc i drogą do awansu ludzi młodych, niekonformistycznych, stąd rezultaty są takie jakie widzimy. Stan wojenny też poczynił znaczne spustoszenie w kadrach, co do których „władza ludowa” miała wątpliwości.

Od ponad dwóch lat Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pracowało nad tzw. „Konstytucją dla Nauki”, która miała zrewolucjonizować tą dziedzinę i wprowadzić Polskę do czołówki światowej. Cel ambitny. Przeprowadzono dziesiątki spotkań i konsultacji z setkami osób ze środowiska akademickiego i w rezultacie skierowano projekt do Sejmu, gdzie został w końcu uchwalony.

Z miejsca rozgorzała dyskusja w środkach przekazu, zaczęły się protesty studentów i naukowców obawiających się nadmiernego wzmocnienia roli Rektorów i wprowadzenia instytucji Rad, złożonych w znacznej części z osób spoza uczelni. Inną konsekwencją nowej ustawy mogłaby być polaryzacja – podział cywilizacyjny na Polskę A i B, poprzez wzmocnienie największych ośrodków akademickich. To jest jedna tzw. „strona medalu”. Brak nacisku na dekomunizację środowiska spowodował zaniechanie tego postulatu przez Ministerstwo.

W grudniu 2015 r. skierowałem pismo do Wicepremiera Jarosława Gowina, wręczone mu do rąk własnych, a następnie w lutym 2016 r. w towarzystwie min. prof. Andrzeja Stepnowskiego przedstawiliśmy konkretne propozycje: dekomunizacja kadr kierowniczych, utworzenie paru silnych ośrodków tzw. Narodowych Uczelni Badawczych z połączenia Instytutów PAN i resortowych z uczelniami, celem wzmocnienia potencjału badawczego z projektami pilotażowymi na bazie Politechniki Gdańskiej jako liderem, czy też Centrum Nauki i Techniki Morskiej na terenach postoczniowych. Projekt nasz zyskał poparcie Rektora Politechniki Gdańskiej.

Nowoczesna gospodarka bazuje na innowacyjności, a tą tworzą na ogół młodzi ambitni wynalazcy, naukowcy, przedsiębiorcy przy wsparciu merytorycznym starszych kolegów. Przykład „Doliny Krzemowej” w Kalifornii czy chociażby tzw. „Doliny Lotniczej” na Podkarpaciu. Stworzono tam silny Klaster Lotniczy i po paru latach efekty były zdumiewające. A pomyśleć, że jeszcze w 1999 r. podczas konferencji na Politechnice Rzeszowskiej z udziałem władz centralnych, wojewódzkich i miejskich, jako jedyny przedstawiłem koncepcję „Klastra” (vide: www.sedler.pl). Na zlecenie władz miasta przygotowałem opracowanie z tematyki, którą referowano na konferencji Miast Europejskich w 1997 r. w Monachium. Była to nowość. Podano czynniki rozwoju miast i regionów i przykłady, których najlepszym przykładem były Helsinki (Nokia) i Bawaria (czołowy region High-Tech w Europie).

Wydawałoby się, że nic prostszego jak tylko naśladować dobre przykłady. Niewiele się jednak dalej w tej materii działo, zostaliśmy z nielicznymi wyjątkami montownią a ośrodki produkcji jak ZAMECH w Elblągu sprywatyzowano i zaprzestano produkcji turbin, nie mówiąc o rozwoju tej gałęzi przemysłu. Zachodnie koncerny mają swoje centra badawczo-rozwojowe u siebie, technologii się nie odsprzedaje konkurencji .Podobnie rzecz się miała z przemysłem budowy statków, jak to widać na przykładzie Stoczni Gdańskiej, którą wpierw doprowadzono do ruiny, sprzedano oligarsze z Donbasu, a ostatnio odkupiono i będzie się ją „reanimować”. Pytanie: gdzie są te kadry: biura konstrukcyjne, zaplecze naukowo-badawcze, przemysły towarzyszące?

Aż pojawiła się propozycja „Konstytucji dla Nauki”. Ma ona w krótkim czasie wyprowadzić naukę polską do czołówki europejskiej. Do tego potrzebne są oprócz ustawy konkretne działania w postaci wzmocnienia wyższych uczelni zapleczem naukowo-badawczym i wdrożeniowym w postaci instytutów PAN i resortowych. A w Gdańsku zlikwidowani Instytut Elektrotechniki O/Gdańsk, który powstał na początku lat 50. ub. wieku na potrzeby gospodarki morskiej, obecnie rewitalizowanej. Do tego kadry z minionej epoki. Ponieważ istniała uzasadniona obawa, że przed jej wejściem w życie szereg osób skompromitowanych przynależnością w przeszłości do PZPR i współpracujących ze służbami bezpieczeństwa wystartuje w konkursach na stanowiska kierownicze, czy też występować będzie o odznaczenia państwowe, skierowałem pismo z prośbą o interwencję do Premiera. W odpowiedzi poinformowano mnie, że pismo przesłano do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z prośbą o ustosunkowanie się i udzielenie odpowiedzi, tak do Biura Premiera jak i do Fundacji Naukowo-Technicznej „Gdańsk”. Czekamy już trzy miesiące. Widocznie istnieje obawa, że za bardzo „wytrzebią” układ panujący w PAN i na Uczelniach od lat.

Istnieje jednak nadzieja, że żądania podnoszone z wielu stron doprowadzą do zmian w proponowanej ustawie o nauce, tak by mogła nazywać się „KONSTYTUCJĄ DLA NAUKI”.

Dr inż. Bogdan Sedler, Pr Eng

Fundacja Naukowo-Techniczna “Gdańsk”

Sala koncertowa potrzebna od zaraz!

enewrg wizualizacja ciemny dach

Wizualizacja sali koncertowej, widok od ulicy Partyzantów, w tle istniejący budynek Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina

Nowoczesna bryła gmachu, wewnątrz estrada o powierzchni 100 metrów kwadratowych, na której zmieści się orkiestra symfoniczna, 237 miejsca na widowni, szatnia, garderoby, zaplecze sanitarne. Tak wyglądałaby nowa sala koncertowa, która powstać ma na placu przed budynkiem Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Gdańsku – Wrzeszczu. – Jeździliśmy do Holandii, Niemiec, Szwecji, patrzyliśmy w jakich warunkach młodzież się kształci i mamy teraz szansę im dorównać – powiedział Leszek Kaufman, dyrektor Zespół Szkół Muzycznych w Gdańsku – Wrzeszczu.

Dla Zespołu Szkół Muzycznych w Gdańsku i dla mieszkańców

Do sali koncertowej wchodziłoby się od strony istniejącego parkingu, z głównym budynkiem związana byłaby łącznikiem.

Najbliższy nabór wniosków – kwiecień 2017

To nie marzenia, ale realne plany, dyrekcja szkoły uczyniła już wiele, aby je urzeczywistnić. Uczniowie i pedagodzy stale o tym mówią, cieszą się, że będą mieli odpowiednie warunki do pracy i występów, nie wyobrażają sobie, żeby mogło się nie udać.
– Nasz organ prowadzący, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wyasygnował środki na wykonanie dokumentacji projektowej „(…) dla inwestycji polegającej na rozbudowie Szkoły Muzycznej II stopnia w Gdańsku – Wrzeszczu przy ul. Partyzantów 21 A. (…) o salę koncertową z łącznikiem. (…)”, która, razem z takimi dokumentami, jak: „studium wykonalności” i „pozwolenie na budowę” pozwoli nam ubiegać się o środki unijne na realizację inwestycji – mówi dyrektor Leszek Kaufman.

– Przyznawanie środków odbywa się w drodze konkursu, podczas którego złożone wnioski będą poddawane trzystopniowej weryfikacji. – kontynuuje. – Najbliższy nabór wniosków, obawiam się, że już jeden z ostatnich, rozpocznie się w kwietniu 2017 roku.
W chwili obecnej najważniejsze działania dyrekcji szkoły skupiają się na uzyskaniu w Wydziale Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Gdańsku pozwolenia na budowę. Jest to niezwykle trudne zadanie ze względu na konieczność spełnienia wielu warunków, wynikających głównie z lokalizacji projektowanej sali oraz nagromadzenia niezwykle gęstej infrastruktury technicznej na przyszłym placu budowy.

Sala koncertowa we Wrzeszczu powstałaby ze środków Ministerstwa Kultury i dotacji Unii Europejskiej.

– Czujemy wokół planów dobrą aurę, wszyscy chcą nam pomóc. – powiedział Leszek Kaufman. – Mamy również poparcie Pana Prezydenta Pawła Adamowicza.

Szkoła musi wykorzystać fantastyczną szansę. Pojawiają się jednak obawy, czy uda się zdążyć na czas?

Gdzie się wbije łopatę zaraz coś chrzęści

Prace nad dokumentacją są zaawansowane, jest to teren bardzo trudny, szkoła otrzymała wytyczne konserwatorskie, trzeba uwzględnić opinię Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdańska i in. Miejski Konserwator Zabytków uznał elewację południową i wschodnią siedziby szkoły jako wyjątkowo cenną, co wpłynęło na zakładany kształt nowego budynku, który ma być odsunięty od istniejącej zabudowy wyeksponowanej w ten sposób dla przechodniów idących ulicą Partyzantów.

Pod placem, na którym stanąć ma sala koncertowa, przebiega instalacja ciepłownicza, można kopać, ale trzeba omijać przewody, co także w pewnym stopniu determinuje konstrukcję budynku.

– Gdzie się wbije łopatę zaraz coś chrzęści – mówi dyrektor.

Na placu stoi stacja transformatorowa zasilająca fragment Wrzeszcza. Różne są koncepcje jej dyslokacji – wbudować w bryłę nowego obiektu, albo wpuścić pod ziemię, trwają uzgodnienia z Energą – Operatorem.
– Odbyliśmy dwa spotkania z dyrekcją i pracownikami poszczególnych działów tej firmy. – wyjaśnia Leszek Kaufman. – Myślę, że stworzyliśmy wspólnie dobry klimat do wypracowania rozwiązań akceptowalnych przez obie strony.

Jest też problem klonów rosnących na granicy placu. Realizacja inwestycji wymusza usunięcie drzew. W ramach nasadzeń rekompensacyjnych można odtworzyć w otoczeniu szkoły inną roślinność.

To jest tak samo, jeśli szkoła mistrzostwa sportowego działałaby bez sali gimnastycznej

Czy można sobie wyobrazić, aby szkoła mistrzostwa sportowego funkcjonowała bez sali gimnastycznej? Uczniowie szkoły muzycznej drugiego stopnia też muszą mieć profesjonalne warunki do kształcenia, sala koncertowa jest dla nich nieodzowna.

Szkoła Muzyczna II st. im. Fryderyka Chopina w Gdańsku – Wrzeszczu od 2009 roku funkcjonuje bez własnej sali koncertowej. Zajęcia orkiestry i chóru odbywają się w sali kameralnej (o powierzchni 95 m. kw.) każdorazowo adaptowanej na potrzeby próby poprzez demontaż widowni. Koncerty orkiestry symfonicznej SM II stopnia organizowane są od kilku lat dwa razy w roku szkolnym – na zakończenie każdego semestru – w hallu Głównym Politechniki Gdańskiej lub w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Organizacja każdego koncertu wiąże się z koniecznością przeprowadzenia kosztownego transportu wyposażenia orkiestry (instrumenty, pulpity). Pomimo trudnych warunków pracy Orkiestra Symfoniczna SM II st. odnosi sukcesy, na przykład w 2013 roku zakwalifikowała się do finału Ogólnopolskiego Konkursu Orkiestr Szkolnych Szkół Muzycznych II stopnia.

W nowej sali odbywać się będą nie tylko koncerty symfoniczne, ale także kameralne, recitale instrumentalne i wokalne muzyki klasycznej, jazzowej i popularnej.

Wrzeszczańska szkoła muzyczna drugiego stopnia urządza w ciągu każdego roku szkolnego około 50 najróżniejszych koncertów. Wszystkie są dostępne dla szerokiej publiczności.
Placówka organizuje konkursy, przesłuchanie i koncerty o zasięgu regionalnym i ogólnopolskim. A o poziomie kształcenia świadczy kilkadziesiąt nagród i wyróżnień, zdobywanych co roku przez uczniów tej szkoły na konkursach muzycznych, również ogólnopolskich i międzynarodowych.

Uzyskanie nowej pełno standardowej sali koncertowej byłoby ze wszech miar korzystne nie tylko dla uczniów. Znaczenie miałoby i dla publiczności z miasta, dla której ważne jest przyzwyczajenie do stałego miejsca odbioru sztuki.

Inwestycja dla wszystkich

Sala koncertowa przy ulicy Partyzantów byłaby perłą w tej części dzielnicy, wciąż zaniedbanej.

– Taka inwestycja dla wszystkich, podniesie rangę miejsca, trochę zapomnianego – mówi dyrektor. – A nie ma lepszego sposobu na rewitalizację jak wybudowanie obiektu nowego, pięknego.

Po drugiej stronie ulicy straszą zaniedbane budynki. W okolicznych zaroślach koncentrują się osoby z marginesu społecznego. O poprawę bezpieczeństwa dzieci idących i wracających z pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 45 im. Bohaterów Westerplatte przy ulicy Matki Polki wciąż bezskutecznie walczą nauczyciele i rodzice.

– Z nowej sali koncertowej korzystać będą mogły inne szkoły, nie tylko muzyczne, jako odbiorcy muzyki i współorganizatorzy przedsięwzięć kulturalnych – kontynuuje Leszek Kaufman. – Mieliśmy wspólne koncerty kolęd z uczniami Zespołu Szkół Specjalnych nr 1 im. Stefana Batorego, organizujemy akcje charytatywne, współpracujemy z Gdańskim Archipelagiem Kultury.

Szkoła urządza z Projektornią GAK spotkania o nazwie Symfonia Barw, podczas których działania plastyczne inspiruje muzyka. Współdziała z klubem Winda GAK, na przykład z okazji Święta Ulicy Jaśkowa Dolina. Stałymi gośćmi na koncertach, zwłaszcza gdy w programie jest muzyka polska, są członkowie Światowego Związku Żołnierzy AK.

– Jeżeli szkoła uzyska środki unijne i sala powstanie to – zgodnie z tak zwanym okresem trwałości projektu przez 5 lat – nasze działania na rzecz środowiska będą jeszcze bardziej intensywne, pojawią się nowe inicjatywy – zapewnia dyrektor. – Kontakty będziemy rozwijać i nawiążemy nowe, mamy doświadczenie w organizowaniu różnych imprez.

– Dysponując dobrymi warunkami lokalowymi będzie nam o wiele łatwiej występować dla innych środowisk, organizować przedsięwzięcia artystyczne z innymi placówkami i stowarzyszeniami – konkluduje Leszek Kaufman. – Stworzymy bardzo interesującą ofertę dla środowiska na stałe.

*  *  *

Zespół Szkół Muzycznych w Gdańsku – Wrzeszczu złożony jest z dwóch placówek: Szkoły Muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz przy ul. Romana Dmowskiego 16 B i Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina przy ul. Partyzantów 21 A (do 2009 roku druga szkoła pracowała w budynku Nowej Synagogi przy ulicy Partyzantów 7, tam była sala koncertowa). Szkoła powstała tuż po zakończeniu działań wojennych, we wrześniu 1945 roku rozpoczęły się zajęcia w pierwszej siedzibie na poddaszu kamienicy przy ówczesnej ulicy Hindenburgallee 33 (obecnie Aleja Zwycięstwa 33) i w mieszkaniach nauczycieli. Już w maju 1946 roku uczniowie klas fortepianu i śpiewu solowego tej szkoły wystąpili dla publiczności w Teatrze Miejskim, który działał w siedzibie obecnej Opery Bałtyckiej. W roku szkolnym 1946/1947 szkoła dostała siedzibę, już większą, w kamienicy przy dawnej Al.. Konstantego Rokossowskiego, dziś Al. Zwycięstwa 48, która wiele lat temu została rozebrana. Szkołę tę ukończyli: Augustyn Bloch, Maria Fołtyn, Zofia Janukowicz – Pobłocka, Ewa Pobłocka, Janusz Hajdun, Waldemar Wojtal. Jan Łukaszewski, Ireneusz Łukaszewski, Wanda Dubanowicz, Jerzy Sapiejewski a także… Andrzej Januszajtis.
Zapraszamy na stronę www.zsm-gdansk.edu.pl
Znajdują się tam informacje na temat działania obu szkół zespół, sukcesów uczniów oraz
FLASH MOB https://www.youtube.com/watch?v=ml4-uV-2re4 zrealizowanym przez Orkiestrę Symfoniczną Szkoły Muzycznej II st. w Galerii Bałtyckiej w maju 2015 roku.

Katarzyna Korczak

Zdjęcia pochodzą z koncertu z okazji 70-lecia Zespołu Szkół Muzycznych w Gdańsku Wrzeszczu, który odbył się 24 maja 2016 roku w sali Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina.

Fot. Materiały promocyjne Zespołu Szkół Muzycznych w Gdańsku Wrzeszczu

enewrg 1.

Koncert orkiestry symfonicznej SM II stopnia, przy fortepianach dyplomanci: Marta Adamik i Wojciech Wojda z klasy Gabrieli Rajchert

enewrg 2.

Koncert Chóru SM II stopnia, dyryguje Jerzy Szarafiński

enewrg 3.

Koncert Big bandu SM II stopnia z gościnnym udziałem Adama Wendta i Mariusza Bogdanowicza, absolwentów szkoły

enewrg 4.

Orkiestra dęta SM II stopnia, dyryguje Sylwia Romaniecka – Zamora

 

enewrg 5.

Zespół kameralny SM II stopnia

 

 

Kładka dla leniwych

Danuta - bez przeszkód w Starym Porcie

Drodzy decydenci, nie rujnujcie nam po raz kolejny Gdańska. Władze Gdańska po raz kolejny ignorują opinię miłośników miasta, rodzimych architektów, ludzi, którzy po 1945 roku odbudowywali ze zgliszcz nasze miasto. Ignorują także tysiące gdańszczan, którzy m.in. na portalach poświęconych miastu i na forach internetowych wprost sprzeciwiają się budowie kładki na Wyspę Spichrzów.

Miasto ogłosiło w marcu br., że wspólnie z prywatnym inwestorem w formie partnerstwa publiczno-prawnego zagospodaruje północny cypel Wyspy Spichrzów.

Wypadałoby się cieszyć

Miasto wniesie do spółki działkę wartą 33,8 mln zł, a inwestor wyda na cel publiczny 33 mln zł.

Wypadałoby się cieszyć z takiego obrotu sprawy, w końcu Wyspa Spichrzów, a szczególnie jej północny fragment, czeka na odbudowę od 1945 roku. Wprawdzie projekt nie przewiduje odbudowy dawnych zabudowań, a budowę nowych obiektów „luźno” nawiązujących do historycznej zabudowy, to największym zagrożeniem dla przestrzeni jest tu planowana budowa kładki na Motławie, która ma połączyć północny cypel Wyspy Spichrzów z Długim Pobrzeżem.

Dziwię się ogromnie, że władze Gdańska godzą się na zniszczenie historycznego pięknego widoku na Stary Port nad Motławą. Niewątpliwie tak będzie, gdyż planowana kładka przysłoni jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych widoków, jaki charakteryzuje nasze ponad tysiącletnie miasto. Nie wspominam już, że kładka zdezorganizuje ruch statków na rzece.

Po co nam ta kładka? Czy mieszkańcy i turyści są – w mniemaniu władz Gdańska – tak bardzo leniwi, że nie będzie im się chciało przejść przez Zielony Most, aby dotrzeć na północny cypel wyspy? Nie sądzę, żeby tak było. Widać to doskonale już teraz, kiedy oddano do użytku nowe nabrzeże spacerowe wokół Wyspy Spichrzów. Setki gdańszczan i turystów każdego dnia wybiera sobie za cel spacer nowym nabrzeżem, podziwiając m.in. najpiękniejszy z widoków Gdańska – widok na Stary Port nad Motławą wraz z zabytkowym Żurawiem. Zaglądają tam, a przecież – poza wspaniałymi widokami – nic tam jeszcze nie ma. Jak powstaną tam, zapowiadane przez miasto, inwestycje, spacerowiczów będzie jeszcze więcej. Kładka wcale nie jest tu potrzebna.

Pokażemy, że potrafimy „walczyć”

Bardziej przydałby się – o czym niejednokrotnie wspominał prof. Andrzej Januszajtis – nowoczesny prom, który woziłby mieszkańców i turystów pomiędzy Długim Pobrzeżem, Wyspą Spichrzów i Ołowianką. Byłaby to przeprawa nie utrudniająca ruchu statków na Motławie, a jednocześnie atrakcyjna dla pasażerów promu.

Drodzy decydenci, nie rujnujcie nam po raz kolejny Gdańska. Niejednokrotnie udowodniliście, że najważniejsze zdanie dotyczące zabudowy Gdańska ma inwestor, a nie mieszkańcy. Na szczęście coraz częściej to właśnie mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce (jak mieszkańcy Brzeźna, którzy przeciwstawili się wysokiej zabudowie pasa nadmorskiego). Jestem przekonany, że także w sprawie kładki na Wyspę Spichrzów, my mieszkańcy Gdańska pokażemy, że potrafimy „walczyć” o piękno naszego miasta.
Szczerze nie rozumiem dlaczego prezydent miasta, tak często wypowiadający się o miłości do jego historycznego dziedzictwa, pozwala na budowę czegoś, co bezsprzecznie zniszczy wspaniałą panoramę Motławy, podziwianą choćby z Zielonego Mostu. Czy nie lepiej zamiast budowy kładki zobowiązać inwestora do utrzymania połączenia promowego z Wyspą Spichrzów?

Jeśli kładka pomiędzy Długim Pobrzeżem, a Wyspą Spichrzów w mniemaniu władz Gdańska musi powstać, aby zapewnić ruch pieszych, to przypominam, że ruch pieszych należy również zapewnić na trasie Długie Pobrzeże-Ołowianka i Ołowianka-Wyspa Spichrzów. Tam również, idąc tokiem myślenia naszych włodarzy, należałoby wybudować kładki. Najlepiej też – jak ironicznie proponuje jeden z internautów – osuszyć Motławę i wybudować w jej korycie drogę dla samochodów. Przecież trzeba będzie jakoś dojechać do nowych inwestycji na Wyspie Spichrzów. Gdańszczanie i turyści to leniwe istoty i pewnie już nie będzie im się chciało przyjść tu pieszo. Prawda?

Sławomir Lewandowski

Kładka – nie! Prom – tak! Apel prof. Januszajtisa w obronie Motławy

  Apelujemy do mieszkańców Gdańska: nie dajmy uśmiercić Motławy!

Stary port - klejnot światowego dziedzictwa sm

GDAŃSK. Najnowsze założenia do kolejnego konkursu na zagospodarowanie północnego cypla Wyspy Spichrzów narzucają połączenie go kładką z Długim Pobrzeżem. Wykazywaliśmy wiele razy, że znacznie lepszym rozwiązaniem, tańszym, nie utrudniającym ruchu na wodzie i nie zakłócającym piękna historycznego krajobrazu Starego Portu, jest prom.

Chodzi o prom nowoczesny, przeszklony, o niewielkim zużyciu paliwa. Przy pojemności 100 czy 120 pasażerów może przewozić między brzegami nawet tysiąc osób na godzinę! Jest charakterystyczne, że przez tyle lat naszych starań o takie właśnie rozwiązanie przeprawy na Ołowiankę (teraz także na Spichlerze) nikt, powtarzam: nikt nie wysunął argumentu przeciwko promowi. Typowa odpowiedź brzmiała: decyzja zapadła, nie ma dyskusji! Raz tylko stwierdzono, jakoby kładka była „bardziej przyjazna” dla osób niepełnosprawnych i kobiet w ciąży(!), po czym padło zdanie: zresztą sponsor życzy sobie tylko kładki! Tak samo jest teraz: zamiast w warunkach konkursu ująć jako jeden z punktów przeprawę na cypel Spichlerzy, z góry zakłada się kładkę, która zablokuje żeglugę i nieodwracalnie przekreśli widok Starego Portu na Motławie – jeden z najpiękniejszych, jakie znamy! Uczestnikom konkursu nie daje się wyboru. W tej sytuacji my, „poddani”, możemy najwyżej protestować. „Decydenci” i tak zrobią, co zechcą.

Apelujemy więc do inwestorów, żeby wybrali połączenie promowe – o wiele tańsze, nie kontrowersyjne i bardziej elastyczne. Kładka zawsze coś blokuje: gdy jest zamknięta, uniemożliwia przepływanie większych jednostek, gdy jest otwarta – przechodzenie pieszych. Prom płynie, kiedy trzeba – jedyne, co go ogranicza, to prawa ruchu po wodzie. Gdy wzrośnie zapotrzebowanie, można bez trudu zwiększyć częstotliwość kursowania, a nawet dodać drugi prom. Przepustowości raz zbudowanej kładki nie da się powiększyć bez kosztownej przebudowy.

Apelujemy do radnych, których wybraliśmy: nie pozwólcie na realizację pomysłów, które nieuchronnie przekreślą program ożywienia dróg wodnych, w tym Motławy! Apelujemy do władz konserwatorskich: miejcie odwagę nie zgodzić się na rozwiązania jaskrawo sprzeczne z wymogiem ochrony krajobrazu!

Apelujemy do mieszkańców Gdańska: nie dajmy uśmiercić Motławy!

Andrzej Januszajtis

Z tajnym kodem do budynku osiedla. Zalewanie reklamami

GDAŃSK. Po osiedlu „Piecki – Migowo” chodzi roznosiciel reklam IKEA, który ma nieograniczony dostęp do budynków dostępnych tylko mieszkańcom i upoważnionym pracownikom spółdzielni posiadającym kod wejściowy. To skandal! – oburzają się mieszkańcy.

Mieszkańcy tego osiedla obawiają się, nie tylko – bez ich zgody – zalewu reklam w prywatnych skrzynkach. Boją się, że osoby nieupoważnione w dowolnej porze mogą wejść do budynku. Obawy nie są bezzasadne, gdyż – jak nas informują mieszkańcy tego osiedla – zdarzały się już na tym osiedlu napady na kobiety w klatkach schodowych.

Oto list przesłany do Redakcji
W czwartek, 11 września 2014 roku, przed godz. 19, roznosiciel reklamy IKEA wycisnął kod, otworzył drzwi od klatki schodowej budynku, w którym mieszkam, wszedł i włożył reklamy do skrzynek pocztowych. Gdy go zapytałem (nie wiedział, że go widziałem) skąd ma kod, odpowiedział: „Od pracodawcy”.
Kto podał kody do drzwi wejściowych na osiedlu „Piecki – Migowo” roznosicielom IKEI?

To skandal!!!!
Oczekuję odpowiedzi od: Lokatorsko – Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej „Morena” i od IKEI.
Czekam na publikację tych odpowiedzi na łamach Waszego portalu.

Mieszkaniec osiedla „Piecki – Migowo”
(Nazwisko i adres znane Redakcji.)

AKTUALIZACJA

– Nikt do nas nie zwracał się o przekazanie kodów dostępu do klatek schodowych, a my takich informacji nie przekazujemy – powiedział Roman Jastrzębowski, kierownik Działu Samorządowego Lokatorsko – Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej „Morena”. – Jeżeli roznosiciele zdobyli te kody, to w sposób nielegalny.

A więc teraz czekamy na odpowiedź IKEI, która jest firmą międzynarodową i – jak nam się wydaje – zależy jej na wizerunku. Pytanie brzmi: Komu IKEA zleciła roznoszenie katalogów reklamowych, skąd ci ludzie zdobyli kody i czy stało się to na zlecenie IKEI?

(Red.)

„Kupcy Dominikańscy” prostują

Teren położony pomiędzy ul. Straganiarską i Szeroką został przez władze Gdańska przekazany (sprzedany) Klasztorowi OO Dominikanów i stanowi wyłączną własność Klasztoru. Kupcy nie mogą i nie chcą wchodzić w prawa właścicielskie Klasztoru – czytamy w piśmie Prezesa Zarządu Spółki „Kupcy Dominikańscy” Krystyny Telepska-Ciągadlak.

S p r o s t o w a n i e

do artykułu – Wystawa w NOT w Gdańsku – Michel & Stasiński & Jerszow zamieszczonego w miesięczniku Nasz Gdańsk nr 6 (155) z czerwca 2014 r.

Inż. architekt Stanisław Michel w swojej wypowiedzi dot. odbudowy i zagospodarowania placu położonego przy bazylice Ṡw. Mikołaja poinformował, że Prezydent Miasta Gdańska „przekazał Spółce „Kupcy Dominikańscy” nie tylko teren pod Halą Targową i placem na którym usytuowane są stragany warzywne, ale również teren położony pomiędzy ul. Straganiarską i Szeroką.

Tymczasem ten teren został przez władze Gdańska przekazany (sprzedany) Klasztorowi OO Dominikanów i stanowi wyłączną własność Klasztoru. Kupcy nie mogą i nie chcą wchodzić w prawa właścicielskie Klasztoru.

Zagospodarowanie i zabudowa tego terenu w uzgodnieniu z planami urbanistycznymi Miasta należy do wyłącznej decyzji Klasztoru OO Dominikanów.

Prawdopodobnie powstanie tam klasztor i centrum ekumeniczne.

Prezes Zarządu Spółki

„Kupcy Dominikańscy”

Krystyna Telepska-Ciągadlak

Problemy odbudowy Śródmieścia Gdańska

Arch. Stanisław Michel pokazuje jedną z wielu szpecących "dziur" w centrum Gdańska, przy Kaplicy Królewskiej. Fot. Janusz Wikowski

Arch. Stanisław Michel pokazuje jedną z wielu szpecących „dziur” w centrum Gdańska, przy Kaplicy Królewskiej. Fot. Janusz Wikowski

Nie wolno naszych polskich miast sprzedawać na targowicy „kto da więcej?” Rada Miasta Gdańska uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Głównego Miasta – „Serca Śródmieścia”. Przewiduje on możliwość odbudowy około 100 dawnych kamieniczek. Dzięki temu mogą zmartwychwstać w pełni ulice – Św. Ducha, Świętojańska, Straganiarska, Tobiasza oraz poprzeczne uliczki, łączące w całość Główne Miasto. Czytaj dalej